
Zakład Medycyny Sądowej
Krakowski Zakład Medycyny Sądowej to nie tylko najstarsza tego typu placówka w Polsce, ale także miejsce pracy największych luminarzy tej dyscypliny w historii nauki polskiej. Powołana w 1804 roku jako „Katedra medyczney policyi i sądowey medycyny” działa (pomimo przeprowadzek i przekształceń) nieprzerwanie do czasów dzisiejszych, wciąż służąc wymiarowi sprawiedliwości fachową pomocą.
W katedrze pracowało wielu wybitnych uczonych, ale największą sławę osiągnęło trzech następujących po sobie profesorów: Leon Blumenstok-Halban (1838–1897), Leon Wachholz (1867–1942) oraz Jan Stanisław Olbrycht (1886–1968). Kierujący katedrą od 1895 roku profesor Wachholz mógł prowadzić działalność w nowo otwartym budynku Collegium Medicum przy ulicy Grzegórzeckiej 16. Wzniesiony według projektu Józefa Sarego i mieszczący również inne katedry gmach, był jednym z najnowocześniejszych tego typu budowli w całym austro-węgierskim imperium.
Krakowscy medycy sądowi pomogli wymiarowi sprawiedliwości w wielu sprawach, czasem ich opinie miały moc przeważającą. Tak było chociażby podczas drugiego (krakowskiego) procesu Rity Gorgonowej, oskarżonej o zamordowanie córki swojego partnera życiowego, inżyniera Henryka Zaremby. W czasie trwającego wiosną 1933 roku procesu przeważającą rolę odegrała opinia profesora Olbrychta, która wskazywała na Gorgonową jako sprawczynię zbrodni.
Na Grzegórzeckiej 16 opiniowano sprawy równie okrutne, choć budzące znacznie mniej kontrowersji. Przykładem może być morderstwo Zofii Frontczak (po mężu Paluch), modelki między innymi Wojciecha Kossaka i Piotra Stachowicza, nazywanej „piękną Zośką”. Uciekła latem 1926 roku od swojego okrutnego i kłótliwego męża Macieja i zamieszkała w mieście. Musiała jednak regularnie wyprawiać się do ich wspólnego gospodarstwa po jedzenie ze wspólnego gospodarstwa oraz po przyznane jej przez sąd alimenty. Z jednej z takich wypraw, w połowie maja 1927 roku, nie powróciła. Zaniepokojeni krewni i znajomi zaczęli jej bezskutecznie szukać (policja włączyła się dopiero po kilku dniach). Dopiero gdy z przepływającej w pobliżu rzeczki Dłubni zaczęto wyławiać rozkawałkowane ludzkie szczątki, sprawa nabrała tempa.
Dzięki badaniom prowadzonym między innymi przez profesora Olbrychta, udało się ustalić wzrost, wiek oraz kolor włosów denatki (choć jej głowy nigdy nie odnaleziono). Wszystko to pasowało idealnie do rysopisu „pięknej Zośki”. Dodatkowo w gospodarstwie Paluchów zabezpieczono ślady, które, jak potwierdzili potem profesorowie Wachholz i Olbrycht, okazały się plamami krwi. Wszystko to doprowadziło do skazania Palucha na karę 15 lat więzienia (obniżoną później do 12). Sam sprawca po kilku latach odsiadki, nie mając już nic do stracenia, przyznał się do zabójstwa żony.