Pod koniec XIX wieku czarne złoto Małopolski budzi gorączkę, stwarza i obraca w pył fortuny. Dla Władysława Długosza jest błogosławieństwem. Pozwoli mu stać się potentatem i zdobyć miłość jego życia.

Ona ma na imię Kamila. Jest ciemnowłosa, skromna i poważna. Jej ojciec, Władysław Dembowski, posiada w Siarach nieopodal Gorlic pałac – wprawdzie drewniany, lecz z murowanym skrzydłem.

On nazywa się Władysław Długosz. W przyszłości zostanie bogaczem, wpływowym politykiem i ministrem dla Galicji. Na razie, czyli w 1890 roku, ma jednak 26 lat, dyplom studiów technicznych w Pradze i doświadczenie na posadzie nauczyciela gimnastyki w Gorlicach.

Według ojca Kamili to nędzne CV. Zwłaszcza, że jego posiadacz lgnie do panny Dembowskiej, a ta okazuje mu – zdaniem rodziciela – zbyt wiele uprzejmości. Jak by tego było mało, Długosz planuje, podobnie jak Dembowski, szukać w okolicy ropy. Panu na Siarach wyraźnie nie podoba się „ten skok nadludzki”, który Długosz pragnie uczynić…

Małopolska jest w tym czasie jednym ze światowych zagłębi naftowych. Ropa sama pcha się tu na powierzchnię. Czarne bajorka i płytkie kopanki od dawna wykorzystują maziarze, którzy strzegą sekretu przeróbki skalnego oleju na smar do kół i paliwo do kaganków.

W 1853 roku aptekarz Ignacy Łukasiewicz dokonuje destylacji ropy naftowej, umożliwiając stosowanie jej w lampach i do napędu maszyn. Rok wcześniej pracownicy księcia Stanisława Jabłonowskiego ręcznie kopią w Siarach szyb, który daje początek pierwszej w świecie kopalni ropy naftowej – „Pusty Las”. Jeszcze przed końcem XIX stulecia Galicja staje się trzecim światowym wydobywcą czarnego złota. Poważni inwestorzy ściągają tu z Europy i Ameryki, tysiące drobnych poszukiwaczy wiadrami czerpie ropę z własnoręcznie kopanych dziur. Wszyscy marzą o łatwej fortunie.

Władysław Długosz także marzy. Wierzy, że zdobycie majątku przychylniej nastawiłoby do niego ojca Kamili. Od trzech lat terminuje w różnych naftowych przedsiębiorstwach. Zaczyna od zera. Asystuje kowalowi, jest pomocnikiem szybowym, prostym wiertnikiem. Szybko awansuje. W 1889 roku dostaje dyplom kierownika kopalni. By zdobyć doświadczenie, zatrudnia się w Krygu i Kobylance, gdzie nafciarze z Kanady wiercą nieznanym mu systemem.

Kamila jest jego gwiazdą przewodnią. Pragnie „zyskać opinię porządnego, sumiennego, pracowitego człowieka, po to głównie”, by uczynić ją „Panią swego ogniska”.

W 1890 roku decyduje się wreszcie uczynić swój „nadludzki skok”. Nocą w kopalni „Pusty Las” pisze do Kamili długi list. „Chciałem już nieraz ustnie Ci powiedzieć, co myślę i czuję – lecz nadaremnie szukam ku temu sposobności, będąc otoczony zewsząd wrogością – zwierza się. „Że ja Cię kocham serdecznie i szczerze chyba Ci pisać nie potrzebuję – wszak to uważać i czuć możesz, lecz ponieważ mam to przekonanie, że masz dobre i litościwe serduszko, choć jest otulone zimną, że tak powiem pokrywką to z pewnością odpowiesz mi na pewne pytania, które Ci postawić się ośmielę – Czy mogę liczyć na Twoją wzajemność? Czy prócz uczucia przyjaźni, jaką sobie u Ciebie zasłużyłem mogłabyś Kamilu świętszym obdarować mię uczuciem? Czy mię choć trochę kochasz?”.

Nie wiadomo, co odpisuje Kamila, ale wkrótce Władysław Długosz inwestuje całe swoje oszczędności w poszukiwanie ropy naftowej w Siarach. I ponosi klęskę. Nie znajduje ani kropli ropy. Fiasko czeka także dumnego Władysława Dembowskiego, który zadłużył się na poszukiwania. Siarom, w których mieszka Kamila, grozi teraz licytacja…

Trzy lata zajmuje Władysławowi Długoszowi podniesienie się z upadku. Zatrudnia się w kompanii naftowej Bergheim&MacGarvey. Już wkrótce firma wysyła go na misję specjalną. Ma znaleźć ropę w Borysławiu – „galicyjskim Klondike”. Poszukiwania znów jednak idą źle. Po 500 metrach wiertła grzęzną w pokładach woskowych. Dyrekcja kompanii traci nadzieję i każe przerwać poszukiwania. Długosz upiera się jednak. Samodzielnie przebudowuje firmowy sprzęt.

Wprowadza grubościenne rury wiertnicze, słabe drewniane żerdzie zastępuje żelaznymi. Ryje coraz głębiej i głębiej. W 1896 roku, na głębokości prawie tysiąca metrów, znajduje drugą warstwę pokładów ropy, tak zwany „głęboki Borysław”. Pierwszy odwiert ma wydajność 40 ton na dobę, ale to dopiero początek. W ciągu kilku najbliższych lat całą okolicę Borysławia i sąsiednich Tustanowic pokryją wieże wiertnicze. Wydajność będzie rosła lawinowo. Wykonany w 1908 roku odwiert „Oil City” da zawrotną ilość 2500 ton ropy na dobę.

Odtąd przyszłość należy już do Władysława Długosza. Będzie dyrektorem kilku kopalń ropy (jedną z nich nazwie „Kamila”), założycielem spółek wydobywczych i politykiem, a jego karierę ukoronuje posada ministra dla Galicji. Ale jeszcze zanim się to stanie, w 1896 roku Władysław Dembowski wreszcie odda mu rękę swojej córki. Świeżo upieczony zięć odkupi zastawione Siary i postawi w nich dla Kamili nowy pałac. Będą mieli troje dzieci: Marię, Tadeusza i Jana. Władysław Długosz umrze w 1937 roku. Ukochana Kamila przeżyje go o 32 lata. Dożyje 96 roku życia, patrząc jak galicyjskie złoża, odkryte przez jej upartego męża powoli się wyczerpują…