Wstęp
Góra Przemienienia / Góra świętego Grzegorza, Gorzejowa
Kończąc wycieczkę, możemy jeszcze podjechać dwa kilometry do Gorzejowej, a konkretnie na Górę Przemienienia. Oznaczoną ją dobrze widocznym drogowskazem, przy białej kapliczce. W Baśni… przy drodze do Gorzejowej był kirkut wśród krzewów bzu, na którym pochowano ciało zakochanej w Kóbie Żydówki Hany. Na górę wiedzie też czarny szlak rowerowy z Pilzna (na blogach dla cyklistów podjazd ze względu na stosunek dystansu do przewyższeń nazywany jest „ścianą płaczu”).
Istniejący dziś kościół, nazywany „kościółkiem na górach”, powstał w miejscu drewnianej kaplicy. W XVIII i XIX wieku często pielgrzymowano do znajdującego się w niej cudownego obrazu świętego Grzegorza nawet z odległych okolic, często w celu wyproszenia zmiany pogody na lepszą.
W kaplicy był też ołtarz Przemienienia Pańskiego, od którego góra wzięła swoje alternatywne imię.
Błądząc po buczynowych lasach, książkowy parobek Kóba był przekonany, że zaszedł aż pod tę górę, niejako granicę znanego sobie świata. Wtedy jeszcze nie wiedział (uwaga, spojler!), że doświadczy wężowej wdzięczności, dzięki której spełni się jego największe pragnienie, brzmiące „chcę zostać panem”.
To miejsce pojawia się w Baśni… wielokrotnie, jest przepełnione magiczną energią, powiadają o nim dziwne rzeczy. W kościele na Górze Przemienienia przemieniony Jakób złożył pisemną przysięgę, że nie będzie pił wódki, aby nie nabijać pańskiej kabzy, a potem wzięli z niego przykład chłopi z Siedlisk, Smarżowej i Kamienicy. Do tego miejsca chodził na roraty, a żeby na nie zdążyć, wychodził z domu po północy. Tu zamieszkała pewna wiedźma…
Jadąc tam, a potem spacerując, bez trudu dostrzeżemy, jaki potencjał drzemie w tym miejscu. Za cmentarzem otwiera się ładny widok na Pogórze, a kiedyś, zanim wzgórze zarosło brzozami i olchami, było widać Beskid Wyspowy, Sądecki, Niski z Lackową i Magurami, Bieszczady, a przy ładnej pogodzie nawet Tatry. Wieża widokowa raczej tu już nie powstanie – zdecydowano się wybudować ją w nieodległej, wyżej położonej wsi Głobikowa. Możemy za to w samotności pospacerować po lesie, delektować się zapachami pogórzańskich łąk, poszukać poziomek czy grzybów i cieszyć się, że nie trzeba – jak kiedyś – płacić od nich podatków.
Zobaczyliśmy część Pogórza Strzyżowskiego, regionu pomiędzy dolinami rzek Wisłok i Wisłoka. Niektórych może zdziwić fakt, że to dwie różne rzeki – tymczasem pierwsza kończy swój bieg w Sanie, a druga w Wiśle. Obie mają swój początek w Beskidzie Niskim. Od zachodu zaczyna się Pogórze Ciężkowickie, a od wschodu Dynowskie. Północną granicą jest pradolina Podkarpacka, a południową – Kotlina Jasielsko-Sanocka. To nie jest część Polski, do której się jeździ na wakacje ani którą promują turystyczne blogi. Dobrze, że są jeszcze miejsca właśnie takie – do samodzielnego, uważnego, niespiesznego odkrywania.