Wstęp
Dom pod Krzyżem
Przeciąwszy plac Szczepański z monumentalnym gmachem Narodowego Starego Teatru i modernistyczną bryłą dawnej siedziby Komunalnej Kasy Oszczędnościowej, zanurzamy się w korytarz ulicy Świętego Tomasza, która – obok m.in. niegdysiejszego kina Apollo – wyprowadza nas w kilka minut na ulicę Szpitalną. Wystarczy skręcić w lewo i po kilkunastu krokach, na rogu ulicy Świętego Marka, rozpoznamy charakterystyczny budynek z krucyfiksem na elewacji. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się, by miał on wiele wspólnego z awangardową historią miasta. Przecież – w odróżnieniu od mieszczańskich kamienic, które mieliśmy okazję podziwiać wcześniej – powstał już w XV wieku jako element większego założenia – kompleksu szpitalnego Ducha Świętego. Przez dziesiątki lat mieścił się tu prowadzony przez parafię mariacką przytułek dla ubogich. Jednak po wykupieniu przez miasto u progu XX wieku Dom pod Krzyżem zyskał polor nowoczesności – od 1917 roku był bowiem siedzibą Związku Artystów Plastyków.
To właśnie tu, na piętrze, wspomniany już Józef Jarema stworzył w 1933 roku kolejne laboratorium awangardowych eksperymentów – teatr Cricot. Współpraca m.in. z własną siostrą, słynną malarką Marią oraz Zbigniewem Pronaszką pozwoliła Jaremie na dokonanie teatralnego przełomu. Do świata słowa i gestu wprowadził niezwykle bogatą scenografię, barwne i niebanalne kostiumy, ponadto zadbał o zniesienie dystansu między aktorami a widownią, o co zresztą w małym pomieszczeniu nie było trudno. Dwa lata, w czasie których Cricot gościł w lokalu ZAP-u, odbiły się szerokim echem wśród bywalców krakowskich salonów. Premiery Śmierci Fauna Tytusa Czyżewskiego i Mątwy Witkacego do dziś uchodzą za czołowe osiągnięcia polskiego teatru awangardowego o nachyleniu plastyczno-kabaretowym. Ów rewolucyjny okres w historii Domu pod Krzyżem może się wydawać czymś efemerycznym, ale, spoglądając na piękną fasadę narożnego budynku, pamiętajmy, że awangarda w założeniu jest ulotna i nietrwała jak teatralne widowisko.