Jeśli dziś przy śniadaniu posoliłeś sobie pomidora (ogórka, jajko czy rzodkiewkę), nie zapomnij podziękować świętej Kindze. To ponoć za nią do Polski przywędrowała sól. Co jeszcze pozostawiła nam po sobie ta święta kobieta?

Cóż, szczerze mówiąc, niezbyt wiele. Źródła mówią, że po śmierci męża Bolesława Wstydliwego, Kinga – która nigdy nie ceniła złota – rozdała wszystkie swoje kosztowności ubogim. Nie zachowała się nawet laska, na której na starość wspierała się podczas spacerów. Legendy mówią, że Kinga nieopatrznie zostawiła ją wbitą w ziemię, a gdy rankiem kazała przynieść sobie kijek, okazało się, że cudownie wypuścił korzenie i zdążył się już zazielenić! Trudny los świętych… Jest jednak kilka godnych przypomnienia skarbów, które zostawiła nam księżna pani.

1. Nieruchomości

Zacznijmy od spraw dużego kalibru. Nieruchomości! Święta Kinga była poważną inwestorką swoich czasów. Małopolska zawdzięcza jej wiele przedsięwzięć budowlanych. Pamiętajmy, że kraj podnosił się wówczas z gruzów po najeździe tatarskim. Na zrujnowanych ziemiach Kinga fundowała kościoły (m.in. w Bochni i Nowym Korczynie, prawdopodobnie również w Jazowsku, Rajbrocie i Łącku), sprowadzała zgromadzenia zakonne (m.in. kanoników regularnych od pokuty). Po śmierci męża kazała wznieść w Starym Sączu klasztor dla klarysek, w którym pod koniec życia sama zamieszkała, przywdziewając habit. Do dziś zachowała się zgrabna, nieduża pieczęć z trzonem z kryształu górskiego, którą Kinga pieczętowała dokumenty klasztorne.

2. Psalmy po polsku

Jeden z wczesnych żywotów św. Kingi zawiera ciekawą informację: przed wyjściem z kościoła Kinga wraz z innymi mniszkami miała zwyczaj odśpiewywać dziesięć kolejnych psalmów. I nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie notatka, że śpiewały je in vulgari, czyli… po polsku! W 1279 roku! Czy wiecie, co to oznacza? Gdyby udało się odnaleźć psałterz, z którego korzystały sądeckie klaryski – a który powstał najprawdopodobniej na polecenie św. Kingi – mogłoby się okazać, że jest to zabytek polszczyzny starszy i cenniejszy od samej „Bogurodzicy”! Aleksander Brückner uważał, że taki psałterz mógł powstać ok. 1280 roku. Co ciekawe, badacze porównujący najstarsze zachowane polskie tłumaczenia psalmów doszli do wniosku, że ich autorzy korzystali z tego samego, wcześniejszego przekładu. To potwierdzałoby istnienie psałterza św. Kingi.

3. Pierścionek zaręczynowy

Tak, to ten sam, który według legendy sprowadził do Polski sól. Tę legendę zna chyba każde dziecko: młodziutka Kinga prosi ojca, by nie dawał jej w posagu złota ani służby, lecz sól. Ojciec darowuje jej więc największą węgierską kopalnię (w Maramosz), a Kinga wrzuca tam do szybu swój zaręczynowy pierścionek i włącza do swego orszaku doświadczonych górników. Po przybyciu do Polski każe im szukać soli. W pierwszej wydobytej bryle znajdują pierścień. Jesteście ciekawi jak wyglądał? Cóż, w sądeckim klasztorze zachował się pewien pierścionek, przypisywany Kindze… Skromniutki. Z kwadratowym oczkiem z ametystu, w którym wygrawerowano postacie kobiety i mężczyzny. Ślady soli niestety się na nim nie zachowały…

4. Inna biżuteria

Znowu: nie spodziewajcie się cudów. Kinga była niezwykle skromna. Uważała, że złoto i kosztowności niosą z sobą ludzkie łzy i pot. Nawet diademy księżęce – swój własny i swojego męża – nakazała przerobić na krzyż, udekorowany kamieniami szlachetnymi i perłami. Klaryski przechowały jednak należące do niej drobiazgi. Jest wśród nich otwierany medalion: na jednej części widnieje ukrzyżowany Chrystus, na drugiej gemma z profilem nieznanej kobiety. Jest także trzonek ozdobnego noża, zapewne do otwierania korespondencji.

5. Łyżeczka

Jest maleńka. Agatowa lub jaspisowa. Z cieniusieńką pozłoconą srebrną rączką. Wygląda zdecydowanie bardziej na ozdobę niż przedmiot użytkowy. Czy była pamiątką z dawnego, dworskiego życia? Patrząc na nią trudno nie wyobrażać sobie, jak wątła dłoń pięćdziesięcioośmioletniej księżnej z wdziękiem ujmuje wąziutką rączkę łyżeczki i unosi ją do ust. Święte w końcu chyba nie jedzą zbyt wiele…?