Na pytanie o skojarzenia z Łąckiem najczęstszą odpowiedzią jest: śliwowica i rodzimy folklor. Tymczasem niewiele osób wie, że ten bogaty w tradycje region może również pochwalić się jednym z najpiękniejszych wodospadów w Polsce, które nawiasem mówiąc, należą raczej do rzadkich widoków w naszym kraju. Ponadto w granicach gminy Łącko znajdują się historyczne kryjówki partyzantów AK oraz malownicze i łatwo dostępne szlaki (piesze i rowerowe) prowadzące na Przehybę, zwaną także królową Sądecczyzny. Na co więc czekać? W drogę!
Łąckie specjały górskie
Wstęp
Obiekty na trasie:
Jeden z najpiękniejszych
Beskid Sądecki skrywa kilka cudów natury. Jednym z nich jest położony nieco poza głównym szlakiem turystycznym Wodospad Wielki na Majdańskim Potoku w Obidzy. Warto zaznaczyć, że mowa tutaj o miejscowości Obidza, a nie o przełęczy znanej pod tą samą nazwą, która znajduje się w pobliżu granicy polsko-słowackiej. Do obu miejsc można dojechać samochodem, dlatego po ustawieniu celu podróży w GPS-ie trzeba upewnić się, że dotrzemy we właściwe miejsce. W okolice wodospadu dojedziemy też busem. W takim wypadku należy wysiąść przy kościele parafialnym w Obidzy, skąd czeka nas około 30 minut spaceru do naszego celu.
Wodospad Wielki często zaliczany jest do grona dziesięciu najpiękniejszych wodospadów w Polsce obok chociażby tatrzańskiej Wielkiej Siklawy czy Kamieńczyka w Szklarskiej Porębie. Nie jest on może aż tak imponujący ani rozpoznawalny, ale ze względu na swoje walory przyrodnicze z pewnością może się spodobać. Co więcej, widokiem tego pięciometrowego wodospadu mogą z łatwością cieszyć się wszyscy, nawet osoby nieprzepadające za górskimi wycieczkami. Znajduje się on bowiem nieopodal asfaltowej szosy na osiedlu Majdan. Do wodospadu najdogodniej jest podejść od strony wschodniej, dlatego z głównej drogi dojazdowej z Obidzy trzeba skręcić w lewo na drewnianą kładkę tuż przed wodospadem, żeby przejść na drugi brzeg potoku. Uwaga na śliskie kamienie, po których schodzimy do baniora!
Przez górskie osiedla
musimy się trochę nagimnastykować i dobrze jest mieć ze sobą mapę lub aplikację turystyczną (z tym że trzeba koniecznie pobrać mapy offline, gdyż bywają tu problemy z zasięgiem). Najłatwiej jest po prostu zawrócić w stronę kościoła, a następnie odbić w pnącą się w górę wąską drogę pokrytą kamiennymi płytami. Przez osiedle Stos dojdziemy prosto na szlak, który niestety w dużej mierze jest nieoznakowany, dlatego – warto jeszcze raz to podkreślić – dobrze jest mieć mapę. Na szczęście szlak wytyczony jest wzdłuż drogi gruntowej prowadzącej do okolicznych osiedli, co znacznie ułatwia orientację w terenie.
Warto wybrać tę trasę z trzech powodów. Po pierwsze znajdziemy tu sporo miejsc, z których roztaczają się piękne widoki, zwłaszcza na odcinku końcowym. Po drugie jest to jeden z najłagodniejszych szlaków na Wielką Przehybę, którego pokonanie nie zabiera wielu godzin, w przeciwieństwie na przykład do szlaku czerwonego z Krościenka, ani nie przysparza trudności, w odróżnieniu od stromych szlaków ze Szczawnicy. I wreszcie po trzecie – nie uświadczycie tu zbyt wielu osób, poza mieszkańcami sporadycznie przemykającymi w samochodach terenowych, na motorach czy quadach.
Tych, którzy pierwszy raz odwiedzają Beskid Sądecki, może nieco zaskoczyć fakt, że te górzyste tereny pomimo trudnych warunków dojazdowych są nieprzerwanie zamieszkiwane. Właściwie niebieski szlak prowadzi bezpośrednio przez kolejne przysiółki Obidzy – Zarębek, Bielową, Bukowinę, Bucznik, Rokitę, Piaski i Krótką aż do Przysłopu przyłączonego do odległej Szczawnicy. W przeszłości na tych terenach ukrywało się wielu partyzantów. Żeby dowiedzieć się więcej na ten temat, trzeba zejść odrobinę ze szlaku do ostatniego z wymienionych osiedli.
Kryjówka partyzantów
Kilka gospodarstw, zagrody, pagórki, lasy, skrzyżowanie szlaków, pomnik i kaplica. To właśnie Przysłop, czyli malutkie osiedle będące częścią Szczawnicy, a także historyczna kryjówka partyzantów. Szacuje się, że w czasie II wojny światowej schronienie znalazło w niej kilkaset osób. Miały tu też jednak miejsce dramatyczne wydarzenia.
21 lutego 1944 roku zorganizowana została obława na ukrywających się partyzantów AK z oddziału „Wilk” dowodzonego przez por. Krystiana Więckowskiego „Zawiszę”. Pięciu z nich zginęło w czasie walki, a ośmiu ratowało się ucieczką. To wydarzenie upamiętnia tablica umiejscowiona na skrzyżowaniu żółtego i czerwonego szlaku. Poza partyzantami zostali tutaj także zamordowani lub postrzeleni okoliczni mieszkańcy. „Przemoczeni aż do pasa, / Legli w chacie u Fijasa. / Sen ich zmorzył, tak bez czaty / Wróg się czaił wokół chaty” – opisuje wydarzenia z 8 grudnia 1944 w ludowym wierszu Bronek Bochnia. Dom należący do rodziny Fijasów (nr 336), w którym ukrywali się partyzanci radzieccy, został ostrzelany i podpalony za pomocą granatu. W płomieniach zginęło wówczas sześcioro mieszkańców. Na miejscu tego domu postawiono później drewnianą kaplicę w stylu podhalańskim. W witrynie kaplicy wisi relacja z czasów wojennych spisana przez Józefa Zachwieję oraz cytowany wiersz. Na pamiątkę tych tragicznych wydarzeń co roku 3 maja odprawiana jest tutaj msza święta w intencji poległych.
Przysłop to oczywiście miejsce nie tylko dla pasjonatów historii, ale także dla miłośników pięknych krajobrazów. W ciepłe dni warto tutaj przysiąść na łące, odpocząć i rozkoszować się panoramą okolicy. Dalej kierujemy się szlakiem czerwonym w stronę Małej Przehyby. Ten fragment trasy wyraźnie dzieli się na dwa etapy. Na początku czeka nas kilka ostrzejszych podejść, a szlak nieustająco pnie się w górę. Natomiast mniej więcej w połowie szlaku nachylenie terenu znacząco spada, tak że ostatecznie maszerujemy niemal po płaskim terenie. Gdy już wkroczymy na asfaltową drogę, po naszej lewej miniemy radiowo-telewizyjny ośrodek nadawczy z wysoką wieżą, a stąd już tylko rzut beretem do schroniska.
Ach, ten taras!
Najbardziej zachwycającym punktem schroniska jest bez wątpienia rozległy taras widokowy znajdujący się na jego tylnej ścianie. Roztacza się z niego przepiękny widok na okoliczne wzniesienia, Pieniny, a przy dobrej pogodzie w oddali można zobaczyć Tatry Bielskie. Nazwa „Przehyba” albo „Prehyba” oznacza przełęcz i pierwotnie była nazwą słowacką.
Ze względu na łatwą dostępność miejsce to jest bardzo chętnie odwiedzane przez turystów, dlatego trzeba liczyć się z koniecznością czekania w kolejce do bufetu, szczególnie w weekendy. Obok schroniska poprowadzone są różne szlaki piesze, rowerowe i narciarskie. Amatorom dwóch kółek polecamy szczególnie drogę asfaltową Gaboń–Przehyba. Jest to zarazem najłagodniejsze podejście do schroniska, przejezdne przez prawie cały rok.
Schronisko zostało założone w 1937 roku, ale obecny kształt nadano mu trochę później, bo w 1958 roku. Z kolei w 1991 miejsce to uległo zniszczeniu w pożarze i zostało odbudowane dopiero w 1998 roku. Po modernizacji i odbudowie stało się jednym z największych tego typu obiektów murowanych w Beskidach. Patronuje mu Kazimierz Sosnowski, krajoznawca i propagator turystyki pieszej, twórca szlaków i schronisk oraz licznych przewodników. Obok schroniska w budynku „Jaskówki” działa Sądecki Ośrodek Historii Górskiej, gdzie m.in. można obejrzeć trzy wystawy poświęcone kolejno wędrówkom papieża Jana Pawła II po Beskidach, przyrodzie oraz turystyce w Beskidzie Sądeckim.
Pomnik przyrody
W drogę powrotną możemy udać się tym samym szlakiem, którym przyszliśmy, albo wybrać szlak zielony, który prowadzi do wsi Jazowsko. W tym drugim przypadku trzeba dodatkowo uwzględnić czas na przejście przez wieś w kierunku zaparkowanego w Obidzy samochodu. Warto jednak nadłożyć tych kilka kilometrów!
Po 10 minutach marszu szlakiem zielonym po naszej lewej ukaże się zaułek, w którym można dostrzec kilka interesujących obiektów. Pierwszym z nich jest pomnik przyrody Kamień Świętej Kingi. Jest to grupa wychodni skalnych, które przypominają krzesło, dlatego też miejsce to na mapach i drogowskazach często określane jest też mianem Krzesła Świętej Kingi. Według legendy wspomniany głaz miał być miejscem odpoczynku świętej, która zatrzymała się tutaj w 1285 roku podczas ucieczki przed Tatarami. Kamień znajduje się dokładnie na linii prostej między Starym Sączem (klasztor klarysek, do którego wstąpiła Święta Kinga) a zamkiem pienińskim (miejscem schronienia). Choć dzisiaj zapewne wybralibyśmy drogę wzdłuż Dunajca, aby przemieścić się między tymi miejscami, to trzeba pamiętać, że w tamtych czasach Dunajcem płynęło o wiele więcej wody i dlatego podróżnicy zwykle wybierali drogę górską.
Obecnie w pobliżu pomnika znajduje się też kaplica z rzeźbą Świętej Kingi, źródełko jej imienia i kamień upamiętniający partyzantów walczących przeciwko władzy komunistycznej w oddziałach „Grot” i „Zemsta”, zgrupowanych potem w kompanii „Błyskawica”. Niespełna półtora kilometra dalej na szlaku czeka na nas rozległa Polana Bobowa położona na wysokości 1050 m n.p.m., z której roztacza się piękny widok w kierunku północnym.
Popradzki Park Krajobrazowy
Zielony szlak prowadzi na przemian przez las, przysiółki i otwarte polany, z których roztaczają się malownicze widoki na okoliczne góry i dolinę Dunajca. Polecamy schodzić tym szlakiem tuż przed zmierzchem, gdy niebo nabiera złotawej barwy, a pasma górskie układają się rzędami. Na ich tle błyskają światełka latarni przy drogach dojazdowych do wioseczek ulokowanych pomiędzy szczytami i meandrującym Dunajcem.
Teren ten objęty jest ochroną w ramach Popradzkiego Parku Krajobrazowego, który rozciąga się między dolinami rzek: Dunajca, Popradu i Kamienicy Nawojowskiej. Jest on domem dla 41 gatunków ssaków i 110 gatunków ptaków. Obfituje w wody mineralne. Na terenie parku znajduje się 70 ujęć, co stanowi 20% wszystkich zasobów wód mineralnych w Polsce. Niepozorny park krajobrazowy skrywa prawdziwe bogactwo natury.
Gdy już znajdziemy się na asfaltowej drodze prowadzącej z Jazowska do Obidzy, pozostaje tylko pomaszerować z głową pełną wspomnień do samochodu zaparkowanego kilka kilometrów stąd.