Wstęp
Izba Regionalna
Niewielki drewniany budynek na białej podmurówce stoi po tej samej stronie ulicy, co nowy kościół. Kiedyś spichlerz plebański, dzisiaj skansen kieszonkowy. Na zewnątrz budynku wisi rząd koński (jak niepokojąco by to nie brzmiało) oraz różne narzędzia do pracy w polu, na ogół z zębami (jak niepokojąco by to nie brzmiało).
Budynek sprawia wrażenie zamkniętego na głucho, ale pamiętajcie – warto kołatać! Tym razem trzeba tylko:
1. wejść po schodkach,
2. samodzielnie wyciągnąć drewniany kołek ze skobla,
3. pamiętać, gdzie się go położyło.
Wewnątrz zobaczymy to, co znaleźli lub przynieśli mieszkańcy Woli Radziszowskiej: meble, naczynia, narzędzia gospodarskie, przedmioty codziennego użytku, ozdoby świąteczne, kołyskę, kolorową skrzynię, kołowrotek. Jest nawet kalendarz strażacki z 1969 roku! Klimat trochę jak z komisu, a trochę jak z regionalnej karczmy: drewniane narty nad figurą Matki Boskiej, żelazko na duszę i gliniane garnki, stroik bożonarodzeniowy u powały, na ścianie haftowane makatki (przy czytaniu niektórych haseł zdejmuje lęk, że ktoś mógł je traktować jak dekalog). Część rzeczy na pewno rozpoznacie jako wciąż obecne we współczesnych kuchniach: emaliowane pojemniki na sól, kamionkowe garnki na ogórki albo strugane z wierzchołków bożonarodzeniowych choinek mątewki (świetnie zastępujące mikser w sytuacjach unplugged).
W pobliżu tablica informacyjna o Prehistorycznej Osadzie Łużyckiej należącej do krakowskiego AGH. Niestety, kilka lat temu prawie doszczętnie spłonęła (według gazet i miejscowych sprawcą był piorun).