Zielone lotnisko

Zielone lotnisko

Autor: archiwum MIK, Licencja: CC BY-SA

Był taki krótki i piękny okres w lotnictwie, gdy fascynacja „ludźmi przestworzy” kazała uczcić ich wykwintną i wdzięczną architekturą. 

Nie inaczej było w Małopolsce... 

Trwało to zaledwie kilka lat, z początkiem drugiej dekady burzliwego XX wieku. Nad światem wisiała już zmora Wielkiej Wojny. Dla nieświadomych, pełnych optymizmu ówczesnych klas średnich, wciąż jednak trwała „Piękna Epoka”.

Awiacja, podobnie jak automobilizm, były jej ulubionymi, nowymi zabawkami. Odpowiadały idealnie wyobrażeniom o pełnym szlachetnego indywidualizmu, męskiej dumy i równocześnie – romantyzmu, nowoczesnym rycerzu-sportowcu. Pogodna architektura aerodromów, auto- czy welodromów była w istocie uwspółcześnioną architekturą torów wyścigów konnych, śródmiejskich błoń, pól golfowych, uzdrowiskowych deptaków czy pałacowych „wielkich trawników”. Na lotniskach, na krótko, pojawił się szarm, powab i czar odchodzącego bezpowrotnie, starego świata – zanim lotnictwo straciło swą niewinność w krwawej jatce pierwszej wojny światowej.

Projekt wytwornego terenu klubowego z 1911 r., nakreślony w tym klimacie przez francuskiego architekta krajobrazu Paula Véra, znalazł swe nieoczekiwane odzwierciedlenie 5 lat później, na... krakowskich Rakowicach. Od lat 80. XIX wieku stacjonowali tu kawalerzyści z 1 Galicyjskiego Regimentu Ułanów. Od roku 1892 zaczęły startować stąd balony, służące, jako środek obserwacji w 2 Regimencie Artylerii Fortecznej. Z początkiem 1912 r., w którym w ramach austro-węgierskiego Oddziału Aeronautycznego (k. u. k. Luftschiffer Abteilung) powstały cesarskie i królewskie Wojska Lotnicze (k. u. k. Fliegertruppe, później Luftfahrtruppe), zaczęto przygotowywać w miastach fortecznych i garnizonowych stałe lotniska dla jednostek zwanych Parkami Lotniczymi (Flugpark).

Jesienią samoloty stacjonowały już na stałe na rakowickim polu wzlotów. Jeszcze w tym roku władze austriackie wykupiły od Ojców Dominikanów 55 ha terenu na urządzenie lotniska. Pierwsze budowle stanęły tu zapewne na przełomie 1912 i 1913 roku: był to podwójny, drewniano-ceglany hangar o rozpiętości 2x16,75 m, budyneczek dla personelu oraz... remiza dla konnych pojazdów transportowych (Fuhrwerksdépôt), jako że transport naziemny samolotów odbywał się wówczas w trakcji konnej.

Zaplecze bazy okazało się niewystarczające w obliczu mobilizacji 1914 r. W najbardziej newralgicznym momencie Bitwy o Kraków, z początkiem grudnia 1914 r., stacjonujące tu co najmniej trzy kompanie lotnicze (Fliegerkompanie, w które zamieniono funkcjonujące w czasie pokoju Flugparki) musiały zbudować hangary namiotowe.

Wtedy właśnie z Krakowa ruszyła pierwsza na świecie poczta lotnicza do oblężonego Przemyśla. Tu wylądował pierwszy na froncie wschodnim aeroplan (o imieniu „Muzzl”) wyposażony w aparaturę radiową. Wtedy też aeroplany z Rakowic przyczyniły się do udanego manewru, który nieodwracalnie zatrzymał marsz armii rosyjskich na Śląsk i Morawy. Po odsunięciu frontu na linię Dunajca, kompanie odleciały na lotniska w Brzesku i Bochni.

Z początkiem października 1917 r. komendę 10 Zapasowej Kompanii Lotniczej objął Polak, Hauptmann (kpt.) Roman Florer z Brzeżan. Właśnie dla Dziesiątej Kompanii powstały najładniejsze w Krakowie koszary: nie zimne gmachy z czerwonej cegły, lecz 5 białych pawilonów o charakterze pałacyków lub podmiejskich willi. Pomyślano o wieżyczce z zegarem i treliażach, po których miały wspinać się pnącza. Zaplanowano ogrodowe otoczenie, alejki, korty tenisowe, wysoką zieleń i krzewy. W wojennych warunkach powstał dla „asów przestworzy Najjaśniejszego Pana” zespół budowli i zieleni, jakby anachroniczny, wolny od wojennej tymczasowości, spoglądający wstecz, ku pięknym czasom czystej, sportowej awiacji.

Od marca 1918 r. krakowska baza, dowodzona nadal przez kpt. Romana Florera, zaistniała jako punkt etapowy pierwszej, regularnej, dalekosiężnej linii pocztowej na świecie: z Wiednia, przez Ołomuniec, Kraków, Lwów i Płoskirów – do Kijowa. 15 października odleciał stąd ostatni austro-węgierski samolot pocztowy. Nocą 30 na 31 października nastąpiło faktyczne przejęcie rakowickiego lotniska przez Polaków. Kierował nim sam kpt. Roman Florer. Rankiem zameldował austriackiemu dowódcy z komendy miasta, gen. Simonowi, iż przejmuje lotnisko z całym sprzętem i częścią personelu. Odrodzona Polska otrzymała swe pierwsze w historii lotnisko…

Tekst: Krzysztof Wielgus (redakcja: Joanna Nowostawska-Gaylókay, Kamila Kosmalska)
Fot. Biblioteka Narodowa, domena publiczna