Słyszeliście kiedyś o Dolinie Karpia, której stolicą jest Zator? Jeśli chcecie nacieszyć oczy wspaniałymi widokami, zobaczyć niespotykane gatunki ptaków i roślin, to jest miejsce właśnie dla Was.
Dolina Karpia leży w kotlinie. Ograniczona od północy wyżynami, od południa sąsiaduje ze wzniesieniami Pogórza Karpackiego, z których spływają do niej rzeki Soła i Skawa, łącząc się z Wisłą – najważniejszą na tym obszarze. Ta, z pozoru leniwie płynąc po względnie płaskim terenie, wcina się stopniowo w podłoże, które równocześnie pokrywa osadem. Wezbrania i powodzie doprowadziły do powstania płaskich tarasów zalewowych, leżących kilka metrów powyżej lustra wody.
Szeroka na kilka kilometrów i płaska Dolina Górnej Wisły, której częścią jest Dolina Karpia, została w ciągu wieków skrzętnie zagospodarowana przez rolnictwo i przemysł. Tereny najbliżej wód zostały wykorzystane do budowy sadzawek i stawów. Od stuleci hodowano tu karpie, do czego nawiązuje promocyjna nazwa tego miejsca – „Dolina Karpia”. Niewiele zostało nadrzecznych lasów łęgowych czy nizinnych grądów, dominujących w tutejszym krajobrazie tysiące lat temu. Nie jest to jednak obszar pozbawiony walorów przyrodniczych – gospodarka człowieka ma nie tylko zubażający wpływ, może również coś przyrodzie oddać.
Grzybieńczyki, różanki, osoki
W Dolinie Karpia znajdują się Wiśliska, największe starorzecze w Małopolsce – łącznie 44 hektary powierzchni wody zgromadzonej w kilku zbiornikach. To wielkie zakole zostało odcięte od rzeki ręką człowieka, podczas regulacji Wisły na przełomie XIX i XX wieku. Można w nim znaleźć rzadkie i chronione gatunki roślin, takie jak żółto kwitnący grzybieńczyk wodny (Nymphoides peltata). Dzięki bogactwu małży w Wiśliskach można spotkać różankę (Rhodeus sericeus), niewielką rybkę (także chronioną), która składa jaja w jamach skrzelowych dużych małży.
Zapewne mało kto wie, że na dnie starorzecza żyje jeszcze inne niepospolite zwierzę – słodkowodna gąbka, nadecznik stawowy (Spongilla lacustris). Osoka aloesowata (Stratiotes aloides), mimo że to roślina pospolita, jest interesująca ze względu na jej cykl życia. Podczas sezonu wegetacyjnego pływa na powierzchni wody, ale na zimę, by uniknąć niechybnej śmierci w okowach lodu, opada na dno. Wiosną wynurza się ponownie.
Takich fantastycznych starorzeczy nie zachowało się zbyt wiele, a biorąc pod uwagę zahamowanie naturalnych procesów ich powstawania, prawdopodobnie nasi wnukowie będą mogli oglądać je tylko na zdjęciach.
Kotewka orzech wodny
Na szczęście siedliskiem wielu roślin i zwierząt wodnych mogą być również stawy rybne. Oczywiście o ile nie są użytkowane zbyt intensywnie i w związku z tym zupełnie pozbawione roślinności. Nie mogą być też zupełnie porzucone, bo dość szybko zarosną. Tradycyjny, zrównoważony sposób gospodarowania zapewnia względną równowagę, pozwalając na rozprzestrzenianie się na przykład grzybieńczyka wodnego. Ta szybko rosnąca roślina lubi płytkie, szybko nagrzewające się zbiorniki, które, rozrastając się, zacienia swoimi liśćmi.
Inna rzadka roślina znana ze starorzeczy, a znajdowana w stawach karpiowych, to kotewka orzech wodny (Trapa natans). Nazwa dobrze oddaje jej dawne zastosowanie – owoce są jadalne, choć z łupiną wyglądają dość nieprzyjaźnie – są czarne, rogate i kolczaste. Smakują świetnie, ale nie można ich pozyskiwać z natury – kotewka to roślina chroniona. Zarówno grzybieńczyk, jak i kotewka mogą sobie swobodnie żyć, jeśli łaskawe oko przymknie na nie rybak, któremu czasem przeszkadzają w pracy.
Raj dla ptaków
Stawy rybne w Dolinie Górnej Wisły upodobał sobie rybożerny ślepowron (Nycticorax nycticorax). Prowadzi nocny tryb życia, w ciągu dnia przebywa na drzewach lub krzewach, najchętniej na jakiejś wyspie. W okresie lęgowym można go spotkać także w dzień. To gatunek kosmopolityczny, występujący w obu Amerykach, Azji i Afryce. Europę zamieszkują populacje wędrowne, w Polsce ich występowanie ogranicza się właściwie wyłącznie do Doliny Górnej Wisły. „Nasze” ślepowrony przylatują w kwietniu, a po wychowaniu młodych kierują się do Afryki.
Ptaki są największym przyrodniczym atutem Doliny Karpia, w całym regionie występuje ponad 300 ich gatunków. Te z nich, które żywią się rybami, z pewnością nie cieszą się sympatią właścicieli stawów. Kormorany i czaple są na tyle duże i liczne, że ich obecność przynosi realne starty w gospodarce. Jak to bywa w środowisku półnaturalnym, stworzonym przez człowieka, do utrzymania całego systemu potrzebny jest namysł i idące za nim rozważne działanie.
Środowisko półnaturalne – dynamiczne i zrównoważone
Zasoby przyrodnicze, które pojawiły się niejako przy okazji hodowli karpi, stanowią dziś istotny walor całego obszaru. Bez gospodarki rybnej nie byłoby siedlisk dla roślin ani bazy pokarmowej dla tak licznych gatunków zwierząt. Jednak by utrzymać stawy w zdolności produkcyjnej, trzeba co jakiś czas usuwać rośliny, remontować infrastrukturę hydrotechniczną i pogłębiać zbiorniki. Inaczej niż w środowisku naturalnym – by zachować całość ekosystemu, trzeba czasowo zniszczyć jego fragment. Zachowanie równowagi między ekonomicznym interesem człowieka a potrzebami przyrody rozwijającej się na marginesie ludzkiej działalności jest podstawą sukcesu – dalszego trwania cennych przyrodniczo siedlisk.
Tylko co z tego mają karpie?