Wstęp
Zerwana – Prandocin (25 km)
Opuszczamy szlak rowerowy i zamiast dalej nad Dłubnią, jedziemy w prawo, drogą w stronę Woli Więcławskiej (nowy asfalt). Dalej nawierzchnia nieco się pogarsza, za to otwiera się ładny widok na okoliczne wzgórza porośnięte gęstymi lasami, skąd często schodzą sarny i dziki. Przed tablicą z nazwą kolejnej miejscowości (Zalesie) odbijamy w prawo. Szutrową drogą wjeżdżamy do gęstego lasu (najpierw lekki podjazd, za gajówką zjazd, uwaga na kamienie). Po kilkunastu minutach przyjemnej jazdy wyjeżdżamy pod Goszczą (nowy asfalt). Po lewej stronie mijamy należące do kompleksu leśnego wzgórze, do prawej łąki i stadninę koni. Następnie przejeżdżamy pod wiaduktem kolejowym (jest tu stacja kolejowa na trasie Kraków – Słomniki) i po chwili docieramy do centrum wsi.
Warto zajrzeć do zespołu dworskiego zbudowanego w połowie XIX wieku, dziś starannie odnowionego. To właśnie tu gen. Marian Langiewicz ogłosił się w marcu 1863 roku dyktatorem powstania styczniowego. Niedaleko stoi XVIII-wieczny kościół pw. św. Wawrzyńca oraz niewiele późniejszy cmentarz. Z Goszczy udajemy się do Polanowic (lekki podjazd), a stamtąd, krążąc ulicami prowadzącymi wzdłuż torów kolejowych, przedostajemy się do Niedźwiedzia (stacja PKP).
Wjeżdżamy na główną drogę do Słomnik – tylko po to, by zaraz odbić w prawo, w stronę kopulastego wzniesienia. Chwilę potem meldujemy się w centrum wsi, pod cmentarzem i kościołem pw. św. Wojciecha (18 km z Zerwanej, 43 km z Krakowa). Warto zatrzymać się i pozwiedzać okolicę. Sam kościół jest godzien uwagi: murowany, gotycki, pochodzący z XV wieku, choć pod koniec wieku XVIII wyposażony w klasycystyczną fasadę. W środku gotycka rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem (ok. 1420 r.) czy malowany na desce obraz hołdu Trzech Króli (początek XVI wieku), zaś dookoła park, plebania, dzwonnica. Sto metrów dalej w gęstym parku stoi efektowny pałac Wodzickich z przełomu XVIII i XIX wieku, klasycystyczna budowla z czterokolumnowym portykiem, obecnie służąca zespołowi szkół. Jeszcze kawałek dalej, nad brzegiem Szreniawy, znajdujemy dobrze zachowany młyn z początku XX stulecia. Czerwony szlak rowerowy wyprowadza nas przez mostek na nadrzeczne pola i łąki. Skręcamy w lewo i poruszamy się ledwie widocznym duktem wzdłuż meandrującej Szreniawy (piękne widoki). Po prawej stronie dostrzegamy asfaltową drogę, na którą wyjeżdżamy znad rzeki.
Wśród łagodnych pagórków majaczą kopuły kościoła w Słomnikach, my zaś stoimy przed słomnickim cmentarzem żydowskim – a właściwie tym, co z niego zostało. Na założonym w 1898 roku kirkucie nie zachowały się oryginalne macewy. Staraniem ludzi dobrej woli z Polski i Izraela cmentarz uporządkowano i postawiono cztery pomniki w kształcie nagrobków. Przypominają one nazwiska rodzin żydowskich mieszkających niegdyś w Słomnikach. Dziś cmentarz w posiadanie przejęła natura. Przejeżdżamy obok charakterystycznego drewnianego domku pociągniętego różową farbą i docieramy do centrum miasta (niedaleko stacja kolejowa). Przecinamy siódemkę tuż przy zrujnowanej synagodze z końca XIX wieku. Budynek, który niegdyś mieścił również cheder i mykwę, został w czasie II wojny światowej zdewastowany przez hitlerowców. Następnie służył jako kino, magazyn i warsztat. Teraz, mimo że niszczeje opuszczony, nadal robi wrażenie potężną sylwetą.