
Góra świętego Marcina, Tarnów
Dzisiaj, poprzez roślinność zarastającą powoli wzgórze, widzimy część Małopolski, niewyróżniający się kawałek ziemi. Co zobaczylibyśmy tu prawie 180 lat temu?
Otóż Galicję Zachodnią, krainę leżącą na peryferiach cesarstwa Habsburgów (a więc terenów m.in. obecnej Austrii), półdziką, zapuszczoną, zacofaną. Tak zwane zaplecze, a więc źródło rekruta (czy też raczej mięsa armatniego) do austriackiego wojska, teren okrutnego i bezwzględnego wyzysku, pracy niewolniczej, przemocy. Wśród chłopów powszechne były analfabetyzm, alkoholizm, bieda. Gnębiły ich nie tylko pańszczyzna czy podatki, ale i klęski innego typu: powodzie, nieurodzaj, zaraza, głód.
Wieki wcześniej stał w tym miejscu imponujący zamek, chluba Tarnowskich – potężnej, możnowładczej rodziny. Kto tu nie bywał, czego tu nie widziano! Ale już w połowie XVIII wieku zamek popadł w taką ruinę, że ówczesny właściciel, książę Sanguszko, zezwolił tarnowskim bernardynkom na użycie cegły z ruin do budowy murów kościoła (można je zobaczyć gołym okiem, niektóre z nich noszą ślady ówczesnych kilofów). Materiał wykorzystano również do budowy pałacu Sanguszków w Gumniskach. Dostrzeżemy go po prawej stronie – żółty budynek z czerwonym dachem, przy rozległym terenie zielonym dzisiejszego lotniska.
Na Górze św. Marcina stała karczma, niezwykle ważny element tamtego krajobrazu społecznego. W nocy z 18 na 19 lutego 1846 roku miano ją podpalić, by dać sygnał powstańcom zgromadzonym wokół Tarnowa do rozpoczęcia walki. Powstanie, które przeszło do historii jako krakowskie, miało objąć całą Galicję, Wielkie Księstwo Poznańskie i Królestwo Polskie. Zakończyło się fiaskiem. W 1848 roku na ruinach zamku zaczęto sypać kopiec upamiętniający ofiary rabacji, jednak Austriacy nakazali przerwać prace. Odwiedzimy jeszcze wiele takich miejsc, w których brak jednoznacznej informacji, co tak naprawdę się tam stało.
Te wszystkie elementy związane z Górą świętego Marcina: zamek możnowładców, żydowska karczma, powstańcze idee panów, chłopski bunt, austriacka administracja tworzą symboliczny pejzaż tamtego świata. Pamiętajmy jednak, że nie powstanie z tego spójna układanka. Te dwie perspektywy – ta pańska i ta chłopska zawsze się wykluczają. Każda karmi własne narracje i legendy.