Wstęp
Kamienica inżyniera Bzowskiego
Aby przyszpilić inżyniera Marcelego Bzowskiego, nieszczęsnego właściciela srebrnego wizytownika, udajemy się do kamienicy przy Studenckiej 11. Do pokonania mamy blisko 2,5 kilometra – podróż fiakrem leży poza naszym zasięgiem, ale jeśli chcemy skrócić sobie drogę, można podjechać parę przystanków tramwajem.
Dotarła już pod kamienicę, w której – wedle „Kalendarza Czecha” – mieszkali Bzowscy, i spojrzała na nią z pewną zazdrością (za jej plecami pokrzykiwali robotnicy wstawiający szyby w okna ogromnego gmachu, jeśli dobrze pamiętała, nowej Szkoły Realnej): parter boniowany, jakby obłożony kamiennymi ciosami, nad każdym oknem głowa – albo Herkulesa w lwiej skórze, albo jakiejś antycznej dziewoi; wyżej dwa piętra oblicowane cegłą, na każdym piętrze balkon w głównej osi, okna w szerokich renesansowych obramowaniach, a po bokach panoplia z datą 1887. Istne «palazzo» florentyńskie!
Rzut oka na kamienicę wystarczy, by zorientować się, że coś tu się nie zgadza… Boniowanie – brak. Cegły – nie stwierdzono. Owszem, kamienica prezentuje się dumnie, ba! Może i odnalazłaby się we Florencji. Ale gdzie głowa Herkulesa? Oczywiście możemy popuścić wodze fantazji i przypuszczać, że antyczne głowy zostały skradzione. Ale żeby i balkony padły ofiarą złodziei? Wniosek jest prosty – stoimy pod złą kamienicą.
Adres się zgadza: Studencka 11. Gdzie zatem szukać ratunku? Za podpowiedź może posłużyć nam wzmianka o „nowej Szkole Realnej”, znanej dzisiaj jako V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego w Krakowie, przy ul. Studenckiej 12. Wśród absolwentów legendarnej „piątki” znajdziemy takie persony jak Józef Beck, Andrzej Munk czy Grzegorz Turnau (zestawienie nazwisk losowe). Historia tego miejsca sięga 1873 roku, kiedy to sam cesarz Franciszek Józef I powołał do życia Wyższą Szkołę Realną w Krakowie. Budowę gmachu ukończono w 1896 roku, a zatem Zofia mogła obserwować robotników przy pracy. Wespół z profesorową odwróćmy się tyłem do budynku liceum i… Eureka! Przed nami, pod numerem 23, prawdziwa kamienica inżyniera Bzowskiego. Tym razem wszystko się zgadza, możemy nawet doszukać się daty 1887 na elewacji. Skąd ta pomyłka? Czyżby źle podano adres w „Kalendarzu Czecha”? A może zaszła zmiana w numeracji budynków? Wdzięczność autorki i pularda na obiad temu, kto rozwiąże zagadkę!