Wstęp
Od kolegów do biznesmenów
Działo się w Andrychowie, oj, działo! Często niszczony, przechodził z rąk do rąk jako prywatna osada, a ostatnimi jego właścicielami była rodzina Bobrowskich. W ich pałacu spędzimy dłuższą chwilę, ponieważ mieści się tu Izba Regionalna prowadzona przez Towarzystwo Miłośników Andrychowa. Koniecznie musicie tam zajrzeć, by przenieść się na chwilę w przeszłość i poznać rzemiosła, które w dzisiejszych czasach w większości są zapomniane. Bo kto z was wie, czym zajmował się rymarz lub kołodziej? Warto zatrzymać się w Sali Szkolnictwa i Oświaty, by sprawdzić, jak uczyły się dzieci wiele lat temu, a na koniec odwiedzić miejsce, które zawsze łączy i jest sercem większości domów, czyli kuchnię.
Mieszkańcy dawnego Andrychowa zasłynęli ze świetnego pomysłu na biznes, a zaskoczeniem może być to, że z powodzeniem handlowali swoim towarem m.in. w Stambule, Wenecji, Marsylii, Barcelonie, Lubece, Hamburgu czy Moskwie. W tych miastach bowiem miały swoje składy chłopskie kolegacje, czyli spółki chłopów andrychowskich, które sprzedawały lniane płótna zwane drelichami. Zapewne niejeden dzisiejszy przedsiębiorca pozazdrościłby rozległych kontaktów handlowych biznesmenom z Andrychowa i okolic, a wystarczyło tylko znaleźć tzw. kolegów, czyli udziałowców, i czerpać zyski uzależnione od tego, ile kapitału zainwestowano w spółkę. Rozkwit andrychowskiego tkactwa najlepiej ilustruje powiedzenie: „Andrychów chociaż lichy, przyodziewa świat w drelichy”.