Autor: Natalia Adamska-Golińska, Licencja: CC BY-SA
Piknikowy jadłospis od stuleci wygląda podobnie: mięsa (świeżo z rusztu lub podawane na zimno), sałatki, pieczywo (lub kanapki wymyślone przez hrabiego Sandwich), ciasta, napoje (często domowe trunki) i owoce. Musi być poręcznie, smacznie i do syta. Za cały ekwipunek wystarczy zwykły koc oraz prosty koszyk wiklinowy. Podróż zazwyczaj bywa krótka – do pobliskiego parku, na podmiejskie łąki czy polanę w lesie.
O ile na arystokratycznych piknikach organizowanych przy okazji polowań mogły pojawiać się zamorskie wiktuały, o tyle przeciętny obywatel ulegający modzie stołowania się w miejskim parku z pewnością wybierał produkty dostępne na lokalnym rynku. Dziś „żywność lokalną” definiujemy jako tę, która została wyprodukowana w promieniu około 100 kilometrów.
Przygotowanie piknikowego menu warto więc rozpocząć od wizyty na targu.
Na szczęście inicjatyw promujących lokalne jedzenie jest coraz więcej. W Krakowie prekursorem był Targ Pietruszkowy w Podgórzu, a kontynuatorów nie brakuje: Targ Wiosenny przy CHT, Targ Zdrowo Domowo w Balicach, EkoBazar Naturalnie! przy krakowskich Błoniach. Inspiracji można szukać również na Liście Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa.
Co włożyć do piknikowego koszyka?
Pieczywo: Małopolska chlebem stoi. Na liście produktów tradycyjnych znalazło się już sześć rodzajów pieczywa z naszego województwa. Większość można kupić w Krakowie. Chleb prądnicki wytwarzany na dojrzałym kwasie żytnim można kupić w jednej z sieciowych krakowskich piekarni, a chleb żarnowy z Łomnej oferuje mała piekarnia, która pojawiała się na Targu Jesiennym przy CHT.
Wędliny: Sława kiełbasy lisieckiej chronionej unijnym certyfikatem wyszła już poza Małopolskę. Z drugiej strony Krakowa, w Podstolicach produkuje się równie smaczne wędliny z wielowiekową tradycją. Szynka Podstolego, kiszka, boczek gotowany i kiełbasa piaszczańska znalazły się na Liście Produktów Tradycyjnych.
Napoje: Nierozcieńczane wodą, bez dodatku cukru i kwasu cytrynowego – soki tłoczone na zimno to obecnie najzdrowsza alternatywa na rynku. Nowych tłoczni pojawiło się w ostatnich latach sporo. W Małopolsce szlaki przecierał 10 lat temu Krzysztof Maurer, którego soki są dziś podstawową stoisk z ekologiczną żywnością. Tłocznia owoców Antoniego Pawłowskiego z Łososiny Dolnej nie pozostaje daleko w tyle. Ostatnio wprowadzili sok w małych butelkach. W sam raz na piknik.
Nabiał: Ser z Małopolski to nie tylko oscypek! Tatrzańsko-Beskidzka Spółdzielnia Producentów Gazdowie oferuje również owczą bryndzę, bundz i krowie sery gazdowskie (gołki). A w Mochnaczce Wyżnej kupimy ekologiczne sery podpuszczkowe i dojrzewające produkowane z mleka krowy niezwykle cennej rasy „polska czerwona”.
Ryby: Że karp jest z Zatora, to wiemy. Ale jesiotr, sum, amur?! Właśnie tak! Mamy w Małopolsce pyszne, słodkowodne ryby. Świeże – idealnie nadają się na grilla, wędzone – wspaniale smakują w sałatkach, pastach i na kanapkach. W Krakowie co sobotę są dostępne na Targu Wiosennym przy CHT.
Jaja: Niezbędne na piknikową kanapkę, do sałatki i ciasta. W Małopolsce hoduje się nioski starej rasy – zielononóżki kuropatwianej. Warto jaja ekologiczne „zerówki” skonfrontować smakowo z „trójkami” pochodzącymi z chowu klatkowego. Wybór nie budzi wątpliwości.
Owoce i warzywa: Oczywiście najsmaczniejsze są sezonowe i ekologiczne. W Małopolsce długą historią sadowniczą wyróżniają się jabłka z Łącka i Raciechowic oraz śliwki z Iwkowa. Coraz łatwiej kupić słynną śliwkę suskę sechlońską – wędzoną słodycz z Laskowej.
Z warzyw na uwagę zasługuje papryka igołomska, kapusta charsznicka i fasola Piękny Jaś z Doliny Dunajca. A zanim na dobre rozpocznie się sezon, możemy się posiłkować lokalnymi kiszonkami.
Przekąski: Pyszne i trudno dostępne. Bugle zembrzyckie, małe kółeczka nawinięte na nić i przypominające nieco paluszki, można czasami kupić na targu przy CHT. Ciastka wyśmienite – pieczone przez uczniów Zespole Szkół Gastronomicznych nr 2 są do dostania tylko w dwóch przyszkolnych restauracjach. Warte zachodu!
Fot. Amy Liscomb, Flickr, CC BY-SA