Nagromadziło nam się mitów na temat sztuki romańskiej jak kurzu pod szafą. Wyprawa na szlak romański w Małopolsce to dobra okazja, żeby obalić kilka z nich. Szczególnie jeśli będziemy podróżować z dziećmi.

Jeśli poprosimy przypadkowego przechodnia, aby wymienił nam dwie najbardziej charakterystyczne cechy architektury romańskiej, bardzo prawdopodobne, że usłyszymy o grubych murach i małych okienkach. Oczywiście, kościoły romańskie miały grube mury i małe okna, co było związane między innymi z konstrukcją budowli i ówczesnymi technikami budowlanymi, ale nie są to absolutnie cechy wyróżniające architekturę romańską.

Jednym z ważniejszych wyróżników architektury tego okresu jest tzw. addycyjność brył. Cechę tę dobrze widać na przykładzie kościoła w Wysocicach, który przetrwał do naszych czasów w prawie niezmienionej postaci. Poszczególne części kościoła – wieża, nawa, prezbiterium, apsyda – to proste bryły, zestawione z sobą, niczym klocki.

W przypadku architektury romańskiej dużą rolę odgrywał również ornament. Portal, czyli ozdobne wejście do kościoła, w Kościelcu Proszowickim to wspaniały przykład tej cechy. Średniowieczni budowniczowie z ogromną dbałością ozdobili trzony i kapitele kolumn wiciami roślinnymi, liśćmi palmy i zygzakami. Podobne bogactwo wzorów obejrzeć można w muzeum opackim w Tyńcu, gdzie przechowywane są fragmenty romańskiej kamieniarki.

Czasami o utrwalaniu się jakiegoś stereotypu decyduje przypadek. Kiedy gotyccy budowniczowie przebudowywali kościół w Prandocinie, źle złożyli elementy romańskiego fryzu, który obiegał zewnętrzne mury świątyni. W murze powstały koliste zagłębienia, które przez długi czas były uważane za dawne okienka strzelnicze.

Do dziś w niejednym opracowaniu możemy przeczytać, że kościoły romańskie miały charakter obronny. Oczywiście podczas wojen i najazdów świątynie niejednokrotnie były wykorzystywane jako schronienie dla ludności lub forteca dla wojsk. Ale nie dla takiego celu były wznoszone. Mury romańskich kościołów przetrwały do naszych czasów surowe i ascetyczne. Może nam się wydawać, że tak samo musiały wyglądać kilka wieków temu. Tymczasem romańskie świątynie były niezwykle kolorowe.

W kościołach w Tropiu, Dziekanowicach czy w kościele Najświętszego Salwatora w Krakowie zachowały się fragmenty polichromii, którymi niegdyś pokryte były wewnętrzne mury świątyń. Z kolei przykład Prandocina pokazuje, że malowane były również mury zewnętrzne. Warto obejrzeć dokładnie południową ścianę kościoła, gdzie znajduje się oryginalny romański portal (dziś zamurowany) i odnaleźć ślady zielonej, czerwonej i niebieskiej farby.

Zapraszamy do odkrywania średniowiecznej Małopolski!