Zegary słoneczne, zwane przez niektórych poetycko „słonecznikami”, należą do najdawniejszych czasomierzy, jakie wymyśliła ludzkość. Początkowo były to po prostu wbite w ziemię kołki, inaczej gnomony (z gr. gnomon, czyli wskazówka), rzucające raz dłuższy, raz krótszy cień, w zależności od pory dnia. Potem wraz z rozwojem myśli estetycznej i technicznej zegary stawały się coraz bardziej wymyślne, a przy tym rosła także dokładność dokonywanych przez nie pomiarów.
Później, w kręgu krajów kultury chrześcijańskiej, zegary były niezbędne przede wszystkim do wskazywania jednakowych dla wszystkich pór nabożeństw, o czym głośno informowały wiernych dzwony z wież kościelnych. Stało się to obligatoryjne po zarządzeniu papieża Sabiniana z 606 roku, odkąd przy każdym kościele musiały znaleźć się zegar i dzwonnica.
W Krakowie istnieje obecnie aż dwadzieścia pięć zegarów słonecznych, czy to dawnych, czy współczesnych. Te ostatnie nie służą już do odmierzania czasu, bo wyparły je dokładniejsze zegary elektroniczne, jednak słoneczniki wciąż przyciągają uwagę wielu z nas. Dopiero kontakt ze wskazówką, będącą właściwie ruchomym cieniem, uświadamia nam, jaką trudną sztuką jest precyzyjne odmierzanie czasu i jaką drogę musiały pokonać kolejne pokolenia naukowców, by doprowadzić do powstania współczesnych zegarów atomowych.
CIEKAWOSTKA:
Tadeusz Przypkowski (1905‒1977) był historykiem sztuki, kolekcjonerem, bibliofilem, fotografikiem, miłośnikiem dobrej kuchni i bodaj największym polskim gnomonikiem, czyli badaczem i twórcą zegarów słonecznych. Sam wykonał ich osiem dla obserwatorium w londyńskim Greenwich (gdzie przez sto lat, do 1984 roku, przebiegał południk zerowy). Do dziś zachował się niestety tylko jeden z tych słoneczników. Przypkowski był także twórcą wielu innych słonecznych czasomierzy, m.in. w Warszawie, Krakowie i rodzinnym Jędrzejowie. Tu zresztą w jednej z kamienic przy Rynku założył muzeum i powiększał kolekcję artystycznych przedmiotów, w tym zegarów (nie tylko słonecznych), odziedziczonych po ojcu Feliksie, lekarzu, astronomie i także gnomoniku.
Poszukując najstarszych śladów polskich słoneczników, Przypkowski dotarł do ciekawej fraszki Jana Kochanowskiego zatytułowanej Na Ślasę, która, zdaniem naszego gnomonika, miała wskazywać na powszechność używania zegarów słonecznych w XVI-wiecznej Polsce: „Stań ku słońcu, a rozdziew gębę, panie Ślasa! A już nie będziem szukać inszego kompasa; bo ten nos, co to gęby już ledwie nie minie, na zębach nam ukaże, o której godzinie”.
UWAGA WAŻNE:
Zanim wybierzesz się na spacer, sprawdź, czy świeci słońce! 🙂
Spacer odbył się już dwukrotnie w przestrzeni miasta Krakowa w 2015 roku podczas XVII edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego i przeprowadził go wówczas, we współpracy z MIK, Dariusz Oczki, założyciel portalu gnomonika.pl.