Wstęp
Góry czy morze?
Idealne miejsce dla tych, co nie mogą się zdecydować i lubią historię. Bo na drugim brzegu rzeki widać tu jak na dłoni historię, która „fałdem się toczy”. Piękna ściana w grube paski odsłonięta przez górski potok prezentuje podręcznikowo tzw. flisz karpacki, czyli naprzemienny układ skał osadowych powstałych na dnie oceanu Tetydy, który (o ironio) miał tu swój północny brzeg. Wody spływające z lądu niosły okruchy skalne różnych rozmiarów – najgrubsze kamyki osadzały się pierwsze, potem opadał piasek, a na końcu najdrobniejszy ił. Po odpowiednim sprasowaniu w warunkach naporu mas wody i kolejnych warstw osadów powstały odpowiednio: zlepieńce (coś jakby sklejony zaprawą żwirek), twarde piaskowce i ciemne łupki. Te ostatnie są nietrwałe – można je bez problemu rozkruszyć w dłoniach. Proces powstawania takich zespołów warstw powtarzał się i dzięki temu możemy dziś oglądać dość regularny skalny przekładaniec. Tym ciekawszy, że w czasach wypiętrzania się Karpat (wystających początkowo ze wspomnianego oceanu), warstwy nie tylko pofałdowały się, ale i przesunęły na północ, dlatego stąpamy po skałach powstałych kilometry stąd. Nie dość, że dno oceanu, to jeszcze po przejściach (przesunięciach)! W czasach powszechnej mobilności warto sobie przypomnieć, że istniała ona na długo przed nami.