Specjalnie dla Was przygotowaliśmy miniprzewodnik po krakowskiej prasie. Zachęcamy nie tylko do lektury, ale i spaceru po miejscach z nią związanych.
Pierwsze kroki
Nie ulega wątpliwości, że Kraków jest kolebką polskiej prasy. Początki tego zjawiska przypadają na drugą połowę lat czterdziestych XVII wieku, a wiążą się z osobą Hieronima Pinocciego, kupca przybyłego ze Sieny. Pinocci szybko zaaklimatyzował się w Krakowie i wkrótce został rajcą miejskim, a następnie burmistrzem, piastując równocześnie godność sekretarza królewskiego. Pierwszym tytułem redagowanym przez Pinocciego, były wydawane nieregularnie w języku łacińskim i polskim „Nowiny”. Te, zrazu nieśmiałe, próby zostały przerwane przez oblężenie i okupację miasta przez Szwedów. Pomysł na wydawanie stałej gazety pod nazwą „Merkuriusz Polski” pojawił się dopiero w 1661 roku. Redagował znów Pinocci, a nad techniczną stroną przedsięwzięcia i drukiem czuwał Aleksander Gorczyn. Nie sposób dziś precyzyjnie określić miejsca powstania 27 numerów gazety (nakład wynosił od 100 do 250 egzemplarzy), która upadła wkrótce po przenosinach do Warszawy. Na pewno jednak nie była to oficyna drukarska mieszcząca się w kamienicy Szoberowskiej przy Małym Rynku 6, jak głosi umieszczona tam pamiątkowa tablica. „Merkuriusz” uznawany jest za pierwszą polską gazetę.
„Gazeta Krakowska” i „Pszczółka Krakowska”
Tak oto uczyniony został pierwszy krok, jednak później – szczególnie w niespokojnym, trudnym dla Krakowa wieku XVIII – nie było sprzyjających warunków dla rozwoju prasy. Ten smutny stan rzeczy odmienił dopiero czas powstania kościuszkowskiego. W czerwcu 1794 roku zaczęła się ukazywać „Gazeta Krakowska”, szybko stając się głównym pismem informacyjnym zachodniej Galicji o nakładzie sięgającym 600 egzemplarzy. Jej redaktorem i wydawcą był Jan Antoni Maj, a po jego śmierci – Konstanty Majeranowski. Gazeta, redagowana i drukowana przy ulicy Floriańskiej 15 (wychodziła do 1849 roku), ukazywała się początkowo dwa, a od 1830 roku sześć razy w tygodniu.
Majeranowski przeszedł do historii jako wydawca jeszcze jednego ważnego tytułu. Mowa o „Pszczółce Krakowskiej”, wydawanej w latach 1819–1822 przy ulicy Floriańskiej 45, w domu, który zasłynął po latach Jamą Michalika. Wychodząca dwa razy w tygodniu „Pszczółka” zyskała renomę jako prekursorskie pismo o ambicjach kulturalno-literackich.
„Czas”
Co ciekawe, ani utrata państwowości, ani różnorakie zawirowania polityczne czy obowiązująca cenzura nie wywierały znaczącego wpływu na losy krakowskiej prasy. Dość powiedzieć, że w latach 1832–1863 w Krakowie powstawało aż 76 tytułów prasowych (w tym 19 dzienników i 18 tygodników) o mocno zróżnicowanej żywotności – od miesiąca do ponad 10 lat. Przykładem może być konserwatywny dziennik „Czas” (redakcja przy ulicy świętego Tomasza 32, obecnie jest tam hotel Campanile), który zaczął się ukazywać już po wcieleniu Rzeczypospolitej Krakowskiej do Austrii i niespełna kilka miesięcy po tragicznych wydarzeniach Wiosny Ludów (1848). „Czas” był świetnie redagowanym, opiniotwórczym pismem liberalno-konserwatywnym, podejmującym w głównej mierze problematykę polityczną i kulturalną. Dziennik ten wydawany był w Krakowie aż do 1934 roku i upadł dopiero po przenosinach do Warszawy, kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej.
Od osoby do redakcji
W połowie XIX wieku dokonała się w dziejach prasy istotna zmiana: jednoosobowa odpowiedzialność za redakcję tytułu ustąpiła miejsca odpowiedzialności kolegialnej. Duży wpływ na zmianę charakteru prasy miał także wynalazek telegrafu, który ułatwił dziennikarzom zbieranie informacji z całego niemal świata.
Lata autonomii 1866–1918 to okres dynamicznego rozwoju krakowskiej prasy. Wraz z uprzemysłowieniem systematycznie rosła liczba mieszkańców miasta. Prasa będąca już od dawna podstawowym źródłem informacji, stała się – ze względu na różnorodność podejmowanej tematyki – istotnym narzędziem rozrywki. Pojawiły się felietony i rysunki satyryczne, powieści w odcinkach i tym podobne.
W latach osiemdziesiątych nowo powstałe gazety codzienne odzwierciedlały już różnorodność sympatii politycznych. Należy przypomnieć tu liberalno-demokratyczną „Nową Reformę” (1881–1928, wydawaną w jej najlepszym okresie przez Adama Doboszyńskiego przy ulicy Jagiellońskiej 10) czy socjalistyczny „Naprzód” (1892–1939, wydawany przy ulicy Dunajewskiego 5) redagowany najdłużej przez Emila Haeckera. Ciekawym przypadkiem był „Głos Narodu” (1893–1939, wydawany przy ulicy świętego Krzyża 11), przez długi czas dziennik ultrakatolicki, który w drugiej połowie lat trzydziestych – pod kierownictwem księdzaJana Piwowarczyka i Jerzego Turowicza – stał sie pismem bardziej otwartym, zbliżonym do chadecji.
Z humorem
W zyskującym popularność nurcie prasy zwanej wówczas humorystyczną trwałe miejsce zyskał wychodzący w latach 1869–1922 dwutygodnik „Diabeł” (wydawał też solidnie redagowany kalendarz). Pismo to cieszyło się największym powodzeniem pod redakcją Władysława Borkowskiego. Redakcja „Diabła” mieściła się przy ulicy Niecałej 4 (obecnej ulicy Zamenhofa).
W nurcie tym należałoby jeszcze sytuować ukazujący się w latach 1896–1918, założony przez Stanisława Lipińskiego dwutygodnik „Bocian”, kontrowersyjny, wielokrotnie oskarżany o obrazę moralności. Wkrótce zmagającemu się notorycznie z cenzurą Lipińskiemu udało się wylansować nowy tygodnik – „Nowości Ilustrowane” (1904–1925, wydawany przy ulicy Nowowiejskiej 83 – obecnej Kazimierza Wielkiego 95), w których publikowano w głównej mierze interesujące fotoreportaże i ryciny, które są dziś ważnym źródłem ikonograficznym.
W mozaice różnorodnych tytułów ukazujących się na przełomie stuleci nie sposób pominąć czasopisma „Życie” (1897–1900), skupiającego młodopolskie środowiska literacko-artystyczne, ze Stanisławem Przybyszewskim na czele. Istotną rolę odegrał też „Architekt”, miesięcznik poświęcony architekturze i sztuce, wydawany od 1900 roku początkowo pod kierunkiem Władysława Ekielskiego, a następnie Jerzego Warchałowskiego.
Słynny „I.K.C.” – w pałacu przy ulicy Wielopole 1
W grudniu 1910 roku były dziennikarz „Głosu Narodu” Marian Dąbrowski wydał pierwszy numer „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, dziennika informacyjno-politycznego. Mimo pozornej ciasnoty na rynku wydawniczym pomysł okazał się trafiony, a źródła sukcesu były dwa. Pierwsze to prekursorski ogólnopolski zasięg, drugie zaś, to zręczne dystansowanie się do prasy katolickiej z jednej strony i socjalistycznej z drugiej. Już w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej „I.K.C.” pozostawiał konkurencję daleko w tyle.