Wstęp
Jakob Haberfeld Story Muzeum Wódki
Po krótkim spacerze bulwarami wracamy do miasta. Stojący naprzeciwko zamku nowoczesny budynek hotelu Hampton by Hilton wybudowano w miejscu najstarszego (1804 rok!) oświęcimskiego zakładu produkcyjnego – Parowej Fabryki Wódek i Likierów Jakóba Haberfelda. Dziś w podziemiach hotelu możemy doświadczyć „historii zamkniętej w butelce”.
Czego dorosły Polak nie wie o wódce? Być może tego, że swego czasu wydestylowany alkohol uważano za „piątą esencję”, która miała łączyć wszystkie cztery żywioły. Albo tego, że najstarsze wystąpienie słowa „wódka” znajdujemy w sandomierskich dokumentach sądowych jeszcze sprzed bitwy pod Grunwaldem. Zacier od początku robiono ze zbóż, żołędzi czy jałowca, ale dawniej destylowano go tylko raz… Te i inne smakowite anegdoty (ile wagonów wódki dostali muzycy z The Rolling Stones za koncert w Sali Kongresowej lub który Rosjanin na zlecenie którego innego Rosjanina opracował proporcje wódki) opowiada wystawa, którą zwiedza się samodzielnie z audioprzewodnikiem.
Jednak to przede wszystkim opowieść o rodzie zasłużonych przedsiębiorców, przed wojną jednych z czołowych producentów wyrobów alkoholowych w kraju. Specjały od Haberfeldów to m.in. trunek Keiserschütze (który w czasie I wojny światowej był częścią ekwipunku każdego austriackiego żołnierza), Old Polish Whisky (rodzaj starki), Kontuszówka, Najprzedniejsza Czysta, Pół na pół, Było nie było, Magister czy Zgoda (rodzina Haberfeldów najwidoczniej wierzyła w marketingową siłę chwytliwych nazw).
Wśród eksponatów znajdują się prywatne przedmioty należące do rodziny, a odkryte nie tak dawno w zamurowanej piwnicy, szklane i porcelanowe butelki, etykiety, plakaty reklamowe i oryginalne dokumenty. Oprócz dziedzictwa Haberfeldów zobaczymy też eksponaty związane z Baczewskimi ze Lwowa czy fabryką likierów, rosolisów i rumu Potockich z Łańcuta („rosolis” daleko stoi od niedzielnej zupy – to likier aromatyzowany płatkami róży produkowany na początku przez włoskich alchemików, a łańcucka „rosa słoneczna” była najlepszym i najdroższym alkoholem na stołach możnych ówczesnego świata).
Niewykluczona degustacja tego, co może powstać z ziemniaków, żyta czy innych zbóż. Tradycyjne smaki miodonki czy piołunówki zadowolą najwybredniejszych wielbicieli kraftowych oraz koszernych wódek i likierów.