Heinrich Dietel pochodził z rodziny saksońskich przemysłowców i przybył do Sosnowca na zaproszenie cara pod koniec XIX wieku. Założył nowoczesną przędzalnię wełny czesankowej – pierwszą nie tylko w Kongresówce, ale i w całym Cesarstwie Rosyjskim. Dzięki intratnym zamówieniom na mundury dla wojska szybko został „królem wełny”. Zdobytą fortunę inwestował w fabryki, budynki użyteczności publicznej, świątynie różnych wyznań i – naturalnie – w bliższą ciału koszulę, czyli w rodzinny dom.
Pałac, ponieważ przemysłowiec miał nie tylko pieniądze, ale i fantazję, był sztandarowym przykładem budynku „we wszystkich stylach”. Nie oparł się żarnom historii XX wieku (kryzys, zastaw pod kredyt, wojna, wandalizm, nacjonalizacja, dewastacja, ruina), ale dzięki samozaparciu nowych właścicieli od trzech dekad przywracana jest mu dawna świetność. O tym, co oryginalne, a co zrekonstruowane i w jakich bólach przebiega taki proces, dowiemy się od przewodnika (jednocześnie kustosza oraz dobrego ducha pałacu).
Zwiedzanie rozpoczyna się od dwukondygnacyjnej sali balowej, a następnie obejmuje kolejne pomieszczenia, inspirowane stylami różnych epok. Każde z nich jest warte uwagi ze względu na zachwycające detale: sztukaterie, drewniane boazerie, parkiety, witraże czy coś tak banalnego, jak obudowy kaloryferów. Pokój fajkowy, imponująca jadalnia z dekoracją nawiązującą do malarstwa holenderskiego z Delft czy gabinet secesyjny robią ogromne wrażenie, ale tylko jedno miejsce wzbudza wręcz fotograficzny szał – łazienka! A właściwie – powiedzmy to sobie szczerze – pokój kąpielowy o powierzchni sporej kawalerki. Centralne miejsce zajmuje wpuszczona w podłogę wanna w stylu rzymskim, a w zasadzie basen wyłożony kafelkami z motywami fauny i flory morskiej oraz stworzeń mitologicznych. Wyposażeniem dorównuje współczesnemu jacuzzi: prysznic, krany, dysze. Wnętrze łazienki do połowy wysokości wyłożone jest ceramiczną lamperią, do tego dodajmy stiuki, witraże, posadzka… Jej uroda jest absolutnie wyjątkowa, wykorzystano ją w niejednym filmie i na niejednym weselu.
Dawniej pałac był otoczony neoromantycznym parkiem ze sztucznymi grotami, jeziorami i wzgórzami. W tym, co z niego zostało, można poszukać wyjątkowego drzewa – Bursztynowej Damy. To sosna rumelijska, rzadki u nas gość przywieziony z Grecji (ogrodnik dostał wolną rękę i zaczął planowanie zieleni od podróży zagranicznej).