Wstęp
Napad na Jana Kozierowskiego, parasolnika
Kiedy wczesnym wieczorem 31 sierpnia 1937 roku dwóch klientów pojawiło się w suterenie parasolnika Jana Kozierowskiego, znajdującej się przy ulicy Andrzeja Potockiego 13 (obecnie ulica Westerplatte), nic nie zapowiadało krwawego finału tej wizyty. Jednak zamiast kupować lub naprawiać parasol, przybysze rzucili się na 87-letniego właściciela lokalu, chcąc go udusić. Krzepki starzec nie dał się bandytom i z pomocą swojego psa przegonił ich na ulicę. Przestępcy uciekali w kierunku dworca kolejowego. Ścigał ich posterunkowy Karol Zakrzewski. Przy Hotelu Europejskim jednego z uciekinierów próbował powstrzymać przypadkowy przechodzień, niestety bandyci śmiertelnie go postrzelili. Po pościgu – w trakcie którego bandyci kluczyli w rejonie ulic Radziwiłlowskiej, Pańskiej, Potockiego i Kopernika – jeden z nich (postrzelony wcześniej przez posterunkowego Zakrzewskiego) został skutecznie znokautowany laską przez przechodnia, urzędnika Tadeusza Jaworskiego.
Zatrzymanym zbirem okazał się zbiegły z więzienia w Rzeszowie włamywacz Stanisław Żelazny, zaś przypadkową ofiarą jego ucieczki kelner Marcin Gądek. Nie udało się zatrzymać współtowarzysza Żelaznego, który bronił się przed wydaniem kolegi. Dopiero ponad dwa tygodnie później posterunkowi Kopaczyński i Hołda, w czasie poszukiwania pewnego krakowskiego oszusta na ulicy Czarnowiejskiej, natknęli się na osobnika przedstawiającego się jako Ryszard Brenner. Ponieważ jego tożsamość wydawała się policjantom podejrzana, zażądali, by udał się z nimi do komendy policji na ulicy Siemiradzkiego. Tuż przed wejściem do budynku mężczyzna odwrócił się do eskortujących go policjantów i oddał do nich strzały z ukrywanej broni. Zginął posterunkowy Kopaczyński, zaś posterunkowy Hołda został ranny.
Bandyta rzucił się do ucieczki w kierunku kopca Kościuszki, porywając po drodze wóz konny. Policjanci ścigali go samochodami i na motocyklach. Obie strony ostrzeliwały się wzajemnie w trakcie pościgu, budząc popłoch krakowian. W rejonie ulicy Piastowskiej ścigający zajechali drogę bandycie, który zeskoczył z wozu i rzucił się do dalszej ucieczki pieszo. Jednak pętla pościgu zaciskała się, włączyli się do niego również policjanci z komisariatu przy ulicy Kościuszki oraz żołnierze odbywający w pobliżu ćwiczenia.
Raniony bandyta, okrążony przez ścigających, popełnił samobójstwo. Okazało się, że był to znany policji notoryczny przestępca Aron Schwarz. Jego kompan Stanisław Żelazny został skazany po krótkim procesie w grudniu 1937 roku na karę śmieci, którą na wiosnę następnego roku wykonano.