Radzą sobie z niespodziewanymi przymrozkami, (zbyt) krótkim latem, a nawet… trąbami powietrznymi. Mimo kapryśnego klimatu małopolskim winiarzom świetnie udają się wina białe, nadspodziewanie dobrze czerwone i różowe. Produkuje się u nas nawet wino lodowe ze ściętych mrozem winogron!
Winiarstwo jest w Małopolsce zawodem dla ryzykantów… albo prawdziwych pasjonatów, gotowych oddać winorośli serce, duszę, pracę i czas. Muszą zmagać się z niedostatkiem słońca i chłodem. Uczyć na własnych błędach i od najlepszych winiarzy z zagranicy. Przeszczepiać na nasz (trudny) grunt ich techniki i wciąż eksperymentować z nowymi. A także być gotowymi na to, że zbyt wczesny lub zbyt późny przymrozek unicestwi cały roczny plon… Mimo to działa już u nas ponad sto winnic. Co roku powstaje w nich kilkadziesiąt tysięcy butelek wina. Tylko część z nich trafia do sprzedaży, lecz wielu można spróbować na miejscu, w winnicach i prowadzonych przez winiarzy restauracjach i pensjonatach.
Polska ma tradycje winiarskie sięgające średniowiecza. Z winnic słynęły wówczas zwłaszcza cieplejsze okolice Zielonej Góry i Sandomierza, lecz Małopolska także uprawiała winorośl. Wykopaliska archeologiczne ujawniły, że winne grona porastały zbocza wzgórza wawelskiego już w połowie X wieku. Wiek później uprawę winnej latorośli założyli w Tyńcu przybyli z Dolnej Lotaryngii mnisi benedyktyńscy. Winnice mieli także między innymi cystersi w Prandocinie, benedyktyni w Staniątkach, norbertanki na Zwierzyńcu i w Nowym Brzesku. Jeszcze do niedawna „posada” brata wincerza, odpowiedzialnego za wyrób i przechowywanie wina, istniała w klasztorze kamedułów na Bielanach. Krakowscy biskupi pijali własne – jak zapewniają kronikarze – „nie cierpkie” wino z winnic w Wawrzeńczycach. O uprawach winorośli w Małopolsce świadczą także nazwy wsi służebnych. W miejscowościach o nazwie Winiary (koło Gdowa, Pałecznicy i Nowego Korczyna) produkowano wina, które trafiały na królewski stół! Zanim w XVI wieku wyparły je trunki węgierskie, wina proszowickie, zagojskie i nowokorczyńskie cieszyły się pewną estymą. Niestety dawne krakowskie wina nie były tak dobre jak, na przykład, sandomierskie. Bywały kwaśne i często wymagały dosładzania miodem.
Większość tradycyjnych małopolskich winnic upadła w XVII wieku. Zniszczyło je ochłodzenie klimatu i wojny. Przetrwały relikty; ostatnie krzewy winorośli wykarczowali na Wawelu dopiero Austriacy, a na Bielanach jeszcze do niedawna rodziły się winogrona…
Profesjonalna uprawa winorośli odradza się w Małopolsce od kilkunastu lat. Nasi winiarze dobrze znają starożytną maksymę, że winorośl kocha wzgórza. Winnice powstają na nasłonecznionych południowych zboczach pagórków, gdzie rzadziej dociera przymrozek, jesienią dłużej świeci słońce, a wiatr zapewnia dobrą cyrkulację powietrza. Dzięki temu są także niezwykle malownicze. Uprawia się w nich zarówno delikatne klasyczne odmiany Vitis vinifera, czyli słynne chardonnay, pinot gris, riesling czy pinot noir, jak i tak zwane hybrydy, czyli krzyżówki z odporniejszą dziką winoroślą amerykańską i dalekowschodnią amurską.
W Małopolsce najlepiej udają się wina białe – do najczęściej wykorzystywanych odmian należą szczepy solaris, seyval blanc, johanniter, hibernal, sibera i polska jutrzenka. Są świeże w smaku i dość aromatyczne. Znawcy nadspodziewanie dobrze oceniają także nasze wina czerwone. Zwykle produkuje się je z mieszanki różnych odmian winogron, najczęściej regent, rondo, leon millot i marechal foch. Z małopolskiej Winnicy Comte w Kluczach pochodzi wino Dornfelder, dojrzewające w używanych francuskich dębowych beczkach – ponoć najlepsze czerwone wino w Polsce! Nasi winiarze potrafią też wyczarować świetne wina różowe.
Nieco trudniej wyprodukować u nas wina słodkie. W cieplejszym klimacie robi się je, przetrzymując dojrzałe winogrona na krzaczkach, by skoncentrować słodycz soku. U nas to niemożliwe, sezon jest zbyt krótki. Małopolscy winiarze robią jednak słodkie wina, na wzór włoskich win santo, podsuszając winogrona po zbiorze. W 2012 roku należąca do Uniwersytetu Jagiellońskiego Winnica nad Dworskim Potokiem wyprodukowała także „wino lodowe” – trunek z owoców zebranych na początku grudnia, przy temperaturze minus 11 stopni Celsjusza i poddanych tłoczeniu jeszcze zanim rozpuściły się zawarte w nich kryształki lodu. Winnica UJ była także pierwszą, która spełniła wysokie wymagania formalno-prawne i uzyskała na swoje wyroby akcyzę, umożliwiającą komercyjną sprzedaż wina.
Dziś podobne uprawnienia ma już kilka innych winnic z naszego regionu. Przez Małopolskę biegnie Szlak Winny, skupiający 15 winnic. Zwiedzając okolicę, warto zaplanować odwiedziny w jednej z nich i własnymi zmysłami poznać jej wyroby!
Korzystałam z Przewodnika po małopolskich winnicach, autorstwa Wojciecha Bosaka, wydanego przez Gorczańską Organizację Turystyczną.