Pierwszy góral Podhala

Pierwszy góral Podhala

Autor: Katarzyna Kobylarczyk, Licencja: CC BY-SA

Gdyby ktoś próbował wymienić wszystkie kwestie, w których Klimek Bachleda był pierwszy, powstałaby cała litania. Bo choć Klimek nie był oczywiście pierwszym przewodnikiem tatrzańskim, szybko stał się pierwszym spośród sobie współczesnych. Pierwszy zdobył Staroleśny Szczyt, Ganek, Zadni Gerlach i siedem innych gór. Pierwszy wszedł zimą na szczyt Gerlacha. Jako pierwszy góral nauczył się jeździć na nartach i pierwszy zaczął używać do wspinaczki liny i raków. Chciano, by został pierwszym naczelnikiem TOPR-u, lecz odmówił. Wolał zostać zwykłym ratownikiem. I jako pierwszy ratownik zginął, ratując w górach człowieka.

Piątego sierpnia 1910 roku pogoda w Tatrach jest kapryśna. W nocy mżyło, lecz teraz, rankiem, świeci słońce. Dwóch studentów Politechniki Lwowskiej – Stanisław Szulakiewicz i Jan Jarzyna – szykuje się do pierwszego przejścia północnej ściany Małego Jaworowego Szczytu. W południe, gdy są już sto pięćdziesiąt metrów od celu, nadchodzi zimna mgła. Na trudnej, pionowej skale ręka Jarzyny traci oparcie. Wspinacz spada, ciągnąc za sobą kolegę. Zatrzymują się trzydzieści metrów niżej, na skalnej półce. Szulakiewicz bardzo skarży się na ból w krzyżach; nie jest w stanie się ruszać. Jarzyna przywiązuje go liną do skały, zostawia mu jedzenie i sam – na wpół schodząc, na wpół spadając – udaje się po pomoc.

Od roku w Tatrach działa Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, stworzone i dowodzone przez Mariusza Zaruskiego, fotografika, malarza, poetę, marynarza, żeglarza, podróżnika, konspiratora i zesłańca w jednym (a w przyszłości także legionistę, ułana, generała, harcerza, popularyzatora żeglarstwa). Następnego dnia na ratunek uwięzionemu w skałach Szulakiewiczowi rusza sześciu członków Straży Ratunkowej i trzech ochotników. Najsilniejszy zespół wspina się trasą, którą obrali Szulakiewicz z Jarzyną. Są w nim sam Zaruski, Stanisław Zdyb i Klimek Bachleda, jeden z najsłynniejszych przewodników swoich czasów.

Tymczasem, w ciągu kilku chwil, w Tatrach jakby zmienia się pora roku. Zaczyna padać mżawka, po niej deszcz, który szybko zmienia się w grad i śnieg. Biją pioruny. Taternicy – ubrani w zwykłe ubrania – czują, jak strugi wody wpadają im za kołnierze i wypływają trzewikami. Jedynie Bachleda mniej marznie: ma na sobie góralskie portki i wełniany serdak na białej koszuli. To on prowadzi zziębniętych i wycieńczonych Zaruskiego i Zdyba. Wspinają się już prawie od pięciu godzin, gdy z góry słyszą przeciągły głos. Są pewni, że to Szulakiewicz.

Nie wiadomo, czemu Klimek decyduje się odwiązać linę, którą są połączeni. Może widzi, że jest szybszy od kolegów i chce prędzej dotrzeć do zaginionego? Zaruski i Zdyb są już u kresu sił. Zasypiają na stojąco. Zaruski opiera dłonie o skałę – i nic nie czuje. Wie, że dalsza wspinaczka nie ma sensu. Nie dość, że nikogo nie uratują, to jeszcze zaraz sami będą potrzebować pomocy. Woła: „Klimku, wracajcie!”, ale Bachleda nie słucha. Macha ręką w stronę żlebu. Naczelnik woła jeszcze raz, lecz Klimek znów macha ręką i znika za załomem skały.

W tym czasie Klimek Bachleda jest bez wątpienia najlepszym przewodnikiem, jaki chodzi po Tatrach. Nazywają go „Orłem Tatr” i „królem przewodników tatrzańskich”. Ma już 59 lat, lecz sprawnością fizyczną i obyciem w górach bije na głowę młodszych od siebie. Urodził się 13 listopada 1851 roku w Kościelisku, na chrzcie dano mu na imię Klemens. Ojca nigdy nie poznał. Matka zmarła, gdy miał dwanaście lat. Został sam: pracował u gazdów w Zakopanem, wypasał owce na halach, terminował u stolarzy, na pewien czas został nawet górnikiem na Słowacji. W austriackim wojsku odsłużył trzy lata. Gdy wrócił, w Zakopanem szalała akurat epidemia cholery. Klimek na ochotnika zgłosił się wówczas do pielęgnowania chorych i grzebania zmarłych. Wtedy po raz pierwszy dało o sobie znać jego wielkie serce – bo Klimek, poza tym, że jest wspaniałym przewodnikiem, jest też po prostu dobrym człowiekiem: uczciwym, mądrym, wrażliwym, uczynnym i zdolnym do poświęceń. Wie o tym na pewno baronowa Izabella Kronhelmowa, której podżyrował weksel na sześć tysięcy koron, tracąc oszczędności całego życia.

W góry Klimek chadza od dziecka. Poluje na kozice, kłusuje. Początkowo jest „chłopem pod torbę” dla słynnych przewodników: Macieja Gąsienicy-Sieczki, Szymona Tatara, starszego i młodszego Jędrzeja Wali, Wojciecha Roja. W 1886 roku dostaje „blachę”, czyli odznakę przewodnika pierwszej klasy. Gdy młodszy Wala opuszcza Tatry i Zakopane, wszyscy są zgodni, że nie ma już lepszego przewodnika niż Klimek Bachleda.


Na fotografii Klimek Bachleda ze świstakiem, Wikipedia, domena publiczna

Mawia się o nim, że ma niezwykłą orientację w terenie. Że wie, „kędy orły kierują swe loty”, „gdzie kozica pod skałą szuka noclegu” i „gdzie niedźwiedź kudłami ociera się o chropawą korę smreków”. Ci, którzy z nim chadzają (także w zimie, do czego trudno namówić innych przewodników), widzą, jak czasem idzie boso, nawet po śniegu, jak nieraz kamienieje w wyjątkowo trudnym punkcie i klnie, śmieje się i szepcze do siebie, by po chwili znaleźć sposób na dalszą wspinaczkę. Bachleda nie stroni przy tym od nowinek. Jako pierwszy przewodnik tatrzański używa liny (ma dwanaście metrów długości i osiem milimetrów przekroju) i raków. Struga też sobie narty (jest świetnym stolarzem, uczestniczy między innymi w budowie willi Koliba). Być może ma na to wpływ pierwsze zimowe wejście na Gerlach, w którym bierze udział w 1905 roku; widzi wówczas, jak zaopatrzeni w narty członkowie wyprawy suną po śniegu, podczas gdy on i jeszcze jeden przewodnik zapadają się po kolana. Świetnym narciarzem nigdy jednak nie zostanie. Co innego – przewodnikiem. Prowadzi Kazimierza Przerwę-Tetmajera, Stanisława Eliasza-Radzikowskiego, Mieczysława Karłowicza, Henryka Sienkiewicza, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Karola Potkańskiego i wielu innych. Turyści cenią sobie nie tylko jego wiedzę o górach, ale też inteligencję, dowcip i wygadanie. W pierwszej dekadzie XX wieku Klimek jest chodzącą legendą. Żywym archetypem górala. Nic dziwnego, że gdy Mariusz Zaruski tworzy TOPR, to właśnie Bachledzie proponuje objęcie kierownictwa nad ratownikami. Klimek odmawia. Chce być zwykłym ratownikiem. Mówi, że nie może brać duszy ludzkiej na swoje sumienie. Zaruski mianuje go swoim zastępcą.

Szóstego sierpnia 1910 roku Mariusz Zaruski daremnie wzywa Klimka, by wrócił. Bachleda tylko macha ręką i znika za załomem skały. „Mus cłeka ratować” – szepcze może (to jego powiedzenie). Zaruski jeszcze przez moment widzi jego szczupłą sylwetkę, pociągłą twarz z czarnym wąsem i orlim nosem. „Po chwili obok nas w żlebisku rozległ się łoskot straszliwy – zanotuje później. – Jakby stado piorunów wyrwało się z podziemi i wybuchem płomieni go rozsadzało. Fale powietrza, zda się, biły po twarzy. To runęła w przepaść olbrzymia kamienna lawina, łomocząc skałami o ściany żlebu i napełniając go pyłem roztrzaskanych głazów i zapachem siarki”. Zaruski i Zdyb schodzą na dół. Dopiero dwa dni później dotrą do ciała Szulakiewicza, który prawdopodobnie zmarł z wychłodzenia i urazu kręgosłupa 6 sierpnia, podczas trwania akcji ratowniczej.

Długo nie będzie wiadomo, co stało się z Klimkiem. Wszyscy wierzą, że udało mu się zejść na inną stronę i wrócić do Zakopanego. Niektórzy będą nawet mówić, że go widzieli. To jednak nieprawda. Klimek Bachleda – Orzeł Tatr, król przewodników tatrzańskich – spadł dwieście metrów w dół z Małego Jaworowego Szczytu, ściągnięty przez kamienną lawinę. Był pierwszym polskim ratownikiem, który zginął, ratując człowieka. Zostawił po sobie trójkę dzieci.

Na cześć Klimka powstała sztuka teatralna i wiersze Jana Kasprowicza, a Jalu Kurek poświęcił mu Księgę Tatr. Najpełniej o jego życiu opowiadają jednak cztery słowa, które wypisano mu na granitowym głazie-nagrobku. 
„Poświęcił się i zginął”.


Korzystałam między innymi z Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej Zofii i Witolda Paryskich, Śmierci Klimka Bachledy Mariusza Zaruskiego oraz artykułów Wojciecha Szatkowskiego (http://www.watra.pl/zakopane/gory/2014/08/07/wieczor-o-klimku-bachledzie-i-macieju-sieczce-w-dworcu-...) i Apoloniusza Rajwy (http://topr.pl/organizacja-topr/archiwum/192-105-rocznica-%C5%9Bmierci-klimka-bachledy)
 
Fot. Wikipedia, domena publiczna