Do Gór... Hańczowskich!

Do Gór... Hańczowskich!

Autor: Katarzyna Kobylarczyk, Licencja: CC BY-SA

Podobno pierwszymi kuracjuszami byli rozbójnicy, szukający w mineralnych wodach lekarstwa „na franczę”. Choć jej szczawy uznawane są za wyjątkowe, ukryta wśród stromych, lesistych zboczy Wysowa długo pozostawała w cieniu wykwintnej Szczawnicy, bogatej Krynicy i luksusowego Bardejowa.



Rzeką do wód

Jeszcze 135 lat temu, aby skorzystać z tutejszych leczniczych wód i czystego, bogatego w „kwasoród” powietrza, zdeterminowani kuracjusze musieli przez kilka godzin brnąć wozami korytem rzeki Ropy. Drewniane wanny wieźli z sobą. 

Skromnie urządzona Wysowa długo ustępowała innym, pełnym przepychu karpackim uzdrowiskom. Miała jednak łagodny klimat, „wolny od nagłych zmian ciepłoty”, o 53 dni deszczowe mniej niż Kraków oraz 7 źródeł o wspaniałych właściwościach leczniczych. Przybywano tu kurować przewlekłe nieżyty oskrzeli, krtani, tchawicy i macicy, suchoty (zwłaszcza u osób „zołzowatych i niedokrewnych”), choroby żołądka i jelit, „niedokrewność” i blednicę, a także „ogólne zboczenia odżywienia, do jakich prowadzą zołzy, kiła i zimnica”.

Na kuracji u doktora Jarosza

Zakład zdrojowo-kąpielowy powstał w 1882 roku. Dwa hotele i dom „pocztowy” dysponowały 90 pokojami „bardzo czystymi i rokrocznie bielonymi”. Dodatkowe lokum zapewniały prywatne wille i schludne chaty włościan.  W Wysowej działały dwie restauracje: katolicka i izraelicka, które – jak zapewniał lekarz uzdrowiskowy Władysław Jarosz – dostarczały „pożywienia zdrowego, na czystem i świeżym maśle”. 

W sześciomorgowym parku o wygodnych, szerokich alejach tryskało siedem zdrojów o potwierdzonych badaniami chemicznymi właściwościach leczniczych: Słony, Rudolfa, Bronisława, Wandy, Olgi, Józefa i Karola.



Zakład oferował dwadzieścia wygodnych pokojów, gdzie w wannach można było poddać się kąpielom w wodzie zdrojowej, przyjemnie ogrzanej i wzbogaconej odwarem z igliwia oraz solą morską i kuchenną. Swym pacjentom dr Jarosz zalecał także kąpiele rzeczne w Ropiance, „wziewania solankowe”, leczenie „mięsieniem” i elektrycznością oraz picie żętycy. Chwalił niezwykłą skuteczność kuracji. „Panna O.Ł., nauczycielka, badanie wykazuje blednicę, brak apetytu, zupełny brak sił, chroniczny nieżyt krtani i oskrzeli” – notował w 1896 roku. „Po sześciu tygodniach leczenia znakomita poprawa w każdym kierunku, przybytek na wadze 6,5 kilograma, nieżyt krtani i oskrzeli ustąpił bez śladu”.

W cieniu Bardejowa, Krynicy i Szczawnicy

Mimo tak spektakularnych sukcesów medycznych Wysowa pozostawała uzdrowiskiem dla pacjentów niezamożnych. Brakowało jej przepychu Bardejowa, luksusów Krynicy i wystawności Szczawnicy. Jak wzdychał doktor Jarosz – zamiast setek tysięcy złotych „na urządzenie”, Wysowa miała jedynie swą bezcenną przyrodę.

Wieś położona jest na wysokości około 500–550 m n.p.m. w dolinie rzeki Ropy, wśród stromych zboczy Gór Hańczowskich, otoczona zewsząd prastarymi lasami jodłowo-bukowymi. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XV wieku – w tym czasie prowadził tędy bowiem szlak handlowy. Kupcy urządzili tu składy węgierskiego wina. Być może już wówczas rzuciło im się w oczy, że tutejsi mieszkańcy cieszą się niezwykle dobrym zdrowiem i krzepą. Opowieści o leczniczych właściwościach tutejszych wód musiały krążyć wśród gminu, bo już w XVII wieku do Wysowej przyjeżdżali rozbójnicy z bandy Sobczaka, by leczyć się tu „na franczę”. Sto lat później osada zyskała lepiej sytuowanego kuracjusza. Był nim sam pan wojewoda bracławski hrabia Maciej Lanckoroński, ówczesny właściciel wsi. To właśnie corocznym kąpielom w Wysowej hrabia zawdzięczał swą czerstwość. 

Pierwszy zakład uzdrowiskowy z prawdziwego zdarzenia powstał tu w 1808 roku, a w 1840 działały w Wysowej już dwa duże pensjonaty z łazienkami. Wciąż jednak dla wielu kuracjuszy miejscowość była zbyt daleko. Nawet na początku XX wieku, kiedy już zbudowano utwardzoną drogę, dojazd z Krakowa czy Lwowa oznaczał najpierw długą podróż pociągiem, a następnie około trzy i pół godziny końmi. Mimo to amatorów wysowskich szczaw przybywało i w 1896 roku leczyło się tu już 469 osób.

Dwukrotnie zdruzgotana
Podczas pierwszej wojny światowej uzdrowisko spłonęło. Dopiero w latach dwudziestych spółka lekarzy z Krakowa pod kierownictwem dr. W. Kraszewskiego odkupiła ten teren i zbudowała tu zakład leczniczy, łazienki i pijalnię wód, zaprojektowane przez Karola Stryjeńskiego. W latach trzydziestych przyjeżdżało tu już około 700 osób rocznie. Druga wojna światowa ponownie zniszczyła dobrze prosperujące uzdrowisko. Odbudowano je dopiero w latach sześćdziesiątych.

Dla współczesnych kuracjuszy



Dziś Wysowa szczyci się 14 ujęciami wody mineralnej o potwierdzonych właściwościach leczniczych. Najcenniejsze z nich to: alkaliczno-słono-sodowa szczawa Słony, alkaliczno-żelaziste Wacław, Wanda, Karol, Bezimienny i Bronisław (będący unikatem w Polsce pod względem ilości bezwodnika węglowego) oraz alkaliczna-prosta szczawa Józef, znakomicie oczyszczająca nerki z kamienia. Teraz znaczenie łatwiej tu dojechać, a na przybyszów niezainteresowanych piciem wód czekają górskie szlaki, a nawet otwarty cztery lata temu Park Wodny.

Korzystałam z przewodnika Beskid Niski. Przewodnik dla prawdziwego turysty Oficyny Wydawniczej Rewasz (wydanie V aktualizowane, Pruszków 2015) i artykułu dr. Władysława Jarosza Wysowa – zakład zdrojowo-kąpielowy. Sprawozdanie za rok 1896 (Podgórze 1897).

Praktyczne wskazówki:

Informacje dotyczące Parku Wodnego znajdującego się w Parku Zdrojowym:
adres: Wysowa-Zdrój 290
godziny otwarcia:
wtorki – niedziele: 8.00 – 22.00
poniedziałki: 10.00 – 22.00
telefon: 502 595 801
adres www: http://www.parkwodnywysowazdroj.pl/
 
W Wysowej-Zdrój szczególnie polecamy zwiedzić kościół parafialny pw. NMP Wniebowziętej, a także cerkiew św. Michała Archanioła.

Dla zwiedzających cerkiew udostępniana jest w czwartki, piątki i soboty w godzinach 9.00 – 18.00, w niedziele natomiast w godzinach 12.00 – 17.00.
W inne dni można poprosić o otwarcie cerkwi w znajdującym się po przeciwnej stronie ulicy monasterze. 

Fot. M. Jałoszyńska, CC BY SA NC ND