Wstęp
Wyspy na morzu mgieł – Ćwilin
Ścieżka na szczyt wije się przez łąki i lasy, a jej pokonanie powinno zająć około dwóch godzin. Co sprawniejsi wędrowcy określą ten szlak jako spacerowo-widokowy, niemniej jednak suma podejść to ponad 500 metrów, więc na niektórych odcinkach można złapać niewielką zadyszkę.
Na szczycie czeka na nas rozległa Polana Michurowa, pełniąca przez lata funkcję lokalnego pastwiska owiec. W połowie XX wieku na polanie stały jeszcze szałasy, a ostatni baca był tu widziany podobno w latach 80. Dziś przyroda upomniała się o swoje i Polana Michurowa zaczyna sukcesywnie zarastać, ale każdy, kto tutaj dotrze, z pewnością doceni urokliwe widoki na okoliczne wsie i pasma górskie, w tym – przy dobrej pogodzie – nawet na same Tatry.
Panorama rozciągająca się ze szczytu Ćwilina uważana jest za jedną z najpiękniejszych w Beskidzie Wyspowym. Zgodnie z obiegową opinią to właśnie tutaj profesorowi Kazimierzowi Sosnowskiemu, pionierowi turystyki pieszej w regionie, i grupce jego studentów ukazał się rankiem przepiękny widok na samotne „wyspy” wynurzające się z mgieł zaścielających doliny. Do tego właśnie charakterystycznego widoku pojedynczych szczytów nawiązuje nazwa Beskidu Wyspowego, która rozpowszechniła się dopiero po II wojnie światowej. Warto jednak zaznaczyć, że wielu badaczy wciąż spiera się, czy jej twórcą faktycznie był profesor Sosnowski.
W zachodniej części polany znajduje się kamień upamiętniający wizytę innej ważnej postaci – Karola Wojtyły. Obok mieszkańcy sąsiednich wsi postawili ołtarz polowy z okazji obchodów roku milenijnego, a tuż za nim można dostrzec kapliczkę z Chrystusem Frasobliwym.
Według podań ludowych niemieccy mieszkańcy Tymbarku i Jurkowa mieli nazywać górę bliźniakiem Śnieżnicy, dlatego nazwę tego wzniesienia często wywodzi się od niemieckiego „der Zwilling”, tj. bliźniak. Zgoła odmiennie pochodzenie nazw Ćwilina i pozostałych gór Beskidu Wyspowego tłumaczy pewna zagórzańska legenda. Otóż – jak zapisał Władysław Dudzik – okolice te w zamierzchłych czasach zamieszkiwane były przez wielkoludów. Ich władcą był Łopień, zwany też ze względu na swoje złote serce Łopieniem-Złotopieniem. Jego żoną była z kolei Mogielica, która (jak to często bywa w legendach) stanowiła jego przeciwwagę – była nerwowa, wybuchowa i żyła ze wszystkimi w niezgodzie. Łopień i Mogielica mieli piękną córkę Śnieżnicę, którą matka zasłaniała mgłą, aby ukryć ją przed wzrokiem wielu starających się o jej rękę kawalerów: Turbacza, Lubonia i innych. W końcu jednak w Śnieżnicy zakochał się z wzajemnością przybyły z dalekich stron Ćwilin. Łopień od razu zgodził się na ich ślub, jednak Mogielica stanowczo odmówiła. Młodzi mogli zbuntować się wobec nieczułej decyzji matki Śnieżnicy lub podporządkować się jej nakazom. Jaką drogę wybrali, dowiemy się… na Śnieżnicy.