Poznając nowe miejsca, warto skorzystać z pomocy lokalnego przewodnika lub przeczytać kilka dostępnych informacji. Można też przyjrzeć się… roślinom, które uważnemu obserwatorowi powiedzą znacznie więcej, niż można by się spodziewać. Szczególnie w terenach cennych przyrodniczo warto skorzystać z tych cichych, ale bardzo uważnych strażników historii. Zapraszam do wędrówki po Magurskim Parku Narodowym, podczas której naszymi przewodnikami będą napotkane rośliny. Jakie historie nam opowiedzą?
Rośliny opowiedzą nam historię…
Wstęp
Obiekty na trasie:
Cerkwisko w Żydowskim
Do nieistniejącej już wsi Żydowskie dostajemy się od strony Krempnej. Była to miejscowość zamieszkiwana głównie przez Łemków, której kres położyły wysiedlenia w latach 40. ubiegłego wieku. Trudno uwierzyć, że znajdujemy się w centrum osady, którą przed II wojną światową zamieszkiwało kilkaset osób. Jest tu jednak coś, co pamięta czasy, kiedy w opuszczonej dziś wsi tętniło życie. Po prawej stronie drogi znajduje się cerkwisko, czyli teren po nieistniejącej cerkwi. Było to miejsce szczególnie ważne dla ówczesnych mieszkańców i chociaż obecnie jest oznaczone tablicą informacyjną,to wcześniej również wyróżniało się na tle krajobrazu. Potężne jawory i lipy otaczają pustą przestrzeń, jakby strzegły wewnątrz tego kręgu czegoś niezwykle cennego. Wiosną zakwitają tutaj łany błękitnego chabra miękkowłosego, które szczelnie pokrywają całe cerkwisko i przylegający do niego cmentarz. I rzeczywiście, gdy przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy kamienne podmurówki dawnej XIX-wiecznej świątyni. Przestępując kamienny próg po zachodniej stronie, można odnieść wrażenie, że za chwilę usłyszymy cerkiewne dzwony, chociaż nad naszymi głowami rozpościera się wyłącznie dach z chmur.
Szczyt Wysokie [657 m n.p.m.]
Nazwa Beskid Niski doskonale oddaje charakter tutejszych gór. Są one na tyle niskie, że wykształciły się w nich tylko dwa piętra roślinności i nawet najwyższe wzniesienia są porośnięte lasem. Najpiękniejsze widoki roztaczają się w szerokich dolinach, natomiast na próżno szukać ich na szczytach, tak jak to dzieje się w większości pozostałych pasm górskich. Wyjątkiem jest niezwykle widokowy szczyt Wysokie, z którego można podziwiać malowniczą panoramę. Późnym latem zakwitają tam wrzosy, nadając łąkom fioletową barwę. To właśnie one opowiadają o historii tego miejsca. Często towarzysząc murawom bliźniczkowym, pojawiają się tam, gdzie wycięto wcześniej las lub porzucono pastwisko. Tak samo stało się na szczycie Wysokiego, który był użytkowany przez miejscową ludność do czasu wysiedlenia wsi. Od tego momentu las powoli wraca tutaj na utracone niegdyś tereny, coraz śmielej tworząc skupiska jałowców i niewysokich na razie drzew.
Jabłoń na ścieżce przyrodniczej Kiczera
Samotna jabłoń po środku łąki do dziś obficie owocuje. Być może kilkadziesiąt lat temu wspinały się po niej dzieci z okolicznych domów lub czyjaś mama rwała z niższych gałęzi jabłka na kompot. Któregoś razu zrobiła to po raz ostatni, zapewne zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Wieś Żydowskie wysiedlono w latach 40. XX wieku w większości na terytorium ZSRR. Drewniane domy (chyże) zniknęły z krajobrazu, ale drzewa owocowe, które przy nich sadzono, ciągle trwają, przywołując pamięć o nieobecnych już mieszkańcach. Ze względu na ograniczoną ilość ziemi nie tworzono w beskidzkich wsiach sadów. Drzewa owocowe sadzono zazwyczaj pojedynczo przy zabudowaniach, a w wyniku generatywnego rozmnażania odmiany zatracały swoje cechy szczególne. Te jabłonie, które dzisiaj nazywa się „łemkowskimi”, to zachowane krzyżówki lokalnych odmian. Wiosną widok tutejszych jabłoni jest szczególnie wzruszający. Ich gałęzie pokrywają się mnóstwem białych kwiatów, przez co określane są „białymi pannami”. Po okresie kwitnienia z samotnych drzew opadają tysiące białych płatków, jakby opłakiwały dawnych właścicieli, którzy nie wracają.
Las na ścieżce przyrodniczej Kiczera
Zanim wejdziemy do lasu na dobre, powędrujemy przez chwilę przez zarośla tarniny i niższe krzewy, a następnie przez gęste młodniki. Gdzieniegdzie pojawią się też niewielkie polany. Ta różnorodność gatunków, wieku i skupisk roślinności na obrzeżu lasu mocno kontrastuje z tym, co zobaczymy w jego wnętrzu. Typowe dla tych okolic buczyny tworzą zwarty okap, ocieniając wszystko, co znajduje się poniżej. Jest tam zbyt ciemno, aby rozwinęła się bujna roślinność. Wędrując lasem bukowym, mamy wokół siebie sporo przestrzeni, a nawet w słoneczny dzień panuje tam przyjemny półmrok. Obrzeża lasu to natomiast eksplozja gatunków, w tym także tych zadziwiających. Można tutaj spotkać duże obszary porośnięte przez dorosłe już sosny. Jest to gatunek nizinny, w związku z czym jego obecność w takiej ilości w górach powinna budzić zastanowienie. To wynik planowej akcji zalesiania otwartych przestrzeni, które pozostały po wysiedleniach Łemków. Dokonywano tego poprzez sadzenie sosny, która jest gatunkiem światłożądnym i na otwartym terenie radzi sobie znacznie lepiej niż tworzące tutejsze lasy buki czy jodły. Te gatunki z kolei zaczęto sadzić dopiero po kilkudziesięciu latach, kiedy sosnowe gałęzie ocieniły ziemię, a korzenie przebiły warstwy płużne. Odtworzenie lasu właściwego dla tego miejsca ciągle trwa, a wędrując po zwartych sośninach, można napotkać chociażby stare osełki do kos. Teraz już jednak się tutaj nie przydadzą.