Ostatni punkt naszej regeneracyjnej trasy znajduje się około 30 kilometrów od Piwnicznej-Zdroju. Ale wierzcie, warto odwiedzić to wyjątkowe miejsce. Tym bardziej, że po drodze wciąż towarzyszyć nam będzie malowniczy krajobraz Doliny Popradu. Wyjeżdżając z Piwnicznej kierujemy się dalej na południe, by na rondzie skręcić w pierwszy zjazd na drogę wojewódzką nr 971. Od tego momentu Poprad wyznacza granicę między Polską a Słowacją. Po drodze mijamy inne, nieco zapomniane uzdrowisko, czyli Żegiestów-Zdrój, by po niespełna 30 minutach jazdy dotrzeć do Muszyny.
Na miejscu, przy alei Zdrojowej (wejście od strony Pijalni Wody Antoni lub ulicy Mściwujewskiego) czeka prawdziwa uczta dla zmysłów. Ogrody sensoryczne mają szanse wprawić Was w stan głębokiego relaksu. Na co dzień okocentryczni, wpatrzeni w ekrany smartfonów i komputerów, rzadko mamy okazję w pełni docenić pozostałe zmysły. Ogrody zostały zaprojektowane tak, by każda z siedmiu stref dostarczała innego rodzaju wrażeń, intensyfikując kolejno nasz węch, słuch, dotyk, smak oraz wzrok. Warto dodać, że terapia sensoryczna jest z powodzeniem wykorzystywana w pracy z osobami z niepełnosprawnościami, a przestrzeń ogrodów dostosowana jest dla osób niewidomych i poruszających się na wózkach.
Pierwszą strefą, która wita nas po wejściu do ogrodów jest strefa zdrowia, czyli plenerowa siłownia. Dalej czeka strefa zapachu, przepełniona intensywnymi aromatami hiacyntów, lilii, świerków i jodeł, ale też i kulinarnych aromatów tymianku, szałwii i mięty (w czerwcu obłędnie pachnie lawenda!). Strefa dźwięku wyczuli nas na szelest liści, szum strumyka czy chrzęst żwiru. Strefa dotyku poleca się na pikniki i zachęca do chodzenia boso po trawie, a strefa smaku skusi nas malinami, orzechami laskowymi i aromatycznymi ziołami. Na koniec sensorycznego spaceru, w strefie wzroku, możemy wspiąć się na wieżę widokową i przy odrobinie szczęścia podziwiać panoramę Tatr. Siódma strefa, zwana strefą Afrodyty, przeznaczona jest dla zakochanych, którzy na pamiątkę ślubu sadzą w ogrodzie drzewka rajskiej jabłoni.
W pełni nawodnieni, zrelaksowani i może lekko otępieni intensywnością doznań, opuszczamy ogrody zmysłów, by znaną już drogą wzdłuż leniwie wijącego się Popradu – wrócić na Pannonica Festival. Przed nami kolejny dzień pełen muzycznych wrażeń. Opa!