Wstęp
Ulubiony las – wąwóz Korytania
Dziś nie przejdziemy pieszo wąwozu Korytania, jak to miał w zwyczaju Władysław Szafer. Teren został objęty ochroną ścisłą i nie prowadzi tędy szlak turystyczny. Jest to jedno z najbardziej naturalnych, dzikich i tajemniczych miejsc Ojcowskiego Parku Narodowego. Wystarczy przejść drogą serpentynową, która doprowadzi nas aż do dna Doliny Prądnika, by zobaczyć zbocza wąwozu. Możemy się tylko domyślać, jakie wrażenie robił na profesorze rosnący tu bukowo-jodłowy las, ze względu na jego naturalność i górski charakter, spotykane tu gatunki grzybów, roślin i zwierząt. Wśród miejscowych krążyły różne opowieści o tym wąwozie, nazywano go nawet Straszydłem, a u jego wylotu stawiano kapliczki. Jedno ze stromych urwisk, widoczne z drogi do dziś, zwane jest Piekiełkiem. W pewnym starym przewodniku po Ojcowie przeczytamy: (…) w powietrzu unosi się jakaś tajemniczość, jakieś tchnienie, jakby tu był pobyt duchów nie z tego świata. Profesora to najwidoczniej nie przerażało.