Dolina Dunajca i okolice Jeziora Czchowskiego to znakomite tereny na krótsze lub dłuższe wycieczki – tym razem proponujemy wyjątkową trasę tropem naszych lokalnych wczesnośredniowiecznych pustelników, żyjących na tych ziemiach na przełomie X i XI wieku. W tamtych czasach nie było jeszcze na tym terenie rozwiniętych ośrodków chrześcijańskich ani klasztorów (benedyktyni, którzy osiedlili się w Tyńcu, zostali sprowadzeni do Małopolski później, dopiero w 1044 roku). Najważniejszym z naddunajeckich pustelników był Świerad, którego imię prawdopodobnie wywodzi się ze słowiańskiego „Wsze-Rad”, czyli „wszystkim rad”, chociaż jest też możliwe, że imię Svorad znaczyło „połączenie, jedność, wytrzymałość”. Po łacinie zapisywano to imię jako Zoeradus albo Zorardus, a ponieważ Jan Długosz zapisał je jako Zorawdus, a później Piotr Skarga spolszczył na Zorawek, to dziś można gdzieniegdzie trafić na błędną informację, że Świerad bywał zwany Żurawkiem. Kult tego świętego wiąże się głównie z kościołem pod jego wezwaniem w Tropiu niedaleko Czchowa; towarzyszami Świerada mieli być inni pustelnicy (wedle tradycji – siedmiu), między innymi Urban, którego pustelnia znajdowała się w Iwkowej, oraz Just, osiadły w Tęgoborzu.
Tropem naddunajeckich pustelników
Wstęp
Obiekty na trasie:
Pustelnia św. Urbana w Iwkowej
Trasę zaczynamy w Iwkowej. Żeby dotrzeć do pustelni, na spacer powinniśmy się udać zielonym szlakiem świętego Urbana, który wiedzie do kapliczki św. Urbana i dalej na szczyt góry Bukowiec, zwanej również Górą Świętego Urbana. Kapliczka to wedle lokalnej tradycji miejsce, gdzie miał mieć swoją pustelnię wspomniany już jeden z towarzyszy św. Świerada, Urban – a pobliskie źródło, nazwane imieniem świętego, miało posiadać cudowne właściwości. Co ciekawe, w ołtarzu wewnątrz kapliczki znajdziemy nowożytny obraz, ukazujący św. Urbana… jednak nie jest to ten Urban! Zamiast pustelnika, zapewne w wyniku pomyłki, umieszczono tu wizerunek świętego papieża Urbana, który żył na przełomie II i III wieku! Swoją drogą, kult papieża Urbana jest dość popularny w Europie Środkowej, gdyż jest to patron winiarzy – nie powinien on jednak znajdować się w tym akurat ołtarzu, bo w ten sposób skazuje właściwego patrona kaplicy, czyli pustelnika Urbana, na zapomnienie.
W samej Iwkowej warto także zwiedzić drewniany kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, obecnie pełniący rolę kaplicy cmentarnej.
Kościół św. św. Świerada i Benedykta w Tropiu
W przypadku wycieczki rowerowej warto wyznaczyć trasę tak, aby nie biegła ruchliwą drogą krajową 75 – najlepiej przejechać przez Będzieszynę, a następnie skierować się do przeprawy promowej w Wytrzyszczce. Po przeprawieniu się przez jezioro dotrzemy do Tropia – tutejszy kościół świętych Andrzeja Świerada i Benedykta mógł powstać nawet już pod koniec XI wieku. Zakrystię dobudowano w XIII wieku, świątynię przekształcono w wieku XIV, a następnie – po ogołoceniu przez arian w 2. połowie XVI wieku – odnowiono i ponownie konsekrowano w roku 1611. W 1634 dobudowano kruchtę i kaplicę; większość obecnego wyposażenia jest nowożytna, z XVII i XVIII wieku.
Wewnątrz kościoła zachowało się romańskie malowidło (z 1. połowy XII wieku?), przedstawiające władcę – może to być św. Stefan, król Węgier, wspomniany w legendzie Świerada. Oto bowiem najstarszy żywot Świerada powstał na Węgrzech już kilka dekad po jego śmierci, która nastąpiła pomiędzy rokiem 1030 a 1034. Dowiadujemy się z niego, że Świerad przybył na Węgry de terra Poloniensi za panowania króla Stefana Świętego – na tej podstawie uważa się, że Świerad pochodził z Małopolski (choć niektórzy badacze sugerują, że może raczej chodzić o okolice miasta Pula z chorwackiej Istrii, łac. Pola, a z kolei XV-wieczna Kronika Węgrów określa Świerada jako przybysza z Dalmacji). Wedle polskiej tradycji, pierwszą pustelnię miał Świerad założyć w Tropiu, później zaś udał się na Węgry i wstąpił do benedyktyńskiego klasztoru św. Hipolita na górze Zabor koło Nitry (dziś Słowacja). Tam jego towarzyszem miał być inny pustelnik, Benedykt – kościół w Tropiu ma podwójne wezwanie obu świętych, kanonizowanych razem w 1083 roku, a ich wizerunki widnieją m.in. w ołtarzu głównym (w obrazie z koronacją NMP, ufundowanym w 1626 roku przez Jana Wierneka).
Dąb św. Świerada
Przy skałach w pobliżu kościoła stoi dąb – a właściwie jego pozostałości: wydrążony pień nakryty daszkiem. Wedle legendy w tym właśnie dębie przesiadywał św. Świerad.
Jak wielu pustelników, szczególnie wczesnośredniowiecznych, Świerad miał zamiłowanie do ascezy czy wręcz umartwiania. Pusty w środku pień dębu miał mu służyć za miejsce modlitewnego czuwania: wyłożył go od środka kolcami, a na wysokości głowy pozawieszał kamienie. Dzięki temu miał pewność, że nie zaśnie w czasie modlitwy – a jeśli zasnął, opadająca głowa uderzała w kamień i rozluźnione ciało nabijało się na kolce. Jeśli zatem zobaczycie gdzieś wizerunek mnicha w dziupli z kamieniami wiszącymi wokół głowy, będzie to oznaczało, że trafiliście na przedstawienie św. Świerada. Taki obraz znajduje się na przykład w kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Domosławicach, około 16 kilometrów na północ od Tropia.
Kaplica św. Świerada
Kierując się na południowy wschód od kościoła, w pobliskim lesie trafimy na kaplicę – w miejscu, w którym miała znajdować się pustelnia św. Świerada. Kaplicę tę wybudowano około 1765 roku, zaś gruntowne odnowienie (czy nawet wzniesienie tego obiektu na nowo) nastąpiło w 1892 roku. Figura klęczącego Świerada, znajdująca się w ołtarzu kaplicy, to kopia rzeźby z 1830 roku.
Świerad miał zawsze być zwolennikiem życia pustelniczego – nie tylko w Tropiu, ale nawet po wstąpieniu do klasztoru św. Hipolita, gdzie przyjął imię Andrzej. Ostatecznie zdecydował się na życie w kolejnej pustelni, tym razem nad Wagiem koło Trenczyna (dziś Słowacja). Tam też umarł, a po jego śmierci pustelnię przejął około 1034 roku jego towarzysz z klasztoru na górze Zabor, Benedykt, który trzy lata później poniósł śmierć męczeńską z rąk rozbójników – obaj pustelnicy zostali kanonizowani, a ich relikwie trafiły do katedry w Nitrze.
Kościół na wzgórzu Just w Tęgoborzu
Lokalna tradycja mówi, że kolejnym towarzyszem Świerada był świątobliwy Just z Tęgoborza, określany również jako Jodok. To imię może wskazywać na korzenie bretońskie, być może na tradycję irlandzką, zresztą takie pustelnicze podróżowanie, jakie uprawiali naddunajeccy misjonarze, wpisuje się w praktyki mnichów iroszkockich. Tak czy inaczej, od jego imienia nazwano Przełęcz Świętego Justa, zaś w Tęgoborzu znajduje się wzgórze Just, a na nim kościół – to tu miała się kiedyś znajdować pustelnia świątobliwego Justa-Jodoka.
Z Tropia do Tęgoborza możemy przejechać przez most na Dunajcu, kierując się na Witowice, a następnie wzdłuż Łososiny do Jarostowej.
Obecny drewniany kościół w Tęgoborzu powstał w XVII wieku i nosi wezwanie Najświętszej Marii Panny, ale w zwieńczeniu ołtarza głównego znajduje się też wizerunek św. Justa, którego kult rozwijał się tutaj już od średniowiecza. Na obrazie tym, datowanym na 1677 rok, możemy zobaczyć również małe wizerunki klęczących fundatorów. O samym Juście niczego konkretnego nie wiemy – generalnie naddunajeccy pustelnicy, których nawet liczba pozostaje niepewna, są postaciami w dużej mierze enigmatycznymi. Warto jednak udać się na wyprawę ich tropem – nasza wycieczka z Iwkowej do Tęgoborza zamyka się w 25 kilometrach, które na rowerze można spokojnie pokonać w czasie jednego dnia.