Jeśli ktoś zapyta, co jest specjalnością kulinarną Krakowa, można odpowiedzieć, że maczanka po krakowsku. Ale ta długo duszona wieprzowina z solidną porcją kminku to dopiero początek. Wystarczy ruszyć za miasto, by przekonać się, że powodów do dumy w regionie jest zdecydowanie więcej. Wśród nich wspaniała suska sechlońska i susorki iwkowskie, które goszczą na wielu wigilijnych stołach w Polsce, mimo że nikt głośno nie mówi, że przyjechały z Małopolski. To jednak nie wszystkie rarytasy, bo są jeszcze wspaniała fasola i… najstarsza polska książka kucharska. Zaintrygowani? Czas w drogę!
Od słynnej śliwki z grzechu poczętej do najstarszej polskiej książki kucharskiej
Wstęp
Obiekty na trasie:
Sechna i jej suszarnie
Miejscowa legenda mówi, że wszystko zaczęło się od srogiego proboszcza, który nakazywał swoim wiernym sadzenie drzew owocowych jako pokutę za grzechy. Ani grusze, ani jabłonie nie chciały jednak rosnąć na ubogich glebach południowo-wschodniej Małopolski. Tylko śliwa radziła sobie, ku zaskoczeniu wszystkich, doskonale, a jej owoce to nie tylko świetna baza do powideł, ale i do… śliwowicy. I w ten sposób to, co miało być pokutą za grzechy, znów do grzechu doprowadziło. Ksiądz był jednak sprytny. Pomyślał, że jeśli jego parafianie w Sechnej śliwy uwędzą, to już nie będą mogli pędzić na nich bimbru.
W ten sposób powstał unikatowy małopolski przysmak, czyli suska sechlońska. Suska oznacza tyle co suszka, a sechlońska wskazuje na miejsce jej pochodzenia. Unikatowy, bo miejscowi gospodarze suszą śliwki ciepłym dymem w temperaturze od 45 aż do 70°C. Cały proces trwa około sześciu dni, aż odparuje woda i owoce połączą w sobie skoncentrowany słodki smak i aromat wędzenia.
Sam proces, jakiemu poddawane są owoce, jest bardzo ciekawy ‒ suszarnie wyglądają zupełnie jak domy, z tym że zamiast piwnicy mamy palenisko, w miejscu stropu, między przyziemiem a parterem, jest sito wyłożone owocami, a dym przepływa przez nie, by zatrzymać się w pomieszczeniu i krążąc po nim, lepiej aromatyzować owoce.
W 2006 roku suska sechlońska została wpisana na listę produktów regionalnych, a cztery lata później zyskała chronione oznaczenie geograficzne, mające na celu ochronę najlepszych produktów w Unii Europejskiej i zapewnienie o ich autentyczności.
Suszarni należy szukać w Sechnej, Żmiącej i w Kołbyczynie. A po więcej informacji zajrzeć na stronę: http://www.suskasechlonska.pl/
Iwkowa i jej suszarnie
W Iwkowej też działają suszarnie, wędzi się śliwki, jabłka i gruszki, które później w sklepach pojawiają się pod nazwą susorki iwkowskie. Miejscowi opowiadają, że podobnie jak w Sechnej suszyli głównie śliwki, ale postanowili spróbować z innymi owocami. Dziś susorki iwkowskie, czyli śliwki, jabłka i gruszki, są wykorzystywane jako baza do wigilijnego kompotu z suszu, ale też jako farsz do pierogów.
Iwkowa jest dziś siedzibą Stowarzyszenia „Na Śliwkowym Szlaku” (32-861 Iwkowa 468). W siedzibie można wziąć udział w warsztatach, konkursach i posłuchać o historii tego miejsca. Dla grup powyżej dziesięciu osób możliwe jest zorganizowanie wizyty studyjnej, w trakcie której ‒ w zależności od wybranej opcji ‒ można mniej lub bardziej zgłębić temat suszenia owoców. Trzeba jednak wcześniej ustalić szczegóły. Gmina i Stowarzyszenie organizują wiele płatnych i bezpłatnych aktywności w ciągu roku. Wszystkie bieżące informacje znajdują się na stronie internetowej Stowarzyszenia: http://www.nasliwkowymszlaku.pl/. Jesienią zaś w Kątach odbywa się Święto Suszonej Śliwki.
Winnica Nowizny
Warto też zajrzeć do gospodarstwa enoturystycznego Nowizny: http://winnicanowizny.pl/. Działa tam hodowla danieli, można skosztować lokalnego wina i przyjrzeć się, jak suszy się owoce w zabytkowej i nowoczesnej suszarni.
Most Jana Stacha w Znamirowicach nad Jeziorem Rożnowskim
Będąc w okolicy, warto podjechać do Znamierowic, a dokładnie do przysiółka Zapaść. Stoi tam niezwykły kamienny most postawiony przez jednego z gospodarzy. Ma on 12 metrów wysokości i 15 długości. Powstał dlatego, że jeden sąsiad nie chciał zezwolić drugiemu na przejazd. Most jest piękny, ale stanowi doskonały dowód na to, że czasem jednak lepiej ze sobą rozmawiać.
Dolina Dunajca
Zakliczyn, Gródek nad Dunajcem, Czchów, Wojnicz, Wierzchosławice, Radłów, Wietrzychowice, Tarnów, Pleśna, Żabno i Gręboszów ‒ to 11 naddunajskich gmin słynnych z upraw niezwykłej fasoli. Unikatowy mikroklimat doliny sprawia, że tamtejsza fasola jest uznawana za jedną z najlepszych w Polsce. Jaś z doliny Dunajca wyróżnia się dużymi, białymi nasionami i wysoką zawartością magnezu. Smakosze cenią jego słodki smak, a kucharze to, że dzięki cienkiej skórce krótko się go gotuje.
Wielką wielbicielką fasoli z tego regionu jest Janina Molek, która od lat prowadzi stronę internetową http://www.piekny-jas.pl/news.php. Jej celem jest propagowanie wiedzy dotyczącej regionalnej fasoli, która podobnie jak suska sechlońska, jest już chroniona europejskim prawem. Pani Janina wspólnie z Lucyną Kmak i Markiem Nowakowskim napisali książkę Fasola z doliny Dunajca.
Inną regionalną bohaterką jest Barbara Zych z Lokalnej Grupy Działania Dunajec-Biała, której receptura na lody z fasoli zdobyła nagrodę podczas festiwalu Małopolski Smak. Nie można też zapomnieć o tym, że jesienią w Zakliczynie organizowany jest festiwal poświęcony tamtejszej fasoli, podczas którego odbywa się targ produktów regionalnych i konkurs na najlepsze danie z wykorzystaniem fasoli. Tym, którzy za tym ziarnem nie przepadają, pozostaje spacer po drugim co do wielkości rynku w Małopolsce (170 na 100 m), obejrzenie ratusza oraz pięknej studni.
Kościół w Tropiu
Będąc w dolinie Dunajca, warto zatrzymać się w Tropiu, by przyjrzeć się romańskiemu kościołowi z przełomu XI/XII wieku. To jedna z najstarszych budowli sakralnych w Polsce ‒ obecnie sanktuarium Świętych Pustelników Świerada i Benedykta. Pierwotnie cała świątynia była romańska. Z tego okresu zachowały się niewielkie, częściowo zamurowane okna, fragment romańskiego fresku przedstawiającego popiersie św. Stefana oraz namalowany na ścianie krzyż. W XIII wieku w wyniku najazdu Tatarów kościół został zniszczony, po najeździe większa część została odbudowana w stylu gotyckim.
Nowy Wiśnicz
Zamek postawiony w Nowym Wiśniczu przez rodzinę Kmitów stał się własnością Lubomirskich w 1593 roku. I to wtedy miejsce zaczyna nabierać znaczenia dla miłośników kuchni. Najciekawszy z punktu widzenia kulinariów jest fakt, że na zamku powstała pierwsza polska zachowana do dziś książka kulinarna, czyli Compendium ferculorum albo zebranie potraw Stanisława Czernieckiego. Została ona wydana po raz pierwszy w Krakowie w 1682 roku, a Adam Mickiewicz przywołuje ją w Panu Tadeuszu, opisując drugi sekret kuchmistrzowski z dzieła Czernieckiego. Książka składa się z trzech rozdziałów, zawiera 333 przepisy i w pełni oddaje ducha sarmatyzmu. Autor dzieli się przepisami, potępia zagraniczne mody i snuje refleksje o smaku i guście.
To dzieło wydano w Polsce ponownie w 2009 roku ze wstępem i życiorysem Czernieckiego po redakcją dr. hab. Jarosława Dumanowskiego i mgr Magdaleny Spychaj. Publikacja jednak odbiega od obecnej formy książki kucharskiej ‒ warto poszukać innej pozycji o długim tytule, który brzmi Sekrety kuchmistrzowskie Stanisława Czernieckiego, przepisy z najstarszej polskiej książki kucharskiej z 1682 roku. W niej opracowano dawne przepisy, przystosowując je do realiów XXI wieku. Opracowali ją Jarosław Dumanowski, Andrzej Pawlas i Jerzy Poznański.