Wstęp
Apteka Pod Złotym Tygrysem
Z placu kierujemy się na ulicę Szczepańską. Zanim przedefilujemy linią A–B (północna pierzeja rynku pomiędzy ulicami Sławkowską i Floriańską – określenie wprowadzono w 1882 roku) w kierunku ulicy Mikołajskiej, przystańmy na chwilę przy aptece Pod Złotym Tygrysem.
Zofia machinalnie podniosła wzrok: na ścianie, ponad ciemnymi szafami, nadal wisiał portret niedawno zmarłego właściciela, Fortunata Gralewskiego, przewiązany wstążką z krepy; jego imię i nazwisko wciąż jeszcze widniało na wszystkich etykietach i, zapewne, pozostanie tam przez czas jakiś, dopóki nie wyczerpią się zapasy. Wtedy wydrukuje się nowe, gdzie to samo lecznicze wino Condurango czy Sagrada będzie sprzedawane pod nazwiskiem córki, co poszła za tego ladaco, pacykarza Malczewskiego. „Tak przemija chwała świata – powiedziała sobie w duchu profesorowa – i krakowskiego aptekarstwa”.
Choć nie kupimy tu już Pasty Pompadour Rixa ani wina na cholerę, znajdująca się w kamienicy Pod Gruszką (z przepiękną Salą Fontanowską na pierwszym piętrze!) apteka do dziś nosi nazwę „Pod Złotym Tygrysem”. Autentyczna jest też postać Fortunata Gralewskiego – cenionego krakowskiego aptekarza i społecznika, którego córka Maria faktycznie wyszła za mąż za pacykarza Malczewskiego. A raczej Jacka Malczewskiego, czołowego przedstawiciela symbolizmu w malarstwie.