Tradycja na 5. Czy znasz te góralskie zwyczaje?

Tradycja na 5. Czy znasz te góralskie zwyczaje?

Autor: Justyna Masłowiec, Licencja: CC BY-SA


Przedstawiamy 5 góralskich tradycji, o których być może nigdy nie słyszeliście. 

1. Maje i dziady – o uczuciach

W Zielone Świątki na Spiszu chłopcy stawiają maje, czyli przystrojone drzewka, przed każdym domem, w którym mieszkają panny. Później młodzieńcy ogrywają je – wędrują po wsi z kapelą i śpiewając, podchodzą pod domy dziewcząt.

Jo bym oroł, jo bym sioł na dolinie.
Jo bym takie dziewczę chciał w krynolinie.
Kie by mi go chcieli dać, wiedziałbym go szanować,
A my moje stawiamy o miłość twą żądamy. (Krempachy)

Panny, słysząc taką zachętę, wychodzą, żeby zatańczyć z chłopakami, a za ustawienie maja i taniec rewanżują się datkiem. Najpiękniejsze i najwyższe maje kawalerowie stawiają swoim sympatiom i narzeczonym. 

Dziewczyna, która zraziła do siebie chłopców, może w świąteczną niedzielę zobaczyć przed swoim domem dziada, czyli kukłę w starych, męskich ubraniach. Jak widać, i maje, i dziady jednoznacznie informują o tym, jak młodzieńcy oceniają dziewczyny, świadczą o ich uczuciach oraz zamiarach na przyszłość. A jako że maje i dziady ustawiane są wysoko, to o uczuciach młodzieży dowiaduje się cała okolica.

2. Podsypka – na szczęście

Od północy do rana w Nowy Rok, Kliszczacy (górale mieszkający między Myślenicami, Rabką a Jordanowem) odwiedzali sąsiadów, krewnych i znajomych z podsypką. Goście wchodzili do domu, rozsypywali przyniesione ze sobą ziarna zboża i składali życzenia.

Na zdrowie, na szczęście, na ten Nowy Rok,
żeby wam się darzyła kapusta i groch,
w komorze, stodole i w oborze.
W każdym kątku po dzieciątku, daj Panie Boże! (Pcim)

Do podsypki używano najczęściej owsa, ale chcąc okazać komuś szczególny szacunek, sypano w jego domu najcenniejszym zbożem – pszenicą. Za dar życzeń, których siła sprawcza była dodatkowo wzmacniana magiczną siłą zboża, domownicy dziękowali podsypkocom poczęstunkiem. Stanowiło go zazwyczaj ciasto drożdżowe, kawa zbożowa z mlekiem i alkohol. 

Do szanowanych i lubianych gospodarzy przychodziło w noworoczną noc nawet kilkadziesiąt osób. Wszyscy podsypkoce byli przyjmowani i goszczeni. Przynosili ze sobą dobro, którego nie można było odrzucić. Odwiedziny i życzenia pomagały odnowić wzajemne relacje i wzmacniały poczucie wspólnoty rodzinnej i sąsiedzkiej. Podsypki przestały być praktykowane, gdy w nowych, murowanych domach zaczęły na podłogach królować dywany, a zboże przestało się kojarzyć z dostatkiem, płodnością, zdrowiem i dobrem. 

Tradycja podsypki była bardzo żywa do lat siedemdziesiątych XX wieku, obecnie kultywuje się ją bardzo rzadko. Czasami tylko ktoś ze starszego pokolenia, przychodząc w noworoczne odwiedziny, kładzie na stole garść zboża. 

3. Wieczerza dla wilka i święcenina – przeciwdziałanie zagrożeniom

Mieszkańcy terenów górskich narażeni są na spotkania z dzikimi zwierzętami. Niedźwiedzie, wilki i lisy stanowią zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale także dla ich dobytku. Niegdyś drapieżniki siały prawdziwe spustoszenia w góralskich gospodarstwach. Ochronie przed dzikimi zwierzętami służyły różne działania, w tym zabiegi magiczne. Przed wilkami miała zabezpieczać praktykowana w Wigilię Bożego Narodzenia wieczerza dla wilka. Górale Babiogórscy w drugiej połowie XIX w. sposób opisywali ją następująco:

Pasterz wynosi cokolwiek bądź z obiadu wilkowi i stawiając na węgle woła: „Pójdź, wilczku, na obiad; a jak nie przyjdziesz dziś, nie przychodź cały rok”.  To rzekłszy do trzeciego razu, odchodzi, zostawiając, co przyniósł. Gdyby potem kiedykolwiek w roku spotkano wilka, przypomina się mu, że go w wilią wołano: „Wiesz ty, wilku, kiedy była wilia?”. Wilk zawstydzi się i odejdzie. (Sidzina)

Na konfrontację z drapieżnikami narażeni byli najczęściej pasterze doglądający stad na górskich pastwiskach, dla mieszkańców wsi natomiast zagrożenie stanowiły na przykład żmije. Do niemiłych spotkań dochodziło w lasach i na polanach, ale także w obejściach, a nawet w domach. Przed przedostawaniem się węży do izb zabezpieczało trzykrotne obejście domu z wielkanocnym koszykiem z poświęconymi potrawami. Podczas opasywania domu ochronną mocą święconego powtarzano formułę „Uciekaj, gadzina, bo idzie święcenina!” (Trzebunia, Skomielna Czarna).

Do dziś zwyczaj ten praktykowany jest przez mieszkańców wsi położonych na południe od Myślenic, bo uchodzi za bardzo skuteczny.

4. Rozbieranie cebuli – pogoda na przyszłość

Zagórzanie, mieszkańcy Beskidu Wyspowego i północnych stoków Gorców podczas wigilijnego obiadu wróżą z cebuli pogodę na nadchodzący rok. Najpierw trzeba przekształcić ją w medium, z którego można czerpać wiedzę o przyszłości. W tym celu gospodarz czyni znak krzyża, później kroi dorodną cebulę na pół, a połówki dzieli na łupki. 

Z każdej połowy wybiera po sześć łupek i rozkłada je za obchodem słońca, czyli od wschodu do zachodu i w określonej kolejności, czyli od skrajnych do wewnętrznych. Do tak przygotowanych „miseczek” gospodarz wsypuje po szczypcie soli, wypowiadając nazwy kolejnych miesięcy. Nazajutrz obserwuje cebulę i na podstawie stopnia wilgotności soli wnioskuje o pogodzie w poszczególnych miesiącach następnego roku.

5. Boży obiad – rzeczy ostateczne

Pamięć i troska o zmarłych u górali pienińskich przybierała czasami formę Bożego obiadu.  Właśnie tak nazywano ucztę połączoną z modlitwami, której głównymi gośćmi byli ludzie ubodzy i żebracy. Na Boży obiad, który odbył się pod koniec XIX wieku w Grywałdzie, oporządzono dwa wieprze, trzy jałówki, mendel owiec oraz zgromadzono pieczywo, piwo i wódkę dla spodziewanych 500 gości. Uczty, które rozpoczynało uroczyste nabożeństwo w kościele, pozbawione były muzyki i tańców, po każdym daniu śpiewano natomiast pobożne pieśni i odmawiano modlitwy.

Boży obiad trwał kilka dni, tak długo, dopóki nie zjedzono wszystkiego, co zostało przygotowane. Boże obiady były niezwykle kosztowne, ale korzyści, które miało przynieść ich urządzenie, uznawano za warte takich nakładów. Twierdzono bowiem, że organizując taką ucztę, można było duszę jednego z rodziców wybawić z piekła, odkupić winy lub wybłagać łaski. Boży obiad był urządzany rzadko, ale każdy, kto go zorganizował, zyskiwał poważanie i znaczenie w danej społeczności. Tradycję tę kultywowano do końca XX wieku.

Źródła:
Kultura ludowa Górali Spiskich, red. Urszula Janicka-Krzywda, Kraków 2012.
Kultura ludowa Górali Zagórzańskich, red. Urszula Janicka-Krzywda, Kraków 2013.
Kultura ludowa Górali Pienińskich, red. Urszula Janicka-Krzywda, Katarzyna Ceklarz, Kraków 2014.
Materiały archiwalne (Archiwum Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie) oraz badania własne (dotyczące górali spiskich, pienińskich i Kliszczaków).

Fotografia przedstawia maja, źródło: pixabay.com, domena publiczna