Niech ta trasa spacerowa będzie zaproszeniem do tego, aby bliżej poznać dzielnicę, o której – całkiem zasłużenie – krążą legendy.
Nowa Huta ma więcej niż jedno oblicze. Pokusilibyśmy się o stwierdzenie, że nawet niektórzy mieszkańcy tej części Krakowa nie znają każdego z nich. Niech ta kilkugodzinna trasa spacerowa, opracowana przez nas – aktywnych mieszkańców dzielnicy, twórców bloga Hip Huta – będzie zaproszeniem do tego, aby bliżej poznać dzielnicę, o której – całkiem zasłużenie – krążą legendy.
Start: osiedle Piastów i zalew
Wycieczkę po „młodszej siostrze Krakowa” rozpoczniemy od osiedla Piastów – miejsca, z którego widać granice miasta. Z balkonów bloków wysuniętych najbardziej na północ rozciąga się widok na pola pobliskich wsi. Dopełnieniem tego sielankowego krajobrazu jest mnóstwo zieleni, która wiosną i latem wręcz zalewa tę część Huty, oraz znajdujący się nieopodal… zalew!
Myli się jednak ten, kto sądzi, że chodzi nam o znany Zalew Nowohucki. Mówimy o Zalewie Zesławice – dwóch zbiornikach wodnych wybudowanych w latach pięćdziesiątych XX wieku na rzece Dłubni. To miejsce, w którym jest naprawdę cicho, a jego prawowici mieszkańcy (między innymi kaczki i łabędzie) są na wyciągnięcie ręki.
Jak się tu dostać? Wbrew pozorom jest to bardzo proste, i to nawet dla osób, które nigdy do Huty nie zaglądały. Tramwaj linii nr 52 podwiezie nas na pętlę Osiedle Piastów. Po opuszczeniu wagonu udajemy się w kierunku ulicy Ognistych Wici, skręcamy w ulicę Perkuna, a następnie w ulicę Popielidów (ciekawskim polecamy przyjrzenie się bliżej mijanemu parkowi – charakterystyczne pagórki skrywają... stary fort artyleryjski – nr 48a Mistrzejowice!). Z niej nad Zalew poprowadzi nas swojska ścieżka prowadząca przez ogródki działkowe. Po minięciu mostu naszym oczom ukaże się pierwszy cel spaceru: Zesławice.
Polecamy obejść zbiornik dookoła. Można również przejść po grobli oddzielającej od siebie jego dwie komory. To cecha charakterystyczna Zalewu w Zesławicach – nigdzie indziej w Krakowie taki spacer nie jest możliwy!
Nowohuckie abstrakcje
Wracamy tą samą ścieżką i udajemy się w kierunku kolejnego punktu spaceru – jest nim ulica Kruszwicka, a dokładniej znajdująca się przy niej rzeźba Macierzyństwo.
Ta nieco zapomniana instalacja przy bloku numer 3 liczy sobie prawie czterdzieści lat i jest jednym z niewielu zachowanych przykładów tego, jak ówczesne władze chciały zbliżyć ludzi do sztuki – umieszczając abstrakcyjne rzeźby na robotniczych osiedlach. Podobnych perełek w czasie tego spaceru zobaczycie jeszcze kilka.
Rzeźba Macierzyństwo
Nowa Nowa Huta
Przez pobliskie Rondo Piastowskie docieramy do ulicy generała Leopolda Okulickiego, gdzie swój początek mają tak zwane Planty Bieńczyckie – pas zieleni poprowadzony przez kilka nowszych osiedli (między innymi Kalinowe, Wysokie, Jagiellońskie i Kazimierzowskie) aż do tak zwanej starej Nowej Huty. Przestrzeń ta pozwala lepiej zrozumieć fenomen tej dzielnicy. Tutaj wszędzie jest blisko: do szkoły, sklepu, fryzjera, kościoła i na plac zabaw.
Spacerując Plantami, powinniście rozglądać się na boki, możecie się bowiem natknąć na kolejne ciekawostki architektoniczne. Szczególną uwagę warto zwrócić na blok numer 5 na osiedlu Przy Arce. Postawiono obok niego aż dwie rzeźby, w tym dzieło cenionego na całym świecie artysty Wincentego Kućmy zatytułowane Dojrzewanie II. Ze względu na swój charakterystyczny kształt przez mieszkańców nazywane jest ono pieszczotliwie „Groszkiem”.
Rzeźba „Groszek”
Prawdziwy smak tej dzielnicy
Po długim spacerze czas na przerwę i to najlepiej taką z prawdziwym przysmakiem. Zapiekanki bieńczyckie serwuje się na placu targowym znajdującym się nieopodal zejścia z plant na wysokości wspomnianego już osiedla Przy Arce. Uwaga: jeśli raz ich spróbujecie, zapomnicie o słynnym Endziorze z Placu Nowego. To bez wątpienia jeden z najjaśniejszych punktów na kulinarnej mapie Nowej Huty. Długie kolejki, ale i szybka obsługa – to jego znaki rozpoznawcze.
Słynne zapiekanki
W mieście, ale niczym na wsi
Posileni lokalnym specjałem ruszamy dalej. Jesteśmy już u bram starej części dzielnicy, czyli przy ulicy Kocmyrzowskiej. Naszym celem jest przedarcie się przez podwórka osiedla Teatralnego, gdzie w pogodne dni można zobaczyć słynne nowohuckie… pranie. Wielu turystów zastanawia się, dlaczego mokre ubrania suszą się tutaj przed blokami na sznurkach przewleczonych przez metalowe słupki. Odpowiedzi należy szukać w historii powstania Nowej Huty: zwyczaj ten zapoczątkowali, a właściwie przywieźli do dzielnicy, budowniczowie miasta, pochodzący najczęściej ze wsi. Uprzedzając pytanie: nie, nikt rozwieszonego prania nie kradnie.
Pranie na osiedlu Teatralnym
W starym kinie
Z osiedlem Teatralnym żegnamy się przy dawnym kinie Świt, które dziś jest supermarketem, siłownią, restauracją i kawiarnią filmową. Interesująca jest zwłaszcza ta ostatnia, gdyż usytuowano ją w miejscu, gdzie niegdyś znajdowała się mała sala projekcyjna. Obecnie został po niej ekran, stare, ogromne projektory, które bez żadnych opłat można podziwiać na korytarzach tego budynku. Opuszczając mury kina, spoglądamy na monumentalną fasadę składającą się z aż dwunastu kolumn, których zwieńczeniem jest portyk z trzema frontonami. Góruje nad nimi wielki, odrestaurowany neon z napisem „ŚWIT”. Czas wyruszyć w stronę Placu Centralnego.
Kino Świt
Natura i street-art
Jednym z ostatnich punktów naszej trasy jest Nowohuckie Centrum Kultury, a ściślej jego zaplecze. To na nich znajduje się jeden z największych w Krakowie murali. Jego powierzchnia wynosi niemal 800 metrów kwadratowych. Mural przedstawiający gigantyczny syntezator dźwięku robi naprawdę ogromne wrażenie – podobnie jak strefa streetartowa zorganizowana przy przejściu podziemnym kilkanaście metrów dalej, gdzie podziwiać można prace nowohuckich grafficiarzy, a często nawet ich samych przy pracy.
Mural na ścianie Nowohuckiego Centrum Kultury
Z tego miejsca rozciąga się też wspaniały widok na Łąki Nowohuckie, przy których nawet krakowskie Błonia wydają się niewielkie. Są one domem dla kilkudziesięciu gatunków zwierząt, ale bez obaw – piesi i rowerowi turyści są na nich mile widziani.
NCK zlokalizowane jest tuż obok Placu Centralnego. To punkt, z którego można wrócić do centrum Krakowa lub… rozpocząć dalszą wędrówkę po tej pełnej tajemnic dzielnicy. Opisana trasa liczy prawie 12 kilometrów, mamy jednak nadzieję, że macie po jej przebyciu apetyt na więcej.