Wycieczkę rozpoczynamy w Nowym Targu, stolicy i największym mieście Podhala. Na rynku, w budynku ratusza możemy zajrzeć do Muzeum Podhalańskiego, żeby zapoznać się z lokalną kulturą i rzemiosłem, albo do pobliskiego Muzeum Drukarstwa, gdzie możemy podziwiać XIX-wieczną maszynę drukarską oraz bogaty zbiór starych druków i fotografii. Jeśli wolimy zacząć dzień bardziej aktywnie, od razu możemy udać się w kierunku południowo-zachodnim i ruszyć szlakiem w stronę Czarnego Dunajca.
Do granic. Wycieczka rowerowym Szlakiem Wokół Tatr
Wstęp
Obiekty na trasie:
Nowy Targ–Czarny Dunajec (ok. 15 km)
W Nowym Targu wjeżdżamy na trasę rowerowego Szlaku Wokół Tatr. Jest to trasa poprowadzona po śladzie kolejki wąskotorowej, łączącej niegdyś Nowy Targ z położoną na Słowacji Suchą Horą. Trasa kolejowa, oddana do użytku w 1905 roku, została najpierw okrojona o odcinek w Czechosłowacji, a po 1989 roku całkowicie zawieszona i zlikwidowana. Wraz z modernizacją została dostosowana do ruchu rowerowego, dzięki czemu mamy możliwość bardzo komfortowej jazdy odseparowanej od ruchu ogólnego. Po przejechaniu początkowych kilometrów przez kompleks leśny wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń Kotliny Nowotarskiej, skąd przy dobrej pogodzie możemy podziwiać Tatry, Babią Górę i Gorce. O kolejowej przeszłości pokonywanej drogi świadczą pozostałości infrastruktury kolejowej w formie starych mostów czy opuszczonych budynków stacji kolejowych. Po kilku kilometrach prostego jak strzała szlaku trafiamy w okolice Czarnego Dunajca. Możemy tutaj chwilowo odbić „na bocznicę” i udać się w kierunku torfowisk Puścizny Wielkiej.
Puścizna Wielka
Po przejechaniu mostu na Czarnym Dunajcu możemy odbić na północny zachód, żeby na chwilę przenieść się w całkiem inny świat. Trafiwszy na torfowisko wysokie Puścizny Wielkiej, zanurzamy się w soczystą zieleń roślin rzadko spotykanych w innych częściach kraju. Do najciekawszych należą rosiczka długolistna oraz malina moroszka, zwana także maliną nordycką. Ta ostatnia w Polsce podlega ścisłej ochronie, w Skandynawii natomiast stanowi przysmak, z którego wytwarza się dżemy oraz wina.
Przemieszczając się rowerem po całym obszarze torfowiska, najlepiej trzymać się utwardzonych dróg. Zbaczanie w mniejsze odnogi może skończyć się mokrymi butami, bo choć torfowiska są naprawdę urokliwe i czasem warto się w nie zapuścić, to nierzadko zmieniają się w grząskie i nieprzejezdne pułapki. Co ciekawe, wody opadowe z tego obszaru nie są odprowadzane do Bałtyku, jak wody pobliskiego Czarnego Dunajca, lecz małymi strumyczkami, przez Czarną Orawę i Dunaj, docierają do Morza Czarnego. Kolejną ciekawostką okolicy jest położony na północ biegun zimna Kotliny Orawsko-Nowotarskiej. Specyficzne warunki klimatyczne powodują, że od 2012 roku, kiedy zaczęto dokonywać pomiarów, nie zanotowano tu miesiąca bez przymrozków! Najniższa zanotowana temperatura w tym miejscu wyniosła zaś -39,8°C.
Puścizna Wielka–Granica państwa (ok. 8 km)
Chcąc wrócić na szlak, kierujemy się na południe i dojeżdżamy do wsi Podczerwone, gdzie przejeżdżamy obok budynku dworca kolejowego, który jest aktualnie remontowany i wraz z otwarciem szlaku ma szanse na drugie życie. Była to ostatnia stacja przed granicą, a po skasowaniu połączeń z Czechosłowacją po II wojnie światowej pociągi wąskotorówki kończyły tu swój bieg.
Dalsza część drogi, wijąc się po nasypie kolejowym, przebiega w okolicy miejsca, w którym 13 września 1944 roku doszło do katastrofy amerykańskiego bombowca B-17. Powracający z nalotu nad zakłady przemysłowe w okolicach Kędzierzyna samolot doznał uszkodzeń. Dziesięcioosobowa załoga ewakuowała się, skacząc ze spadochronem, a sam samolot rozbił się na nasypie kolejowym. Część załogi udało się przejąć żołnierzom AK i ukryć do czasu przejścia frontu wschodniego. Następnie przez Lwów, Kijów, Odessę, Port Fuad w Egipcie trafili oni wreszcie do swojej bazy macierzystej we włoskim Sterparone. Reszta dostała się do niemieckiego obozu jenieckiego, a po wojnie została przetransportowana do USA.
Jadąc dalej, docieramy do granicy ze Słowacją. Gdyby nie tablica informująca o granicy państwowej, zapewne nieświadomie pojechalibyśmy dalej w stronę Suchej Hory i dojechali do rozpadającej się stacji kolejowej kilkaset metrów za granicą. My tymczasem zatrzymamy się jeszcze po stronie polskiej przy miejscu odpoczynku z wiatą i stojakami rowerowymi. Patrząc przed siebie, po lewej stronie w krzakach możemy zobaczyć kamień graniczny między Polską i Czechosłowacją datowany na rok 1920. Jest to bodajże jedyny zachowany przedwojenny kamień graniczny.
Chochołów
Na granicy robimy w tył zwrot, a po przejechaniu kilkuset metrów skręcamy w prawo i długim, łagodnym zjazdem kierujemy się w stronę Chochołowa. Po drodze mijamy równo poukładane bele drewna, z których buduje się charakterystyczne drewniane chaty. Możemy się o tym przekonać, wjeżdżając do Chochołowa. Praktycznie cała wieś rozciągnięta wzdłuż drogi jest z nich zbudowana. Chaty ustawione szczytami do drogi tworzą specyficzny typ wsi, zwany ulicówką.
W jednej z chat znajduje się Muzeum Torfowisk, w którym możemy dowiedzieć się sporo o takich miejscach jak to, które odwiedziliśmy kilkanaście kilometrów wcześniej. Niestety spacer w celu podziwiania elementów architektury drewnianej nie należy do najprzyjemniejszych, gdyż przez wieś przebiega droga wojewódzka do Zakopanego, którą nierzadko sunie sznur samochodów. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest… uciec znów na bezdroża.
Chochołów–Nowy Targ (ok. 20 km)
W okolicach Muzeum Powstania Chochołowskiego możemy kontynuować naszą jazdę. Jest to zarazem największy podjazd na całym odcinku naszej wycieczki. Na szczęście ruch jest tam praktycznie zerowy, więc mniej zaprawieni rowerzyści spokojnie mogą podprowadzić swoje rowery na górę, skąd rozpościera się przepiękna panorama na wszystkie pasma gór w okolicy. Od tego momentu szlak biegnie polnymi drogami Pogórza Gubałowskiego, utrzymanymi w przyzwoitym stanie. Po drodze możemy natknąć się na stada krów czy owiec, a także suszące się na łąkach stogi siana, które stanowią już coraz rzadszy widok.
Jadąc w stronę Nowego Targu, co jakiś czas warto spoglądać w prawo i podziwiać zmieniający się widok na Tatry. Końcówka tego fragmentu szlaku to bardzo przyjemny zjazd o niewielkim nachyleniu, którym docieramy do znanego nam już fragmentu szlaku, poprowadzonego po linii kolejki wąskotorowej. Po 8 kilometrach wracamy do Nowego Targu, gdzie kończymy naszą pętelkę.