Dlaczego Węgrzy w Małopolsce?

Dlaczego Węgrzy w Małopolsce?

Autor: Joanna Nowostawska-Gyalókay, Licencja: CC BY-SA

Na ogół nie uświadamiamy sobie, jak mocno kultury polska i węgierska oddziaływały, a może nadal oddziałują na siebie. Potrzebne nam będzie zatem kilka przykładów, wyliczenie kilku miejsc, osób, dzieł, aby wskazać siatkę wzajemnych powiązań. Ale nie chcę tu opisywać szerzej postaci, o których pewnie wszyscy wiele już słyszeli: węgierskiej królewny szczególnie dobrze znanej Małopolanom, św. Kingi, polskich królów przybyłych z Węgier: Ludwika Wielkiego (w Polsce nazywanego Węgierskim), św. Jadwigi, Stefana Batorego, ani polskich królów, zasiadających na tronie węgierskim: królowej Elżbiety Łokietkówny, Władysława Warneńczyka, Władysława Jagiellończyka (brata Zygmunta Starego nazywanego przez Węgrów Ulászló) czy Barbary Zapojanki (pierwszej żony Zygmunta Starego). Chcę przybliżyć sylwetki tych, którzy choć są mniej znani, ale także przyczynili się w jakiś sposób do wzbogacenia kultury duchowej i materialnej Małopolski. I wymienię tu zaledwie kilka postaci, a jest ich przecież wiele więcej.  

Marcin Bylica z Olkusza, znany na Węgrzech jako Márton Ilkusi, po ukończeniu studiów na Akademii Krakowskiej wyjechał do Italii, aby tam wykładać astronomię. W 1464 roku, podczas pobytu w Rzymie, poznał matematyka i astronoma niemieckiego, znanego pod pseudonimem Regiomontanus, przyszłego reformatora kalendarza. Obaj wkrótce na zaproszenie Jánosa Vitéza, biskupa Ostrzychomia, przybyli na Węgry, by nauczać w nowo powstałej Akademii Istropolitana w Pożoń (węg. Pozsony, dzisiejsza Bratysława). Po 1467 roku Bylica został mianowany królewskim astrologiem, sporządzał horoskopy, a jednocześnie wykładał i pisał prace dotyczące astronomii. Marcin z Olkusza umarł w 1493 roku, w testamencie zaś swoje cenne przyrządy astronomiczne oraz księgozbiór zapisał Akademii Krakowskiej. W Muzeum UJ Collegium Maius do dziś możemy podziwiać globus nieba, torquetum oraz astrolabium, których wykonanie (ok. 1480 roku) przypisuje się Hansowi Dornowi, wiedeńskiemu konstruktorowi instrumentów astronomicznych, a także najstarszy dziś znany instrument naukowy w Polsce, astrolabium z 1054 roku. Przybycie tych przedmiotów do Krakowa w 1493 roku było prawdziwym świętem uczelni, a wśród świętujących był studiujący wtedy w Krakowie Mikołaj Kopernik.   

Bálint Balassi był jedną z najznamienitszych postaci węgierskiego renesansu, pierwszym węgierskim poetą piszącym w języku narodowym. Do Polski po raz pierwszy przyjechał jako młodzieniec wiosną 1570 roku, wraz z rodziną. Niesłuszne podejrzenia o spiskowanie przeciw Habsburgom skierowane pod adresem jego ojca, Jánosa, zmusiły rodzinę do ucieczki przed aresztowaniem. Schronienie znaleźli w zamku Kamieniec położonym nieopodal Krosna. Szesnastoletni wówczas Bálint rozwijał się tu literacko, aby dwa lata później wydać w Krakowie, w drukarni Macieja Wierzbięty, swój pierwszy przekład z języka niemieckiego, będący luterańskim kazaniem alzackiego pastora Michaela Bocka Beteg lelkeknek való füves kertecske (Ogródek ziołowy dla schorowanych dusz). Ponownie Balassi pojawił się w Polsce w 1576 roku na koronacji króla Batorego w Katedrze Wawelskiej i pozostał tu rok. Jako żołnierz wybrał się z królem aż pod Gdańsk, po czym z powodów rodzinnych znów powrócił na Węgry. W 1589 roku trzeci raz wyruszył do Polski, tym razem, aby bić się z Tatarami i Turkami. Do wojennej wyprawy jednak nie doszło, a poeta swój czas najchętniej spędzał na zamku w Dębnie u swego przyjaciela Ferenca Wesselényego, starosty lanckorońskiego, faworyta króla Batorego. Tu zresztą Balassi przeżył jeden ze swoich licznych romansów, tym razem z żoną gospodarza, Anną Szárkándy. W 1590 roku, jak sam o tym donosił, będąc w Krakowie: „bez kłopotów i trosk spędzał czas przyjemnie w miłym towarzystwie panów i książąt”. Niewykluczone, że bywał wtedy w odziedziczonym przez Annę pałacu, dziś zwanym Pod Baranami. Na jednej ze ścian budynku powieszono tablicę upamiętniającą jego żywe kontakty z Polską. Ich ślady można odnaleźć w jego poezji.
 

Rodzina Homolacsów to węgierska rodzina przemysłowców, która przez Morawy trafiła do Polski. W 1807 roku nestor rodu, Jan Wincenty, zakupił huty na terenie Kuźnic i Doliny Kościeliskiej. W 1824 roku dziedzic zakładów, Emanuel Homolacs, zakupił z kolei znaczną część ziem pod Tatrami, tzw. dobra zakopiańskie, które pozostały własnością rodziny do 1869 roku. W Kuźnicach pobudowano dwór, do którego przyjeżdżali ówcześni arystokraci, literaci, naukowcy. Wszyscy oni chętnie wybierali się na peregrynacje w góry w towarzystwie gościnnych gospodarzy, którzy byli prekursorami taternictwa. W 1827 roku Emanuel Homolacs postawił pierwsze schronisko przy Morskim Oku. Za rządów Homolacsów kuźnickie huty osiągnęły fazę najwyższego rozkwitu, a miejscowa ludność znalazła tu zatrudnienie i opiekę socjalną. Rodzina ufundowała też pierwszy kościół dla Zakopanego, pw. Najświętszej Rodziny, którego pierwszym proboszczem był przyjaciel Homolacsów, niezwykle barwna postać, ks. Józef Stolarczyk.

W 1869 roku Klementyna Homolacsowa sprzedała dobra zakopiańskie Ludwikowi Eischbornowi, a sama wyprowadziła się do podkrakowskich Balic. Później jeszcze ważną postacią dla Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych okazał się urodzony w Balicach Karol Homolacs – wybitny malarz, teoretyk sztuki, a nade wszystko pedagog, współzałożyciel Warsztatów Krakowskich. Z jego podręczników krakowscy studenci korzystają do dziś.

Fot. J. Nowostawska-Gyalókay, CC BY SA