Pogańskie przyzwyczajenia i zwyczaje wcale nie zniknęły wraz z przybyciem do Polski chrześcijaństwa. Stały się natomiast „inspiracją” do stworzenia świata wierzeń, który rządzony był przez zgoła inne prawa i wymagał oswojenia. A do owego oswojenia służyły specjalne zabiegi…
Do dziś silna jest wiara w moc rzucania złego uroku, który powoduje splot nieszczęśliwych wypadków: Obawy budziły uroczne oczy. Nagły płacz dziecka, ból głowy, zaburzenia wzroku, osłabnięcie, dziwne zachowanie zwierząt (pokładanie się, toczenie piany z pyska, oblanie się konia potem) świadczyły najczęściej o uroku. Gdy wzrok napotkanego przechodnia budził podejrzenie, lepiej było się odwrócić i splunąć bądź trzy razy okręcić się na drodze.
Wszyscy jednak wiedzą, że najlepszym zabezpieczeniem przed złym urokiem był i jest kolor czerwony. Czerwone wstążki wplatano w warkocze, przyszywano do gorsetów, czerwone korale wiszące na szyi, broniły przed złem. Temu samemu służą czerwone pompony przyczepiane do końskiej uzdy, choć współcześni woźnicy twierdzą, że to głównie dla ozdoby. Na złe uroki działały też narzędzia metalowe – stąd popularność wieszanej nad drzwiami wejściowymi końskiej podkowy. Poświęcone palmy również miały właściwości ochronne: zapewniały zdrowie i pomyślność, ochronę przed ogniem, piorunem i złymi mocami. Na Pogórzu dotykano nimi zwierzęta, żeby się darzyły o zostawiano w stajni, bądź wtykano w okienka. W Sądeckim obchodzono z palmą trzykrotnie zagrodę, uderzając w każdy węgieł budynku, aby „nie lęgły się pchły, muchy i inne robactwo.
Cytaty pochodzą z książki Małopolska. Czas ludzki, wyd. UMWM, Kraków 2009