Wstęp
Esplanada i Gałka Muszkatołowa
Futurystom nie zajęło zbyt dużo czasu rozwinięcie radykalnych haseł. Występowali z obrazoburczymi wiązankami nie tylko w studenckich świetlicach, lecz również w eleganckich kawiarniach – jak Esplanada mieszcząca się w reprezentacyjnej kamienicy u styku ulic Podwale i Krupniczej, wszystkim krakowianom znanej dziś jako siedziba domu handlowego Elefant. Z Jabłonowskich to ledwie pięć minut marszu wzdłuż Plant w stronę Teatru Bagatela.
Katarynka osiadła w tej kawiarni na stałe, dbając o odpowiedni rozgłos swoich artystycznych i towarzyskich działań. Bruno Jasieński, grający rolę dandysa ze szczoteczką do zębów w butonierce, wywalczył od właściciela Esplanady Karola Wołkowskiego salę dla futurystycznych spotkań. Prawdopodobnie to półokrągłemu kształtowi zawdzięczała swą nazwę – Gałka Muszkatołowa. Ta boczna sala była świadkiem awangardowych rozpust: ściany zdobiły jaskrawe malowidła w kubistycznym stylu inspirowanym Picassem, w centralnym punkcie wisiała lampa zaprojektowana przypuszczalnie przez Tytusa Czyżewskiego, a rozkoszom eksperymentowania ze słowami (i używkami) oddawali się futuryści w coraz szerszym składzie, bowiem do grupy dołączył m.in. jej późniejszy lider Tadeusz Peiper. Poza tym, że w Gałce organizowano skandalizujące wieczory, futuryści traktowali ją jako sztab główny: powstawały tu słynne manifesty, jak znany Nuż w bżuhu.
Po Gałce Muszkatołowej ślad niestety zaginął na przełomie lat 1921 i 1922 – i to na życzenie właściciela Esplanady, który uległ protestom konserwatywnych gości lokalu i odstąpił salę firmie Gestetner, trudniącej się m.in. sprzedażą maszyn do pisania. Wyposażenie i pamięć o namiętnych futuryzacjach zniszczono. W ciągu kolejnych lat kamienica, którą zna każdy, obrosła w mało awangardowe szyldy i niczym nie przypomina o artystycznych breweriach, które odbywały się tu przed stuleciem. Jedynie wejście do restauracji puszcza oko do ciekawskich mozaikową posadzką i wzorem na ścianach.