Pod koniec podjazdu, gdy zmęczenie daje już o sobie znać, wyjeżdżamy z lasu na Polanę Chochołowską, która jest największą polaną w polskich Tatrach. W przedwojennych czasach świetności znajdowało się tu przeszło 60 budynków. Dzisiaj stoi jeszcze kilka szałasów, drewniana kapliczka pod wezwaniem Jana Chrzciciela oraz kamienny budynek schroniska PTTK, przy którym można sobie zrobić zasłużony postój. Polana ta, oprócz wypasu kulturowego, słynie z wiosennego widoku dywanu kwitnących krokusów. Mamy stąd także wspaniałe widoki na Tatry zachodnie, szczególnie na szczyty: Grzesia, Rakoń i Wołowiec, a także na turnie Mnichów Chochołowskich po północnej stronie polany.
Powrót oznacza dla nas pokonanie tej samej drogi, tyle że już z pomocą grawitacji. Zachowując czujność na kamieniach, możemy równocześnie rozkoszować się widokiem Kominiarskiego Wierchu oraz miejsc, które wcześniej mijaliśmy, mozolnie pnąc się w górę. My ze względu na „zmęczenie materiału” postanowiliśmy nie wracać w komplecie do Zakopanego rowerami, tylko oddelegować ochotnika, żeby pojechał po samochód. W tym czasie reszta rodziny skorzystała z atrakcji, jaką jest park linowy w Siwej Polanie.
Park Tatra Adventure ma charakter edukacyjny. Poszczególne stanowiska na trzech poziomach trudności opisują tatrzańską faunę i florę. Gdzieniegdzie tropi się niedźwiedzia czy świstaka, skacze po stawach i sprawdza ich głębokość, by w końcu powspinać się po „Orlej Perci”. Trasa najłatwiejsza nadaje się już dla trzylatków, gdyż jest tak nisko zawieszona, że rodzice śmiało mogą wspomagać poczynania swoich pociech. Dla tras trudniejszych obowiązuje granica wzrostu – 120 centymetrów (trasa średnia) lub 140 centymetrów (trasa trudna oraz zjazdowa). Bardzo lubimy parki linowe i niejeden już testowaliśmy, ale pomysły zastosowane w tym miejscu naprawdę nas urzekły, a najmłodsi uczestnicy wycieczki wynieśli z niego coś więcej niż tylko dobrą zabawę.
Jak widać, planowana początkowo trasa okazała się dość karkołomna, więc całość polecamy bardziej zaprawionym rowerzystom i rowerzystkom. Tym, którzy wolą wybrać się na mniej wymagającą przejażdżkę i uniknąć podprowadzania rowerów, proponujemy zacząć u wylotu Doliny Małej Łąki.