120 milionów tatrzańskich krokusów właśnie osiąga szczytową fazę kwitnienia. To najlepszy moment, by podziwiać krokusowe łąki – małopolski unikat na skalę światową.

Łąka pełna fioletowego kwiecia, a w tle ośnieżone górskie szczyty – ten widok trudno zapomnieć. Wiele osób przyjeżdża wiosną w Tatry specjalnie dla niego. – W tym nietypowym roku pierwsze krokusy pojawiły się już pod koniec lutego. Pełni kwitnienia spodziewamy się pod koniec marca i na samym początku kwietnia – przewiduje prof. Zbigniew Mirek, były dyrektor Instytutu Botaniki Polskiej Akademii Nauk.

Krokus, czyli szafran spiski, jest małopolskim unikatem. To subendemit Karpat Zachodnich, czyli roślina, która występuje wyłącznie w tym regionie i nigdzie indziej na świecie. Krokusy rosną w Tatrach i na Podtatrzu, ich mniejsze skupiska znajdziemy w Beskidzie Żywieckim i Wyspowym, Gorcach i na Leskowcu oraz w Kotlinie Sandomierskiej (tu jedynie w pojedynczych stanowiskach). Jednak, by zobaczyć prawdziwy kobierzec krokusów, trzeba wybrać się na jedną z tatrzańskich polan.

Największe zagęszczenie szafranów występuje na Polanie Chochołowskiej. Zespół badawczy pod kierownictwem prof. Haliny Piękoś-Mirkowej i prof. Zbigniewa Mirka w latach 2005–2010 doliczył się tam około 14 milionów krokusów zakwitających każdego roku. Oznacza to, że na jednym metrze kwadratowym rośnie średnio 362 kwiaty. Gdzieniegdzie zagęszczenie sięga nawet 755 kwiatów na metr! Na polanie Kalatówki doliczono się (w zależności od roku) od 5,8 do 6,8 mln, na Siwej Polanie zaś – około 8 mln kwitnących osobników szafranu spiskiego.

Fenomen naszego krokusa polega także na tym, że w niezwykły sposób łączy on w sobie naturę i kulturę. Ten subtelny kwiat nie może istnieć bez stad owiec, które zdają się tratować podhalańskie łąki i pastwiska. Jest ściśle związany z tradycyjnymi formami pasterstwa. Służy mu koszenie, zgryzanie, deptanie i olbrzymie ilości azotu, trafiającego z owczymi odchodami do gleby. Ostre racice owiec tną darń, tworząc miejsca odpowiednie do kiełkowania nasion, a regularne zgryzanie usuwa wojłok traw, przez który delikatny krokus sam nie zdołałby się przebić kolejnej wiosny. Wypas i koszenie nie pozwalają wkroczyć na polany drzewom oraz krzewom, które zasłoniłyby światłolubnemu szafranowi słońce. Tym sposobem krokus jest całkowicie zależny od człowieka i jego gospodarki kośno-pasterskiej. Wystarczy na 30-50 lat zaprzestać wypasu owiec, by roślina zniknęła z polany zupełnie. Taki los spotkał wiele krokusowych łąk w Gorcach i innych częściach Beskidów Zachodnich. W Tatrach w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zarosła blisko połowa ze 120 polan, zawdzięczających swoje powstanie pasterstwu, które wkroczyło na te tereny przed kilkuset laty. Wraz z nimi poznikały także krokusy. Obecnie na dwudziestu kilku tatrzańskich polanach wypas utrzymuje się celowo, jako formę aktywnej ochrony dziedzictwa kulturowego oraz bioróżnorodności.

Krokus jest nie tylko piękny, ale i tajemniczy. Trudno powiedzieć, skąd w ogóle się wziął. Pasterstwo w Karpatach Zachodnich liczy sobie zaledwie kilkaset lat, a w Tatrach i na Skalnym Podhalu nie więcej niż 400–500 lat. To zbyt krótko, by mógł w tym czasie powstać zupełnie nowy, unikalny gatunek. Tymczasem nasz krokus ma wprawdzie bliskich krewniaków w innych częściach Europy, ale sam jest na tyle odrębnym gatunkiem, że pytanie, jak to możliwe, samo ciśnie się na usta.

Niektórzy badacze są zdania, że rósł już dawniej w olszynkach nad potokami, a w chwili pojawienia się ludzi i owiec wykorzystał dobrą okazję do rozprzestrzenienia się. Inni uważają, że przybył w Tatry wraz z pasterstwem i wyodrębnił się tutaj. Spór pozostaje nierozstrzygnięty, przesłanek jednoznacznych brak. Jedno jest pewne: krokus związał się z człowiekiem i pasterską tradycją, a jego początki giną w mroku tajemnicy. Jest jednym z najbardziej małopolskich kwiatów – jak Małopolska tajemniczy i niepowtarzalny.

Czy wiadomo ile jest krokusów w Tatrach? Na szczęście nie. Zespół prof. Haliny Piękoś-Mirkowej i prof. Zbigniewa Mirka nie zdołał policzyć wszystkich – oszacował za to ich liczbę. Zgodnie z uzyskanymi danymi tylko na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego rośnie 120-130 mln krokusów. Oznacza to, że każdy statystyczny Polak ma tutaj średnio 3-4 „swoje” krokusy. Może to dobry moment, by je odwiedzić?