Wstęp
Działki-niedziałki
W czasach odległych od teraźniejszości o kilkadziesiąt lat, w czasach niedoborów sklepowych ale i dużej migracji ze wsi do miast, uprawa ziemi była czymś normalnym i pożądanym. Dlatego obok oficjalnych Rodzinnych Ogrodów Działkowych powstawały takie spontaniczne, dzikie. Kolonizacja to była w iście westernowym stylu – gdzie był kawał ziemi porzuconej, grupa ludzi (zaczynali pewnie najtwardsi – pionierzy) wbijała łopaty i sadziła warzywa. Z czasem pojawiły się i ogrodzenia, i szopy na narzędzia, i altanki klecone z przygodnych materiałów. Te skolonizowane pustki z czasem obrosły miastem i dziś, przy kolejnych inwestycjach odsłaniane są jak wnętrze wycinanego lasu. Warto wiedzieć, że w miejscach które zaraz zrówna buldożer, tuż obok tętniącej życiem arterii miejskiej tkwią przyczajeni ogrodnicy, posunięci w latach kowboje socjalistycznego miasta. Kontakt z ziemią, której nie posiadali, wszystkie jej płody, wysłuchane trele ptaków i szum liści zgrabianych jesienią są częścią ich krwiobiegu.