Wawel, Planty, bulwary nad Wisłą, Kazimierz. Czy ta popularna turystyczna trasa może kryć jeszcze jakieś tajemnice? Na pozór dobrze znane miejsca mogą nas zaskoczyć, kiedy uważniej im się przyjrzymy lub poznamy historię, jaka za nimi stoi. Zachęcamy, aby podczas tego krótkiego spaceru zatrzymać się przy kilku rzeźbach: olbrzymich i małych, z brązu, piaskowca czy z kamienia; upamiętniających wielkich i nieco mniejszych bohaterów. Ich różnorodność sprawia, że w pierwszej chwili nie przypisalibyśmy im jednego autora. Tymczasem łączy je postać Bronisława Chromego – krakowskiego rzeźbiarza, medaliera, malarza i pomysłodawcy Piwnicy pod Baranami. Obok jego prac nie da się przejść obojętnie, jednak sam artysta pozostaje w cieniu. Odkryjcie z nami jego dziedzictwo.
A to Chromy właśnie!
Wstęp
Obiekty na trasie:
Pomnik żołnierzy Polski Walczącej
Spacer rozpoczynamy w sąsiedztwie zamku Wawelskiego, na bulwarze Czerwieńskim, pod pomnikiem upamiętniającym zbiorowego bohatera: żołnierzy Polski Walczącej. To jedna z licznych prac Bronisława Chromego o charakterze patriotycznym.
Formalnie rzeźba składa się z dwóch oddzielnych elementów. Pierwszy przedstawia trzy monumentalne orły (mierzące około siedmiu metrów) z rozczapierzonymi skrzydłami oraz budzącymi przestrach szponami. Ich poza jest bardzo nienaturalna i wystylizowana, wydaje się, że ptaki wirują w locie, złączone ze sobą w dziwnym tańcu. Skierowane na zewnątrz drapieżniki zawzięcie strzegą tego, co znajduje się w środku. Wybór tych konkretnych zwierząt jest nieprzypadkowy. Orzeł, jeden z najstarszych polskich symboli, ma liczne konotacje. W ogólnym znaczeniu ten król ptaków jest kojarzony z siłą, zwycięstwem, odwagą, walecznością, dumą, a jednocześnie to jeden z naszych symboli narodowych.
Drugi element pomnika można postrzegać jako syntetycznie odwzorowane gniazdo. Formalnie to bryła o podstawie sześciokąta, z przymocowanymi na bokach trzema tarczami z inskrypcjami oraz trzema tarczami z symbolami Polski Walczącej. Autorem inskrypcji jest Stanisław Dąbrowa-Kostka, a ich treść brzmi następująco:
„Pomnik czynu zbrojnego poświęcony Żołnierzom Polski Walczącej poległym na wszystkich frontach II wojny światowej”.
„Żołnierzom Rzeczypospolitej Polskiej straconym, prześladowanym, zmarłym w czasach terroru hitlerowskiego i stalinowskiego”.
„Bohaterom Armii Krajowej”.
Wykonany z brązu, ulubionego materiału Chromego, pomnik został odsłonięty 17 sierpnia 1992 roku, w 75 rocznicę powstania Związku Inwalidów Wojennych w Krakowie.
Przyglądając się mu z bliska, można dostrzec, że powierzchnia ptaków jest chropowata, gruzełkowata, w przeciwieństwie do gładkich tarcz. Pomnik jest otoczony niskim żywopłotem. Pozostawione znicze i wiązanki to dowód na to, że odbywają się tu uroczystości o charakterze patriotycznym, a miejsce ciągle żyje w zbiorowej pamięci.
Rzeźba „Sowy”
Oddalając się od pomnika Polski Walczącej, ulicą Powiśle dochodzimy do Plant, gdzie możemy natrafić na trzy zadziwiające rzeźby. Jedna jest wysoka, a po obu jej stronach znajdują się dwie mniejsze. Każdy może zobaczyć w nich coś innego (są tacy, którzy nazywają je „ufoludkami”). W założeniu rzeźby mają przedstawiać sowy. Powstały w 1961 roku, a wyrzeźbione są z piaskowca, z granitowymi oczami. Przyjrzyjmy się miejscu łączenia oczu z korpusem; znajdują się tam malutkie rowki z betonu, mające na celu połączenie dwóch rodzajów kamieni.
Ale dlaczego „Sowy” znalazły się na Plantach? Przecież to środek miasta, wokół pełno ludzi i samochodów, a sowy uwielbiają ciszę i spokój. Może ma to upamiętniać mury obronne Krakowa, na miejscu których znajdują się teraz Planty? Może sowy zakładały swoje gniazda w pęknięciach i szczelinach tych murów? A może mają nawiązywać do pobliskiego Wawelu: starego zamku, który jest kojarzony z tajemnicą, sowami, nietoperzami i upiorami? Sowy od wieków były symbolem mądrości, ale przywodziły na myśl także noc, śmierć czy nawet duchy. Możliwe, że to ze względu na ich nocny tryb życia, zdolność bezszelestnego poruszania się, wielkie świecące w ciemności oczy, ogromną czujność i zdolność odwracania głowy niemalże całkowicie do tyłu.
Kilka lat temu dwie mniejsze sowie rzeźby zostały ukradzione i przez jakiś czas tylko największa siedziała na Plantach. Dlaczego ktoś ukradł „Sowy”? Na szczęście Wojciech Kurdziela, uczeń Bronisława Chromego, na podstawie zdjęć archiwalnych zrekonstruował rzeźby i teraz „Sowy” znów są w komplecie.
Pomnik Smoka Wawelskiego
Następnie ruszamy w stronę Wawelu, gdzie spod skarpy wyłania się przed nami słynny Smok Wawelski. Rzeźba upamiętnia legendarnego potwora, który – jak donosi średniowieczny kronikarz Wincenty Kadłubek – ulokował się w pobliskiej jaskini, budząc grozę wśród mieszkańców grodu Kraka. Przypomnijmy, jak kończy się ta opowieść. Ze szkolnych podręczników wiemy, że smoka pokonał sprytny szewc Skuba. Podrzucił bestii siarkę w owczej skórze, gad ją pożarł, a następnie na skutek palącego pragnienia wypił pół Wisły i pękł.
Minęły wieki, a groźny potwór stał się jedną z największych atrakcji miasta. Przed pomnikiem zapewne panuje wrzawa – każdy chce mieć zdjęcie ze sławnym mieszkańcem Krakowa. Co ciekawe, wczesny projekt monumentu przewidywał smoka fontannę, który miał stanąć na placu Wolnica. W autobiografii Chromego możemy przeczytać: „Kiedy rzeźba (…) była już gotowa, do pracowni przyjechał Prezydent Miasta, aby zobaczyć dzieło. – No nie – powiedział Prezydent – ten smok musi stanąć przy Smoczej Jamie”. Warto również wspomnieć o drugim pomyśle artysty, aby „w nurcie Wisły osadzić potężny łeb smoka buchającego ogniem, a na obrzeżu (…) wielkie łapy wystające z wody”. Ostatecznie w 1972 roku tuż obok Smoczej Jamy, na wapiennej skale, stanął sześciometrowy smok odlany z brązu.
Potwór przypomina ogromnego jaszczura, stoi na dwóch łapach, wsparty solidnym ogonem. Z jego grzbietu wyrastają skrzydła, a z tułowia siedem długich szyi z „syczącymi” głowami. Smok ma otwartą paszczę, jakby ryczał z głodu, pragnienia lub złości. Bywa, że zieje ogniem (efekt ten zawdzięcza wbudowanej instalacji gazowej). Mimo groźnego, „średniowiecznego” wyglądu rzeźba budzi raczej ciekawość i ogólną sympatię, szczególnie wśród najmłodszych. Ciekawe dlaczego! Jak to się stało, że smok stał się celem wycieczek, inspiracją dla wydarzeń kulturalnych, bohaterem filmów animowanych, najsłynniejszym motywem pamiątek z Krakowa?
Pomnik psa Dżoka
Zaledwie kilka kroków dalej, przy ulicy Smoczej, znajduje się niewielki pomnik upamiętniający psa Dżoka. Ten czarny kundelek zyskał sławę po tym, jak wytrwale czekał na swojego pana w okolicy ronda Grunwaldzkiego. W tym miejscu w 1991 roku jego właściciel zmarł na zawał serca, a pies przez okrągły rok nie dawał się nikomu złapać, nie przejmował się też szybko pędzącymi samochodami – tylko czekał. Na środku ronda zrobił sobie legowisko, tak jakby nie chciał przegapić momentu, kiedy jego opiekun wróci.
Przez te miesiące czekania pies stał się bliski krakowianom; nadali mu imię Dżok, a jego historię przekazywano sobie z ust do ust. Wielu ludzi specjalnie przyjeżdżało na rondo Grunwaldzkie, tylko po to, by go zobaczyć. Po roku adoptowała go starsza pani, Maria Müller, która już wcześniej dzieliła się z Dżokiem swoim jedzeniem. Nowa właścicielka zmarła w 1998 roku, a pies, pozostawiony bez opieki, uciekł. Przez jakiś czas błąkał się po terenach kolejowych, aż zginął pod kołami pociągu.
Dżok wrócił do Krakowa w 2001 roku, kiedy grono krakowskich miłośników psów poprosiło Bronisława Chromego o wykonanie jego pomnika. W dniu odsłonięcia był to trzeci pomnik psa na świecie. Rzeźba stanęła przy Wiśle, w miejscu wybieranym przez wielu psich opiekunów na spacery z pupilami.
Postać Dżoka otaczają olbrzymie dłonie. Palce delikatnie odchylają się i zginają, jakby chciały pogładzić zwierzę. Do kogo mogą należeć? Dlaczego otaczają psa? Może to ręce jego właściciela, chcącego przytulić pupila podczas samotnego oczekiwania? A może należą do krakowskich wielbicieli psów, którzy próbowali zaopiekować się Dżokiem i go upamiętnić? Czym może być przestrzeń, którą tworzą? Czy to „buda”, w której zwierzak czuje się bezpiecznie?
To niejedyny czworonożny bohater wśród dzieł Chromego. Wiele jego rzeźb, a także obrazów, przedstawia zwierzęta. Sam artysta uwielbiał psy i miał ich kilka. Szczególnie kochał smukłe charty, których figury można zobaczyć w galerii w parku Decjusza.
Pomnik „Trzej grajkowie”
Znad Wisły udajmy się na Kazimierz, a dokładniej na średniowieczny plac Wolnica, przy którym znajduje się kościół Bożego Ciała oraz Muzeum Etnograficzne (w siedzibie starego ratusza). Skierujmy się w jego stronę i zatrzymajmy przy niewielkiej fontannie. To rzeźba „Trzej grajkowie”, którą Bronisław Chromy stworzył w 1970 roku. Pomnik przedstawia trzy niewielkie, androgyniczne postaci z instrumentami w rękach – fletem, gitarą i skrzypcami.
Chromy lubił muzykę. Jego córka wspomina, że w pracowni ojca zawsze grało radio. Ciekawe, czego słuchał, kiedy tworzył akurat tę rzeźbę. Jaką melodię grają stworzeni przez niego muzycy? Usiądźmy na chwilę na ławeczce i spróbujmy wsłuchać się w zagubioną melodię, ukrytą w ich kamiennych palcach.
W tym miejscu kończymy nasz spacer, ale to nie oznacza końca przygody z twórczością Chromego. Kraków pełny jest dzieł tego artysty. Przy planowaniu własnej wyprawy warto skorzystać z wirtualnej mapy spacerów po Krakowie śladem Bronisława Chromego.
Źródło cytatów: Bronisław Chromy, Kamień i marzenie – autobiografia, Wydawnictwo WAM, Kraków 2005.