Wstęp
Proszowice
Wycieczkę rozpoczynamy w Proszowicach, mieście kojarzącym się głównie z produktami rolnymi. Słusznie – gmina była nazywana „potęgą ogórkową”, a i dziś, dzięki żyznym ziemiom, dzierży sławę „ogrodu Małopolski”. Warto więc wziąć pod uwagę zrobienie zakupów na przydrożnych stoiskach, a w lipcu – Festiwal Ogórka. Nawiasem mówiąc, te pochodzące z Azji owoce (!), spokrewnione z dynią, arbuzem i melonem, nie od razu zyskały u nas popularność. Początkowo jadali je tylko ubodzy chłopi – ogórki zalane mlekiem były prostym i tanim daniem. Ot, taka to mizeria!
Proszowice, miasto lokowane przez Kazimierza Wielkiego, miały swoją złotą erę w XV i XVI wieku. Zaliczane były wtedy do najważniejszych miast małopolskich, tej samej kategorii co Wieliczka czy Olkusz. Miasto prężnie się rozwijało dzięki licznym przywilejom (miało nawet przywilej budowy wodociągów i kanalizacji nadany przez króla Zygmunta I Starego, ale raczej nie ma to związku z faktem, że z Proszowic pochodził Stańczyk, ulubiony królewski błazen). Było miejscem sądów królewskich i sejmików szlacheckich, zresztą ich burzliwość (doszło nawet do rozlewu krwi w kościele) przyczyniła się do upadku miasta. Od początku XV wieku Proszowice z Krakowem łączyła bita droga – to pierwszy odcinek średniowiecznego szlaku handlowego, traktu Via Jagiellonica, którym królowie jeździli do Wilna (swoją drogą właśnie w Proszowicach król Zygmunt II August został napomniany przez szlachtę, że za mało czasu spędza w Polsce).
Dziś ślady dawnej świetności Proszowic możemy dostrzec w rozmachu, z jakim wybudowano rynek i stojący przy nim gotycki kościół parafialny pw. Najświętszej Marii Panny i św. Jana Chrzciciela. Choć przebudowywany wielokrotnie kościół zmniejszył swoją kubaturę niemal o połowę, wciąż daje wyobrażenie o ówczesnej potędze miasta, które było stać na taką inwestycję. Co ciekawe, parafia była pod zarządem Akademii Krakowskiej aż do początku XIX wieku, gdy to Kraków i Proszowice znalazły się w różnych zaborach. W kościele możemy podziwiać m.in. barokowe wyposażenie oraz witraże z Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński.
Kierujemy się w biegnącą od kościoła ulicę 3 Maja i wyjeżdżamy z miasta. To najbardziej ruchliwy fragment naszej trasy, na szczęście po dwóch kilometrach opuszczamy DW775 i skręcamy w lewo w stronę Kościelca.