Tytuł naszej wycieczki, zaczerpnięty z gazety „Głos Narodu” z 1937 roku, pokazuje, że przedwojenny Kraków wcale nie należał do najbezpieczniejszych miast swojej epoki. Mniejszy niż Lwów czy Poznań, słabiej uprzemysłowiony niż Katowice czy Warszawa, bywał widownią spektakularnych kradzieży czy krwawych morderstw. Przed staniem się ofiarą zbrodni nie chronił ani stan społeczny, ani majątek, gdyż przestępcze instynkty właściwe były (i są) wszystkim warstwom społecznym, niezależnie od stanu posiadania.