Wstęp
Ulica Krakowska
Zmierzamy w stronę rynku prostą jak od linijki ulicą Krakowską. To tędy wjeżdżali do miasta car Aleksander I, cesarz Franciszek Józef, prezydent Ignacy Mościcki. Na przełomie XIX i XX wieku Krakowska stała się główną ulicą Tarnowa – brukowaną, z linią tramwajową i elektrycznym oświetleniem, pojawiły się wzdłuż niej nowe, eleganckie, zróżnicowane stylistycznie budynki (od inspirowanego twórczością Teodora Talowskiego domu pod numerem 35 po neobarokową rezydencję pod numerem 6, zresztą autorstwa tego samego projektanta – Szczęsnego Zaremby).
Wracającemu z Krakowa Rudkowi Tarnów wydawał się coraz mniejszy. Pomny starego dowcipu, uważał jednak, żeby tego nie okazywać spotykanym po drodze z dworca kolegom. Co tarnowiacy mówią o ludziach z Krakowa? Że zadzierają nosa, pozjadali wszystkie rozumy i wydaje im się, że są nie wiadomo kim. A co krakowiacy mówią o ludziach z Tarnowa? Nic.
Zatrzymajmy się przed niepozorną (chociaż w stylu wiedeńskiej secesji) kamienicą z numerem 4. To tutaj, na piętrze, mieściła się słynna kawiarnia „Secesja” à la najsłynniejsza w całej Galicji Hawełka, gdzie Nathan podpatrywał, jak z sukcesem prowadzić kawiarniany interes. Oczywiście miał wiele swoich pomysłów, na przykład żeby na drewnianym wieszaku trzymać stare gazety (no bo po co kupować dzisiejsze, skoro jutro już będą wczorajsze?). Nie widział sensu w grubych pluszowych zasłonach (wydawać na lampy i naftę, jeśli słońce świeci za darmo?) czy świeżych kwiatach (nie lepiej już trzymać je w doniczkach?). Doceniał za to rolę muzyki na żywo – w „Secesji” odbywały się występy artystów, kabareciarzy i dancingi. Na pianino nie byłoby go stać, ale mógłby Salek wrócić do skrzypiec (i grać w ciemnych okularach, udając niewidomego).
W tej samej kamienicy mieścił się powieściowy zakład fotograficzny Chaskiela Bronsteina, do którego Rudek zaprowadził rodzeństwo przed swoim wyjazdem na studia. Fotografia dzieci, zwłaszcza w getcie, gdy stała już bez ramki, była dla Rywki największą świętością.
Mniej więcej w połowie drogi na rynek, przy charakterystycznym budynku Muzeum Etnograficznego, do ulicy Krakowskiej dochodzi ulica Nowy Świat – adres marzeń Nathana. Czekał na ten najlepszy interes swojego życia właśnie po to, by los przeniósł jego rodzinę do mieszkania w eleganckiej kamienicy z witrażami na klatce schodowej, z toaletą, bieżącą wodą, elektrycznością i balkonem pełnym kwiatów. I najlepiej w pobliżu przystanku tramwajowego! Podobnie jego syn Hesio, pomimo zaangażowania w ruch robotniczy, nie wyobrażał już sobie ani siebie, ani swoich potomków mieszkających w starym świecie. Widział się właśnie tu, w towarzystwie dobrze sytuowanej rodziny żony, w popielatym kapeluszu i skórzanych rękawiczkach z wycięciami, jakie noszą kierowcy samochodów…
Przy następnej ulicy (dziś Staszica, kiedyś Przecznica Różana) mieści się budynek o nazwie adekwatnej do charakteru patriarchy rodu Stramerów – kino Marzenie. Działa pod tą samą nazwą nieprzerwanie od 1913 roku! Rywka zapamiętała nawet tytuł filmu pokazywanego na otwarcie kinoteatru – Dziewczyna Apacza, choć nigdy na żadnym seansie nie była. A może jeszcze kiedyś Nathan zaprosi ją do Marzenia? Ale czuła, że prędzej już zobaczy morze. Musiały wystarczyć jej opowieści dzieci, zawsze szczegółowe i entuzjastyczne – może poza tym razem, gdy w pewien pierwszomajowy dzień Rudek zaprosił rodzeństwo do kina na melodramat o Ellen i Timothym. Niestety, nie wiedzieli, czy główna bohaterka płacze ze szczęścia czy z rozpaczy, bo seans zakłóciła socjalistyczna manifestacja…