Dawno, dawno temu nad Popradem żył Bojmir. Był to rycerz dzielny i nieustraszony. Mieszkał w zamku z ukochaną żoną i dzieckiem. Bojmir ogromnie kochał swojego syna i zawsze starał się sprawić mu radość. Z tego powodu na zamku oprócz rodziny mieszkał oswojony niedźwiedź Bartek, który dotrzymywał chłopcu towarzystwa. Rycerz Bojmir wiele czasu spędzał na wojnach i potyczkach walcząc z Krzyżakami. Wieść niosła, że dla wrogów był bezlitosny i dlatego pewnej nocy, podczas jego nieobecności, Krzyżacy podstępem napadli na zamek. Żona Bojmira zginęła, a chłopiec zniknął, porwany przez napastników.
Po powrocie z wyprawy wojennej Bojmir wpadł w rozpacz. Nie miał już ukochanej rodziny, pozostał samotny w wielkim, smutnym zamku. Żal i wściekłość kierowała rycerzem, który od tej pory stał się najbardziej zawziętym krzyżackim wrogiem. Dla jeńców, których pojmał podczas bitew, nie miał litości, trzymał ich w straszliwych warunkach w lochach. Któregoś dnia strażnicy więzienni przybyli do Bojmira z wieścią, że jeden z pojmanych rycerzy jest w bardzo ciężkim stanie. Bojmir za nic nie chciał się zgodzić, aby rannego i cierpiącego mężczyznę przenieść poza loch, żeby mógł się ogrzać i wyzdrowieć. W końcu jednak dał się przekonać i kiedy jeniec znalazł się na zamkowej sali stała się rzecz niespodziewana… Na widok niedźwiedzia ranny rycerz wyszeptał: Bartek! Wtedy Bojmir poznał, że to jego własny syn, porwany i wychowany przez Krzyżaków. Radość jego nie miała granic, a na pamiątkę, by pamiętano o bohaterskim rycerzu (niem. ritter) miejscowość ta Rytro się nazywa.
(Na podstawie: B. G. Sala, Legendy zamków karpackich, Olszanica 2018)